Start
Kraj
Świat
Wybierz region
Biznes
Nauka
Sport
Ciekawostki
Inne 
Kiosk
Foto
CNN
TV
Blogi
Waszym zdaniem
21.10.2009 12:39/Miesięcznik katolicki LIST, Marcin Jakubionek
ODSŁUCHAJ

Trudne czasy dla pokory

Z o. Jackiem Prusakiem SJ, psychoterapeutą, rozmawia Marcin Jakubionek

Błędne pojmowanie tego, czym jest pokora, nie tylko usprawiedliwia przemoc, może również prowadzić do jej eskalacji. Skoro żona nie protestuje, mąż może to odebrać jako przyzwolenie dla swojego zachowania.

Niedawno przeczytałem na jednym z forów internetowych wyznanie młodej żony, która nie wiedziała, jak poradzić sobie ze swoimi problemami małżeńskimi i zdecydowała się szukać pomocy u spowiednika. Powiedziała mu, że już nie może wytrzymać awantur męża, jego krzyków, przemocy fizycznej i psychicznej, że chce odejść. Spowiednik odpowiedział jej

…musisz pokornie znosić swój los?

A więc to bardzo popularna formuła?

Słyszałem podobne opowieści, ale muszę powiedzieć szczerze, że tego typu rady są dla mnie niezrozumiałe, choć z pewnością wynikają z dobrej woli.

Fot. Getty Images/FPM


"Pokornie znoś swój los", czyli trwaj w tej sytuacji, w której się znalazłaś, nie uskarżaj się na nią, nie buntuj się...

Co to ma wspólnego z pokorą? W języku łacińskim pokora to humilitas, słowo, od którego pochodzi - humus, oznacza ziemię. Być pokornym - zgodziłby się z tym nawet mistyk - to stać twardo na ziemi, umieć realnie ocenić swoją sytuację. Teolog zdefiniowałby pokorę nieco inaczej: być pokornym, to przyjąć prawdę o tym, że jest Bóg, kim jestem ja sam, jakie jest moje miejsce wśród ludzi. Wspomniany spowiednik mówił: "bądź pokorna", nie miał jednak na myśli: "zaakceptuj prawdę o swoim związku", ale: "trwaj w nim, nie mierz się z prawdą o tym, jakie jest twoje małżeństwo, jak traktuje cię twój mąż". Zastanawiam się, dlaczego ta kobieta ma "pokornie" wszystko znosić. W imię czego? Dla jakiej wartości?

W imię sakramentu małżeństwa?

Dotykamy tu problemu, który jest aktualnie bardzo mocno dyskutowany wśród teologów. W katolickiej teologii małżeństwa materią sakramentu jest przysięga, którą składają sobie małżonkowie. Co wobec tego mają oznaczać słowa: "znoś swój los pokornie w imię obietnicy sakramentalnej"? Niektórzy sądzą, że ze względu na wypowiedziane słowa mają pokornie znosić gniew, nienawiść czy agresję współmałżonka, w imię tej przysięgi mają pozwolić się upokarzać. Tak rozumiana jedność małżeńska staje się jakimś idolem, bożkiem, któremu jedno ze współmałżonków poświęca siebie i swoją godność, uważając to za poświęcenie się w imię miłości, za ofiarę z siebie.

Błędne pojmowanie tego, czym jest pokora, nie tylko usprawiedliwia przemoc, może również prowadzić do jej eskalacji. Skoro żona nie protestuje, mąż może to odebrać jako przyzwolenie dla swojego zachowania. Tego rodzaju konsekwencji ów spowiednik raczej nie brał pod uwagę, co jak sądzę wynikało raczej z jego bezradności wobec zastanej sytuacji niż ze złej woli. "Pokora" była dla niego takim duszpasterskim wytrychem, sposobem na zakończenie trudnej rozmowy. Jeśli jako kapłan nie wiem, co komuś powiedzieć, to mówię: "przyjmij to w pokorze", co w tłumaczeniu na język świeckich oznacza: "nie skarż się, nie podnoś głosu, nie myśl i daj mi święty spokój". Czy ta rada pomaga w jakiś sposób rozmówcy? Wątpię.

Zaleciłby Ojciec tej kobiecie odrobinę "niepokory"?

Wręcz przeciwnie. Dojrzale przeżywana pokora może być narzędziem ochrony siebie, swojej godności, wyrazem dojrzałej asertywności.

Człowiek pokorny ma odwagę nazwać rzeczy po imieniu, nie próbuje siebie okłamywać ani nie szuka usprawiedliwienia dla zła wyrządzanego przez innych.

Skąd się wzięły te nasze fałszywe wyobrażenia na temat pokory?

W Biblii i w tradycji mistycznej pokora opisywała relację między człowiekiem a Bogiem. Być pokornym to w tym najbardziej pierwotnym sensie umieć dostrzec swoje ograniczenia i pogodzić się z tym, że jestem - mówiąc językiem filozoficznym - bytem przygodnym. Człowiek pokorny uznaje przed Bogiem swoją znikomość, potrafi powiedzieć: "Nie jestem bogiem, jesteś nim Ty, Boże". Dla mistyków od tego, wydawałoby się najbardziej oczywistego aktu pokory, zaczynała się wiara. Dlatego pokora często ła określana mianem korony cnót. Bez pokory – mawiali -   wszystkie inne cnoty nie mogą tak naprawdę zaistnieć, a każda z pozostałych cnót dodaje pokorze blasku.

Od kiedy w średniowieczu ascetyka zajęła w Kościele miejsce teologii mistycznej, pokora stała się narzędziem duchowej formacji człowieka. Zaczęto ją utożsamiać z poniżaniem siebie, z postawą wycofania, z biernością. Zgodnie z ówczesnym ideałem świętości, kandydat na świętego musiał być "heroicznie upokorzony", nie mieć własnego zdania, zawsze zgadzać się z przełożonym, znosić bez skargi poniżenia. To miał być wyznacznik jego oddania Panu Bogu.

Nadmiar pokory może nam zaszkodzić?

Nie można mieć pokory w nadmiarze; byłoby to zaprzeczenie cnoty. Cnota w klasycznym rozumieniu jest czymś mieszczącym się między skrajnościami. W ascetyce pokora stała się tym, czego miała unikać, czyli skrajnością - formą duchowej sprawności, której osiągnięcie oznaczało stłumienie wszystkiego, co w człowieku oryginalne i piękne. Współczesna kultura Zachodu nie chciała zgodzić się z takim podejściem do człowieka i popadła w drugą skrajność. Nietzschego mierziła chrześcijańska pokora.

Mawiał, że chrześcijaństwo jest ideologią słabych, a postawa "na klęczkach" to zaprzeczenie człowieczeństwa. Może jego poglądy cechuje przesada, ale nie można im zarzucić, że są wydumane. On po prostu widział w chrześcijaństwie przejawy tej wynaturzonej pokory, ale również nie potrafił zaakceptować własnych ograniczeń, co doprowadziło go do choroby psychicznej. Dziś pokora jest ośmieszana, postrzegana raczej jako wada niż zaleta. Człowiek pokorny to przecież ktoś bezwolny, pozbawiony inicjatywy, dający sobą manipulować. W powszechnej opinii pokora zarezerwowana dla zakonników, to oni mają być "grzeczni". W normalnym życiu nie można być grzecznym, bo cię zjedzą. Żeby przetrwać, żeby osiągnąć sukces, nie można sobie pozwolić na słabość, trzeba być silnym i przebojowym.

Nadeszły trudne czasy dla pokory. Być może szansą na odwrócenie tego trendu byłby powrót do jej oryginalnego, biblijnego znaczenia.

Następna
12
|
Wyślij link
|
Drukuj
|
Zgłoś bląd
 
Tvn24.pl - dowiedz się więcej
Pięć lat bez JP2 – Wasze refleksje
Znaczenie Wielkanocy - Wasze opinie
Wyślij SMS, MMS, e-mail
Kiosk - Religia
Po Wielkim Piątku Wielka Sobota jest dniem ciszy, refleksji i modlitwy w oczekiwaniu na cud Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. To także dzień bogaty w wiele tradycji
W Wielką Sobotę, podobnie jak w Wielki Piątek, nie sprawuje się Mszy św.  Od samego rana przy symbolicznym Grobie Pana Jezusa czuwają wierni, ministranci, harcerze, a w wielu parafiach również strażacy w galowym umundurowaniu. »
Przewodnik Katolicki, Ks. Tadeusz Miłek