Erich von dem Bach-Zelewski: na tropach kata Powstania Warszawskiego
Podawał się za potomka krzyżackiego komtura, uchodził za przedstawiciela pruskiej arystokracji. Heinricha Himmlera zapewniał, że jego przodkowie od zawsze wspierali niemczyznę na ziemiach objętych „polską zwierzchnością lenną" – czyli Pomorzu, a Himmler wziął te wyznania za dobrą monetę. Ale manipulacje własną biografią, jakich dokonywał Erich von dem Bach-Zelewski, nie skończyły się w 1945 r.
Tomasz Żuroch-Piechowski / 2006-09-22
Erich von Zelewski przywiązywał dużą wagę do genealogii, próbując zaskarbiać sobie przychylność rozmówców różnymi koneksjami. Nie zawsze się to udawało. Przesłuchiwany w więzieniu w Norymberdze przez prokuratora Jerzego Sawickiego, powołał się na polskie pochodzenie matki. Sawicki z niesmakiem uciął wynurzenia głównodowodzącego niemieckich sił zbrojnych w czasie Powstania Warszawskiego.
Tyle że więzień nie zmyślał. Gdyby wspomniał o słowiańskim pochodzeniu ojca, również należałoby mu przyznać rację. Dla uproszczenia narracji będziemy jednak posługiwać się nazwiskiem, pod którym bohater tego artykułu chciał przejść do historii jako wróg wszystkiego, co polskie: von dem Bach.
„Czuł się Ślązakiem"
Kariera syna „polskiej matki" w niemieckich siłach zbrojnych zaczęła się wcześnie. Trzy miesiące po wybuchu I wojny światowej, po zdaniu egzaminu na chorążego, Erich von dem Bach wstąpił na ochotnika do armii cesarskiej. Trafił tam prosto z gimnazjum, mając zaledwie 15 lat. Z wyjątkiem dwóch przerw na leczenie ran otrzymanych w boju, całą wojnę walczył na froncie. Mając lat 17, został podporucznikiem. W ostatnim roku wojny mianowano go porucznikiem i dowódcą kompanii. Za męstwo otrzymał odznaczenia honorowe, w tym dwukrotnie Krzyż Żelazny. Po raz pierwszy już w sierpniu 1915 r.
Po zakończeniu wojny von dem Bacha wraz z jego pułkiem przeniesiono do Straży Granicznej. Jako uczestnik „Freikorpsów" zasłużył się w tłumieniu polskich powstań na Śląsku. Przypomniała o tym niemiecka prasa w jego 40. urodziny w 1939 r., podkreślając, że dzięki temu „czuje się całkowicie Ślązakiem". Za tamte walki otrzymał kolejne wyróżnienia: Odznakę za Męstwo i order Orła Śląskiego 2. i 1. klasy.
Po zakończeniu powstań śląskich przyszły więzień Norymbergi do 1924 r. służył w 4. pułku piechoty Reichswehry, stacjonującym w Stargardzie Szczecińskim. W wieku 25 lat na własną prośbę odszedł z wojska, z prawem noszenia pułkowego uniformu i ustawową emeryturą. W życiorysie spisanym własnoręcznie w 1933 r. stwierdzał: „Po odejściu z czynnej służby zostałem gospodarzem, w 1929 r. zostałem pełnomocnikiem dóbr rycerskich, a od 1930 r. byłem właścicielem dóbr chłopskich".
Młody emeryt nie poświęcił się jednak całkowicie pracy na roli i zamiast wieść żywot człowieka poczciwego, ponownie znalazł się w Straży Granicznej na pograniczu z Polską: na Śląsku Opolskim i w Prusach Wschodnich (1924–1930). Talent nie mógł się zmarnować.
„Człowiek honoru"
Do NSDAP wstąpił na początku 1930 r.: w chwili, gdy po przegranych wyborach naziści byli w defensywie. Został szefem komórki partyjnej w Bogdańcu (Düringshof), w powiecie Gorzów Wielkopolski (Landsberg an der Warthe), gdzie miał gospodarstwo. Nie było to eksponowane stanowisko i trudno było przypuszczać, że zrobi w partii karierę.
Stało się inaczej. W lutym 1931 r. wstąpił do SS. Zaledwie w ciągu dwóch lat awansował z porucznika (SS-Obersturmführer) na generała-majora (SS-Brigadeführer), przy czym dwukrotnie przeskoczył stopnie w hierarchii służbowej. Jeśli chodzi o jego światopogląd, warto przywołać meldunek policyjny z 15 stycznia 1932 r.: „Narodowo-socjalistyczny mówca, ziemianin von dem Bach-Zelewski agituje w szczególnie podburzający sposób na rzecz narodowych socjalistów".
... rodzina pochodzi z woj. pomorskiego a dokładnie okolice Wejherowa, jestem w tej samej sytuacji też chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej. Pozdrawiam