Artykuły Pobierz pliki Linki WWW Szukaj Pomoc Forum Nasz Blog10 Kwiecień 2009 14:50:02   
 

 



Informacje

Wiadomości

Artykuły

Pliki

Linki www

Galeria

Wyszukaj

Pomoc

Zgłoś problem techniczny


Nasz Blog

Video Blog

 Ankieta
Czy Polska powinna utrzymać własną walutę polskiego złotego a tym samym zrezygnować z wejścia do strefy euro?

Tak

Nie

Nie wiem

Komentarze do ankiety
 
Posiadamy:
4538 artykuły
1764 wiadomości
5028 komentarze
17 pliki do pobrania
19 linki
24 czytelników na stronie
I wciąż więcej...

Czekamy na
wyborczy cud PO!
536 d. 14 h. 50 min.
 Zobacz

Partia PO
POrażka roku


Wałęsa Bolek
TW Bolek


Nocnazmiana
Nocna zmiana


Donald Tusk

Plusydodatnie
Plusy dodatnie plusy ujemne


Przed i PO

Słowa prawdy


Krzysztof Wyszkowski - wywiad

Anna Walentynowicz - wywiad

Adam Michnik

PrzystanekWoodstock
Przystanek Woodstock WOŚP 2006

Woodstock - przystanek do piekła
Erozja - Przystanek Woodstock 2006
22 minuty - Woodstock 2007
Przebudzenie - Woodstock 2007

imprezatechno
Muzyka techno


iluzja
Dyskoteka


Stanisław Michalkiewicz - wywiad

Piotr Gontarczyk - wywiad
 Wyslij link tej podstrony
Twoj email:
Email znajomego:
Kopia dla Ciebie?
 Polecamy
Władcy Móch

Wiatraki elektryczne
- biznes i oszustwo

Geotermia
 Czytelnia
Unia Europejska

ORĘDZIE PREZYDENTA RP PANA LECHA KACZYŃSKIEGO

EXPOSE PREMIERA RP PANA JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO

Agora

Fakty o TVN

Moskiewskie pieniądze dla SLD

17 września

Józef Piłsudski

Roman Dmowski

Pomoc dla Polski

Pogrom kielecki

Wtórne kłamstwo katyńskie

Masoneria

Patriotyzm

Biało czerwona flaga

Liberalizm

Skąd nienawiść do katolicyzmu?

Jasnogórskie Śluby Narodu

Chrzescijaństwo

Z zamyśleń nad... polską szkołą

Postmodernizm

Rodzina nadzieją świata

Płodność

Ewolucja biologiczna

Naprotechnologia

IN VITRO

PRAWDA O IN VITRO

Feminizm

Aborcja

Aborcja list

Pornografia

Róbta co chceta

Plotka

Sekta

Joga i Medytacja

Wróżby - mediumizm

Islam

Globalizacja

Eutanazja

Homoseksualizm a prawo

Kod Leonarda da Vinci

Harry Potter

Pasja Gibsona

Co Polska dała światu?

Zdrowa filozofia

Katrina i Pan Bóg

Naród bohaterów

Z zamyśleń nad... kulturą polską

 

::Ludzie PO::


Donald Tusk

Hanna Gronkiewicz-Waltz

Władysław Bartoszewski

Julia Pitera

Stefan Niesiołowski

Janusz Palikot


::Życiorysy sławnych ludzi::


Kłamstwa Aleksandra Kwaśniewskiego

'Budowniczy' IV RP

Czesław Miłosz - antypolska alergia

Jerzy Urban, redaktor naczelny Nie

BRONISŁAW GEREMEK, członek władz Unii Wolności

Marek Borowski - ideowy komunista

Jerzy Wiatr - Spuścizna stalinowskiego politruka

Włodzimierz Cimoszewicz - syn stalinowca

Adam Michnik - załgany rodowód

Jerzy Owsiak - lewicowy rodowód

Leszek Balcerowicz - portret doktrynera

Agnieszka Holland


RAPORT WSI
 Poprzednie
Do działaczy ugrupowań prawicowych
Czesi bronią rodziny
Uciszanie Radia Maryja
Nieuczciwe praktyki naciągania klientów
Radosław Sikorski paraliżuje polskie konsulaty
W polu dobra i zła: Sceny z Olimpu?
Europejska ksenofobia czy rzecz o religii świeckiej?
Skrzynka "na chwilę" zniknęła na Onecie?
Stan pacjenta oceni recepcjonistka?
Tusk bagatelizuje szczyt G-20
Będzie gazociąg, nie będzie wczasowiczów
Będzie tańszy gaz
Ekspertem od kryzysu w "Wiadomościach" TVP zostały.....
W rodzinie PO kasa nie ginie
Tygodniowy przegląd mediów: Walka o życie
on
  Czesi bronią rodziny
Od 1 stycznia do 30 czerwca w Unii Europejskiej trwa prezydencja czeska. Jeszcze zanim to nastąpiło, euroentuzjaści już byli bardzo zaniepokojeni, że Praga przez pół roku będzie miała większy wpływ na sprawy unijne. Te obawy powiększa fakt, że Vaclav Klaus jest znany ze swego krytycznego stosunku do traktatu lizbońskiego i koncepcji superpaństwa federacyjnego, w kierunku której zmierza Europa.

"Czy mały, nowy kraj z eurosceptycznym prezydentem może przewodzić całej Dwudziestce Siódemce?" - takie pytanie stawiali przeciwnicy czeskiej prezydencji w Paryżu, Brukseli i innych stolicach Europy. Czeski prezydent jest postrachem salonów "europejskich". Słynie z konkretnego stawiania sprawy. Na przykład na wieść o tym, że Irlandczycy odrzucili w referendum w czerwcu ub.r. eurokonstytucję, stwierdził dosadnie: "To zwycięstwo wolności i rozumu nad europejską biurokracją".
Vaclav Klaus ze swoimi "politycznie niepoprawnymi" poglądami na eurotraktat oraz humbug określany mianem "globalnego ocieplenia" - które jest nieudowodnioną naukowo hipotezą, stanowiącą zasłonę dymną dla osłabiania potencjału gospodarczego konkurencji - nie jest ulubieńcem eurokratów. Ich stosunek do czeskiego prezydenta najlepiej został wyrażony podczas słynnej napaści grupy eurodeputowanych, którzy na hradczańskim zamku na początku grudnia 2008 roku wywierali presję, by podpisał traktat lizboński. Klaus nie tylko, że się nie ugiął, ale upublicznił styl działania przedstawicieli Brukseli, pokazując prawdziwą twarz "Europejczyków".
Środowiskom politycznym w Europie, szczególnie tym lewicującym, nie podobają się również dobre stosunki Pragi z Waszyngtonem. Sprzeciwiają się one bowiem pogłębieniu strategicznej współpracy z USA oraz perspektywie zaostrzenia kursu wobec Moskwy. Dla Polski oraz całej Europy Środkowej prezydencja czeska ma wymiar pozytywny, bo nareszcie w Unii Europejskiej mówi się głośno o sprawach naszego regionu. Ta prezydencja ma jeszcze jedno bardzo ważne oblicze. Czesi bronią rodziny przed szkodliwymi dla podstawowej komórki społeczeństwa brukselskimi eksperymentami.
24 marca upadł rząd premiera Mirka Topolanka. To skomplikowało sytuację, bo nie zdarzyło się jeszcze, by rząd państwa kierującego pracami Unii Europejskiej został odwołany przez własny parlament z powodu problemów wewnętrznych, ale nie ma powodów do obaw. Przyszłość gabinetu kierującego pracami Wspólnoty zależy obecnie od prezydenta Vaclava Klausa. Może przedłużyć mandat Topolanka lub mianować nowego premiera. W każdej jednak sytuacji założenia programowe prezydencji czeskiej będą kontynuowane.

Praga działa w interesie Polski
Program czeskiej prezydencji koncentruje się na trzech zagadnieniach: gospodarce, energetyce i relacjach zewnętrznych. W sferze relacji zewnętrznych Unii Europejskiej w programie czeskiej prezydencji poświęcono najwięcej miejsca pogłębianiu relacji UE z krajami Europy Wschodniej i Kaukazu Południowego. Czesi wspierają inicjatywę Polski i Szwecji określaną mianem Partnerstwa Wschodniego. Zdaniem Czechów, powinna ona zrównoważyć lansowane przez Francję działania UE prowadzone na południu w ramach Unii dla Morza Śródziemnego, a jednocześnie stanowić uzupełnienie nowej unijnej strategii wobec Rosji uwzględniającej wnioski płynące z kryzysu gruzińskiego. W ten sposób prezydencja czeska realizuje trzy istotne również dla Polski zagadnienia: po pierwsze, umacnianie dobrych relacji UE ze Stanami Zjednoczonymi; po drugie, wzmacnianie bezpieczeństwa energetycznego Europy; po trzecie, otwarcie na współpracę gospodarczą i ekonomiczną z Ukrainą i krajami kaukaskimi, a także z Białorusią.
Polska powinna zatem wspierać działania prezydencji czeskiej, mając także na względzie perspektywy własnego przewodnictwa w Radzie UE w drugiej połowie 2011 roku. W naszym interesie jest zatem sukces Pragi w tych obszarach. Poza tym Czesi zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa niemieckiego i dążenia do dominacji Berlina w regionie środkowoeuropejskim i w całej Unii Europejskiej. Co prawda Niemcy nie dali się Czechom poznać od tak złej strony jak Polakom, jednak upokorzenie monachijskie i zajęcie Sudetów w 1938 roku, a także sama okupacja wywarły niezatarte piętno. Jakby tego było mało, w obecnych Niemczech nadal jest bardzo żywy i politycznie silny posthitlerowski rewizjonizm, którego zwolennicy domagają się od obecnego państwa czeskiego anulowania dekretów prezydenta Benesza z lat 1946-1948, na podstawie których z Czech wysiedlono 3 miliony tzw. Niemców sudeckich, oraz wypłacenia gigantycznych odszkodowań.
19 lutego 2009 r. prezydent Vaclav Klaus przedstawił cele prezydencji czeskiej na forum Parlamentu Europejskiego. Według zgodnej opinii obserwatorów, prezydencja Czech może oznaczać istotną korektę w europejskiej polityce zagranicznej. Klaus - przy prawie ostentacyjnie pustej sali - powiedział w Brukseli między innymi: "Twierdzenie, iż pogłębiona integracja Unii Europejskiej jest konieczna, nie jest dogmatem. Ta pomyłka jednak szerzy się w coraz większym stopniu". Podkreślał, że w Europie jest wiele wariantów i metod integracji europejskiej, niestety, istnieje przekonanie, że kto nie zgadza się z główną linią Brukseli, jest "przeciwnikiem integracji". Zdaniem Klausa, kierunek, w którym obecnie zmierza integracja, jest błędny. Tworzenie multikulturalnego społeczeństwa, swoistego "wrzącego kotła", czy usilne przyspieszanie integracji za wszelką cenę prowadzi do wyobcowania obywateli poszczególnych krajów. "Integracja nie jest celem samym w sobie, ale jedynie środkiem do uzyskania wolności i dobrobytu" - stwierdził prezydent Czech. Traktowanie jej wyłącznie jako celu - zdaniem Klausa - może doprowadzić do zaprzepaszczenia wszystkich pozytywnych zdobyczy UE z ostatnich 50 lat.
Odważne i zmierzające pod prąd przemówienie Klausa na forum Parlamentu Europejskiego oraz niechętne mu reakcje eurodeputowanych potwierdziły panujący w Brukseli poziom nietolerancji. Unaoczniły też po raz kolejny fakt, że każdy, kto posiada własne zdanie i nie zgadza się z tezami brukselskiej ideologii i propagandy, zostanie bezpardonowo zaatakowany. Eurokraci chcą, aby Europejczycy myśleli w jeden sposób, i zwalczają każdego, kto śmie odmiennie myśleć, a co gorsza, mówić i działać. Brak tolerancji i wolności poglądów w dyskusji o przyszłości Europy jest szkodliwy. Dla wspólnego dobra potrzebne są różne poglądy, bo przecież siła Europy leży w różnorodności myślenia jej mieszkańców, a nie w proceduralno-administracyjnym kneblowaniu ust.
Kluczowym wydarzeniem czeskiej prezydencji będzie jutrzejszy szczyt przywódców europejskich z prezydentem Stanów Zjednoczonych Barackiem Obamą na hradczańskim zamku. Przy tym Praga bez entuzjazmu podchodzi do realizacji pomysłu prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego zorganizowania szczytu UE - Rosja - USA. Czesi słusznie obawiają się, że jego celem będzie usankcjonowanie tendencji tworzenia Europy dwóch prędkości, składającej się ze strefy A (euroland pod przywództwem francusko-niemieckim) oraz strefy buforowej B (Europa Środkowowschodnia), poddanej podziałowi wpływów między Moskwą a Berlinem (Paryżem). Dlatego nad Wełtawą akcent będzie postawiony na zacieśnienie współpracy transatlantyckiej.
Poza tymi ogólnymi uwarunkowaniami politycznymi warto zwrócić uwagę na bardzo mało znany aspekt czeskiej prezydencji w UE, jakim jest wyrazista postawa Pragi wobec modelu polityki rodzinnej, którą chce krajom członkowskim narzucić Bruksela. Czesi również na tym polu wykazują niezależność myślenia i zbieżność poglądów ze środowiskami rodzinnymi w Polsce. I co zaskakujące - mimo, wydawałoby się, znacznie bardziej nasilonej w tym kraju sekularyzacji i silniejszych wpływów liberalnych niż w Polsce - władze czeskie wdrożyły w swoim kraju znacznie lepszą politykę rodzinną, a także zdecydowanie przeciwstawiają się antyrodzinnym wynalazkom eurokratów. Czesi, w odróżnieniu od polskiego rządu, podejmują konkretne działania.

Czeski model polityki rodzinnej
Polscy rodzice mogą tylko pozazdrościć naszym południowym sąsiadom. Becikowe, odliczenie podatkowe na każde dziecko (ale nie dla wszystkich, bo warunkiem są osiągnięte odpowiednio wysokie dochody) oraz wszystkie pozostałe instrumenty polityki rodzinnej to niewiele w porównaniu z tym, na co mogą liczyć czeskie rodziny. Wiązało się to z równie dramatyczną, choć trochę lepszą niż w Polsce, zapaścią demograficzną. Choć czeskie społeczeństwo jest w dużej mierze socliberalne, w znacznej mierze nastawione krytycznie wobec Kościoła i tradycyjnych wartości, to w 2002 r., a więc na dwa lata przed wstąpieniem do Unii Europejskiej, rząd czeski uznał rodzinę za priorytet. Każdej pracującej Czeszce przysługuje 28 tygodni płatnego urlopu macierzyńskiego. Każda czeska matka (niezależnie od sytuacji majątkowej) może liczyć na zasiłek porodowy w wysokości 17,5 tys. koron, czyli około 2350 złotych.
Wprowadzono również wzrost dodatków rodzinnych na dzieci. Każde dziecko otrzymuje 7,6 tys. koron, czyli ponad 1020 złotych. Dodatek można pobierać przez cztery lata. Skorzystać z niego może jedno z rodziców - to, które zrezygnuje z pracy. To nie wszystko. Rodzice dzieci, które po raz pierwszy pójdą do szkoły, otrzymują tzw. pastelowe. Zasiłek w wysokości 1000 koron (ok. 130 zł) ma pokryć część wydatków związanych z wyprawieniem dzieci do szkoły. Rodzice mogą korzystać z urlopu wychowawczego do trzeciego roku życia dziecka, ale tylko jedno z nich ma prawo do zasiłku. Mogą w tym czasie pracować w niepełnym wymiarze godzin i jednocześnie przebywać na urlopie. Nie stracą zasiłku, jeśli oddadzą dziecko do lat trzech do żłobka na pięć dni w miesiącu lub dziecko starsze do przedszkola na cztery godziny dziennie, by w tym czasie podjąć pracę zarobkową w niepełnym wymiarze. Zasiłek ten mogą brać również dziadkowie lub inni opiekunowie za zgodą rodziców.
Republika Czeska szczególnie wspiera opiekę rodzicielską w domu i wysokość świadczeń z tego tytułu (w przypadku "klasycznej" trzyletniej opieki) osiąga wysokość kwoty minimalnego wynagrodzenia. Czechy, jako jeden z niewielu członków UE, wyznają zasadę, zgodnie z którą również praca w rodzinie może być postrzegana jako istotna działalność ekonomiczna, ponieważ jest to inwestycja w przyszłego obywatela i pracownika.
Z tego bardzo skrótowego przeglądu wyraźnie widać, że czeskie państwo jest znacznie bardziej przyjazne rodzinie niż nasze. Po drugie, Czesi w swojej koncepcji polityki rodzinnej kładą nacisk na dwa aspekty: na poprawę sytuacji materialnej rodzin decydujących się na dzieci oraz na udogodnienia w łączeniu wychowania dziecka z pracą zawodową kobiet przy minimalizowaniu negatywnych skutków odbierania matki dziecku. Stawiają na komplementarność, a nie na kolizję, i stwarzają instrumenty, by opiekę rodzicielską można było harmonijnie łączyć z polityką zatrudnienia. Umiejętnie komponują swoją politykę rodzinną z następujących składników: elastyczna organizacja pracy i elastyczny czas pracy, urlopy i świadczenia pieniężne, opieka nad dziećmi organizowana przez państwo w uzasadnionych sytuacjach, dodatkowe uprawnienia przyznawane przez pracodawców. Nowoczesna polityka rodzinna polega bowiem na tym, że kobieta może wybrać: czy łączy pracę zawodową z wychowaniem dziecka, czy też koncentruje się na pracy w domu, a ona i jej rodzina nie jest z tego powodu dyskryminowana społecznie, ekonomicznie, emerytalnie.
W Polsce, niestety, nie ma takiego systemu. Normą jest przymus ekonomiczny zmuszający matki do pracy zarobkowej kosztem dzieci i domu. Nie są bowiem rozwinięte elastyczne formy zatrudnienia kobiet wychowujących dzieci i nie ma rozwiązań ubezpieczeniowo-emerytalnych dla kobiet poświęcających się wychowaniu dziecka, opiece nad osobami starszymi i pracy w domu. Rząd Donalda Tuska nie przedstawił jeszcze swojej całościowej koncepcji organizacji systemu wsparcia dla pracujących rodziców. Dwa lata temu Joanna Kluzik-Rostkowska, ówczesna minister pracy w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, przedstawiła swój autorski program rządowy. Proponowała, by kobiety rodziły dzieci i jeszcze więcej pracowały... Ulepszeniem miał być wzrost liczby żłobków i przedszkoli oraz przedłużenie o kilka godzin ich pracy, tak aby pracujące od świtu do zmierzchu Polki (ponieważ rozszerza się "kultura społeczeństwa 24-godzinnego", co powoduje wydłużenie godzin pracy wielu instytucji oraz konieczność pracy w soboty, niedziele i święta i zwiększa się liczba godzin ponadwymiarowych) były spokojne o swoje kilkumiesięczne dzieci "hodowane" przez kilkanaście godzin dziennie w placówkach opiekuńczo-wychowawczych.
Ten model zupełnie się rozmija z oczekiwaniami kobiet w Polsce. Wymowny jest Raport opracowany pod kierunkiem prof. dr hab. I. Kotowskiej zatytułowany "Sytuacja kobiet powracających na rynek pracy po przerwie spowodowanej macierzyństwem i opieką nad dzieckiem". W badaniach proszono kobiety o ocenę poszczególnych rozwiązań. Najwięcej, bo aż 58 procent ocen pozytywnych uzyskała odpowiedź, że preferowanym rozwiązaniem byłby płatny urlop wychowawczy dla rodziców niezależnie od dochodu, a 32 proc. respondentów potwierdziło, że elastyczność czasu pracy rodziców małych dzieci (głównie chodzi o pracę w niepełnym wymiarze czasu). 31 proc. odpowiedzi uzyskał wariant, że powinien być niższy podatek dochodowy od osób mających dzieci na utrzymaniu, 28 proc. odpowiedzi, że wyższy zasiłek rodzinny dla wszystkich rodzin. Natomiast tylko 15 procent ocen pozytywnych otrzymała propozycja zwiększenia miejsc w przedszkolach, a zaledwie 7 procent opcja zwiększenia liczby miejsc w żłobkach. W tych badaniach uderza zrozumienie matek, na czym polega dobro ich dzieci, widać też ogromne rozminięcie się oczekiwań kobiet z propozycjami rządowymi, które są pochodną nacisków ideologicznych.

W imię "wyzwolenia"
Problemem jest, że Polska i oficjalne instytucje europejskie w kwestiach związanych z rodziną są zainfekowane radykalną odmianą ideologii równouprawnienia (gender), która jest pokłosiem inspirowanego marksizmem lewicującego feminizmu. W świetle tej ideologii kobiety są uciemiężone przez społeczeństwo i dlatego wyzwoleniem dla kobiet ma być praca zawodowa i pełna wymienialność - we wszystkich przejawach i aspektach życia - ról mężczyzny i kobiety. Zamiast komplementarności, czyli ubogacającego uzupełniania odmienności płci oraz ról matki i ojca, ma być ujednolicanie i standaryzowanie społecznych, kulturowych i ekonomicznych ról kobiety i mężczyzny.
Tymczasem, jak wskazują badania, większość kobiet chce się realizować jako żony i matki, a dopiero w następnej kolejności łączyć macierzyństwo z osobistą realizacją w przestrzeni społecznej. Dlatego państwo powinno stwarzać kobiecie możliwość wyboru, a nie narzucać jej jako obowiązujący model ekonomiczny przymus pracy. Przy czym należy podkreślić, że kobieta pracująca wcale nie jest efektem feminizmu, a jedynie feminizm ma ideologicznie uzasadnić i stanowić alibi dla faktu, że praca zawodowa kobiet wynika z realiów ekonomicznych. Najzwyczajniej pensja pracującego mężczyzny nie wystarcza już na utrzymanie rodziny. Profesor Elizabeth Fox-Genovese (1941-2007), amerykańska historyk wyspecjalizowana w tematyce kobiecej, w swoich wypowiedziach podkreślała, że dzisiejsza batalia toczy się zatem między dziećmi a pracą, i to nie kobiety, a dzieci są największymi jej poszkodowanymi.
Polskie feministki mentalnie pozostają w klimacie lat 60. i tak zwanej rewolucji seksualnej. Tymczasem w USA - o czym pisał niedawno w "Rzeczpospolitej" (6.03.2009 r.) Jakub Lubelski - nasila się krytyka feminizmu ze strony przedstawicielek środowisk kobiecych, które zarzucają działaczkom ruchu feministycznego ideologizację kobiecości. Według nich, "oficjalny" feminizm pozostaje obojętny na realne problemy kobiet, a jego działaczki oszukują kobiety i im szkodzą. Cytowana przez Lubelskiego Mary Pride, autorka postfeministycznego traktatu, pisze: "Obecnie kobiety są ofiarami drugiego co do wielkości oszustwa w historii... Sądy odarły nas z prawnej ochrony poprzez rozwody bez orzekania o winie, odmawianie zasądzania alimentów, wspólną opiekę nad dziećmi. 'Kobiece' magazyny idą w ślady 'Playboya' i 'Hustlera', sprowadzając nas do poziomu bezpłatnych prostytutek, wychwalając niezobowiązujący seks. Pracodawcy przestali czuć się w obowiązku płacić naszym mężom pensje wystarczające na utrzymanie rodziny, uznając, że my, ich żony, zawsze możemy podjąć pracę, by załatać dziury w domowym budżecie. Producenci papierosów i alkoholu radośnie wyciągają wielkie pieniądze z nowego eksplodującego kobiecego rynku, a tymczasem skala problemów, nowotworów i alkoholizmu rośnie w zawrotnym tempie. Wspólnotowe stowarzyszenia wszędzie walczą o to, by wykorzystać olbrzymią falę 'wysiedlonych pań domu', co oznacza kobiety, które zostały wpędzone w kłopoty przez swoich mężów i teraz muszą zarabiać na chleb i spłatę hipoteki. A wszystko to w imię wyzwolenia".
To w imię "wyzwolenia" kobiet, a właściwie ekonomicznej eksploatacji ich samych oraz ich rodzin, w przyjętej w Unii Europejskiej u progu obecnej dekady strategii lizbońskiej zalecono zwiększenie liczby pracujących zawodowo kobiet. W tym dokumencie zarekomendowano krajom członkowskim zwiększenie liczby aktywnych zawodowo kobiet z 51 procent (średnia w UE w 2000 roku) do poziomu 60 proc. w roku 2010. W tym celu Unia Europejska wprowadza normę, aby do 2010 roku 33 proc. dzieci do lat 3 miało zapewnioną opiekę w żłobku, a 90 proc. dzieci w wieku od 3 do 7 lat opiekę w przedszkolu. Ponadto zalecono zwiększenie wieku przechodzenia kobiet na emeryturę o 5 lat.
Te założenia zostały potwierdzone w trakcie posiedzenia Rady Europejskiej w Barcelonie w dniach 15-16 marca 2002 roku, której celem było omówienie sytuacji gospodarczej i społecznej UE. W żargonie eurokratycznym są określane mianem "celów z Barcelony". I te założenia wzbudziły zdecydowany sprzeciw Czechów, którzy doceniając wysiłki UE w przeciwdziałaniu dyskryminacji kobiet na rynku pracy, uznali, że pojawiły się nowe formy dyskryminacji dotykające wyborów kobiet, szczególnie w dziedzinie ich roli jako matek. Praga
- wsparta ekspertyzami naukowymi i poparciem wielu europejskich organizacji pozarządowych - zaproponowała, by w europejskich politykach społecznych aktywnie wspierać prawdziwą wolność wyboru dla rodziców i dzieci poprzez przyjazne rodzinie usługi, politykę podatkową i inne instrumenty finansowe pomagające tym rodzicom, którzy w sposób wolny wybierają opiekę nad własnymi dziećmi w swoim domu. Takie stanowisko prezydencji czeskiej zostało skrytykowane przez Brukselę, która oskarżyła Pragę o bojkotowanie wspólnych ustaleń.

Suwerenna odpowiedź
Warto przytoczyć fragmenty odpowiedzi czeskiej prezydencji na krytykę ze strony eurokratów.
"Czeska Prezydencja nie dąży do poprawiania Celów z Barcelony, natomiast chce otworzyć dyskusję na temat ich realizacji. Powód jest prosty. Cele z Barcelony zostały przyjęte przez Radę Europejską bez udziału nowych państw członkowskich. Czeska Prezydencja postanowiła więc otworzyć dyskusję z udziałem nowych państw członkowskich, ponieważ istnieje duże zróżnicowanie poglądów między poszczególnymi państwami. (...) Polityka rodzinna nie podlega wyłącznym kompetencjom UE. Jest to obszar, w którym państwa członkowskie wykonują swoją niezależną (suwerenną) władzę. Większość krajów członkowskich, w tym Czeska Republika, nie ma woli przystąpienia do Celów z Barcelony w obszarze opieki nad dziećmi. Kraje, w tym Czeska Republika, które przystąpiły do UE w 2004 r., mają odrębne doświadczenia rozwiniętego systemu żłobków w czasach totalitaryzmu. W okresie, kiedy prawie 25% dzieci było umieszczonych w tych placówkach, przeprowadzono cały szereg badań. Badania przeprowadzone przez psychologów i pediatrów na całym świecie dotyczące wpływu opieki zbiorowej na rozwój dziecka do lat 3 nie mogą być zlekceważone. Właściwe jest zatem dokonanie przeglądu tych celów w dyskusji uwzględniającej wyniki ostatnich badań, ale także doświadczenie wniesione przez nowe państwa członkowskie.
Czeska Prezydencja uważa, że ważne jest zwiększenie prestiżu rodzicielstwa oraz uznanie nieodpłatnej opieki w domu jako działalność istotną społecznie. Tylko w ten sposób możemy wykorzenić stereotyp, że kobieta opiekująca się dzieckiem 'nic nie robi' i uznający tylko pracę wykonywaną przez mężczyznę 'żywiciela'. Czeska Prezydencja opiera się na zasadzie wolności dla rodzin. Decyzja o sposobie opieki nad dziećmi powinna być pozostawiona wyłącznie rodzinom. Optowanie za wychowywaniem dzieci w domu nie powinno być automatycznie uważane za błędne. (...)
Bezcelowe jest żądanie równej liczby kolektywnych form opieki w Europie bez respektowania specyfiki, zapotrzebowania i historycznych doświadczeń kraju i rodziny. Nawet w czasie ery komunistycznej w Republice Czeskiej mniej niż 24% dzieci poniżej wieku 3 lat umieszczano w placówkach dziennej opieki, mimo że państwo robiło wszystko, aby podnieść liczbę dzieci objętych tą formą opieki. Po upadku komunizmu preferencje rodzin zmieniły się i liczba dzieci objętych dzienną opieką zmalała do 0,5%-2%. Tworzenie drogiego systemu zbiorowego bez zapotrzebowania ze strony rodziców byłoby kompletnie bezużyteczne. Państwa członkowskie będą musiały szukać mechanizmów przymusu, by umieścić dzieci w placówkach dziennej opieki kosztem wolności rodzin (ograniczenie urlopów rodzicielskich, obniżenie zasiłku rodzinnego itp.). (...)
Czeski rząd nie uważa, że budowanie państwowych i publicznych placówek opieki tak jak za reżimu komunistycznego jest odpowiednią drogą. Woli model, w którym rodziny są zaopatrzone w środki finansowe bezpośrednio i w ten sposób mogą decydować, czy chcą je wykorzystać na opiekę rodzicielską, czy nierodzicielską. Ponadto zasada sybsydialności jest przestrzegana nawet na szczeblu krajowym i zgodnie z tą zasadą rozwój dziennej opieki nad niemowlętami i małymi dziećmi wchodzi w zakres kompetencji gmin i regionów, a nie państwa".
Brawo, Czesi! Szkoda, że polskie elity polityczne, które niejednokrotnie cechuje uległość oraz wasalna mentalność wobec Brukseli, nie zdobyły się na jasne postawienie problemu. Działaniem na szkodę naszej Ojczyzny jest to, że polskie władze wobec dramatycznej zapaści demograficznej nie wprowadzają nowoczesnej polityki rodzinnej.
Jan Maria Jackowski

Nasze artykuły zostały przeczytane 1881337 razy. Dziękujemy!


 Ocena artykułu
Proszę wybrać swoją ocenę artykułu:
Brak ocen.

Sprawdź o czym dziś piszemy

Zobacz informacje


Ciekawe? Skopiuj odnosnik do tej strony i podaj dalej




 Komentarze - za ich treść redakcja nie odpowiada
Wiesz cos, o czym nie wiedza inni? Posiadasz interesujaca opinie na dany temat? Podziel sie z innymi. Dodaj komentarz


on

Do zobaczenia na forum




Wróć do strony głównej < < Informacje < <
Fakty donosi:
www.naszdziennik.pl
Informacje 2005 - 2009
Video / Blog / Archiwum / Radio Maryja / Telewizja Trwam / Nasz Dziennik / Sport / Wiara / Nauka / Rodzina / Kultura / Media
Po wyborach
Powered by: tani hosting w 0.34 sek.
c.m.s + S.h.u.n.t
3,882,503 Unikalnych wizyt