Stanisław Stempowski, ur. 27 I 1870 w Hucie Czernielewieckiej (w powiecie
lityńskim dawnej guberni podolskiej), zm. 111 1952 w Warszawie.
Dzieciństwo spędził w majątku rodzinnym, lata szkolne (1879-1888) w
Krzemieńcu, potem cztery lata (1888-1892) studiował w Instytucie
Weterynaryjnym w Dorpacie, 6 VIII 1892 został aresztowany za działalność
socjalistyczną, więziony w Rydze, odtransportowany przez Dynaburg,
Witebsk, Smoleńsk, Orzeł i Kursk do Kijowa, opuścił więzienie w grudniu,
poddany pod dozór policyjny w majątku rodzinnym Szebutyńce (Podole) do
jesieni 1896 r. Od 1 I 1897 przebywał w Berlinie i w Paryżu (do pierwszych
dni marca 1897). W latach 1897-1905 mieszkał w Warszawie, gdzie działał w
Kole Oświaty Robotniczej, w latach 1900-1902 był członkiem komitetu
redakcyjnego „Prawdy", a w 1902-1905 współzałożycielem i współredaktorem
tygodnika socjalistycznego „Ogniwo". Po zamknięciu „Ogniwa" przez władze
carskie, spędził dwanaście najszczęśliwszych lat (1906-1917) w majątku
rodzinnym Winnikowce (Podole). W 1917-1918 był współzałożycielem i
prezesem Polskiej Centralizacji Demokratycznej na Ukrainie, w 1920 został
ministrem rolnictwa a następnie ministrem zdrowia Ukraińskiej Republiki
Ludowej, od 1921 członkiem zarządu Związku 'Zbliżenia Narodów Odrodzonych
i
współzałożycielem Instytutu Badania Spraw Narodowościowych, w latach
1924-1939 kierował zorganizowaną przez siebie Biblioteką Ministerstwa
Rolnictwa, od 1932 był współpracownikiem Ludwika Krzywickiego w Instytucie
Gospodarstwa Społecznego (od 1936 członkiem Zarządu). Współorganizatorem i
współredaktorem jego wydawnictw pamiętnikarskich (Pamiętniki bezrobotnych,
Pamiętniki chłopów, Pamiętniki emigrantów); był także wieloletnim prezesem
Towarzystwa Polsko-Ukraińskiego. W 1939-1940 w Łucku, Brześciu i Lwowie,
1940-1944 w Warszawie, 1944-1945 w Dąbrowie Zduńskiej, od lipca 1945 znów
w Warszawie zajmuje się działalnością literacką i wydawniczą. Od 1927 do
śmierci był towarzyszem życia wybitnej powieściopisarki, Marii Dąbrowskiej
(1889-1965).
Do masonerii Stempowski został przyjęty pod koniec, 1921 r. był członkiem
loży „Kopernik", ok. 1922-23 przewodniczącym loży „Jednanie", w latach 30.
członkiem loży „Sowiński-Łukasiński"; w 1923 został wielkim sekretarzem
Wielkiej Loży Narodowej Polski, 1926-1928 - wielkim mistrzem WLN, w
1934-35 członkiem Komisji Rytów i Wielkiego Trybunału; w latach 1922-1929
był wielkim kanclerzem i sekretarzem generalnym Rady Najwyższej ' 33 i
ostatniego stopnia Obrządku Szkockiego Dawnego i Uznanego na Polskę.
W grudniu 1927 r. na dorocznym zebraniu Wielkiej Loży Narodowej Polski
podjęta została uchwała o „konieczności uwolnienia Wolnomularstwa
Polskiego od elementów ideowo mu obcych", a ówczesnemu wielkiemu
mistrzowi, Stanisławowi Stempowskiemu nadano na okres trzech miesięcy
„prawo bezapelacyjnego skreślania (...) każdego z braci według własnego
uznania i bez podawania motywów" (L. Hass: Masoneria polska XX wieku,
Warszawa 1993, s. 82). Jego decyzja z 23 marca 1928 r. dotknęła 34
masonów, należących do tzw. grupy „pułkowników", w tym gen. Edwarda Rydza
Śmigłego i płk Adama Koca.
W dziesięć lat później obóz rządowy podjął wstępną decyzję o ustawowym
położeniu kresu organizacjom wolnomularskim. W związku z tym, 19 marca
1938 r. Stempowski, będący wówczas wielkim komandorem Rady Najwyższej,
wystąpił z masonerii, a 26 października 1938 r., uprzedzając policyjna
likwidację masonerii posiedzenie Wielkiej Loży Narodowej podjęło uchwałę o
samorozwiązaniu się. 22 listopada 1938 r. prezydent RP podpisał dekret „o
rozwiązaniu zrzeszeń wolnomularskich", a w nocy z 2 na 3 grudnia 1938 r.
policja przeprowadziła rewizją w mieszkaniach Stanisława Stempowskiego,
Emila Kipy, Zygmunta Dworzańczyka i innych masonów, poprzedzające wybuch I
wojny światowej. Zniewalające piękno Pamiętników - napisała Maria
Dąbrowska we Wstępie - z łatwością rzuci się w oczy każdemu czytelnikowi.
Realizm w ujęciu każdej sprawy, bezpośredniość, prostota i żywość stylu,
epicki ton opowieści, plastyka obrazów i postaci, śmiałość i oryginalność
myśli, siła i delikatność uczuć, rzewność i humor, uważne i współczujące
albo po męsku surowe i sądzące spojrzenie na sprawy ludzkie, a zwłaszcza
bogactwo i rozmaitość materii, to rzeczy, których nie trzeba wyszukiwać
-nastręczają się same (...) Pamiętniki (...) dają nam obraz wydarzeń
widzianych od strony człowieka, który je przeżył i opisał wiedziony chęcią
przekazania ludziom historii swych losów i doświadczeń (Pamiętniki,
1870-1914, Wrocław 1953, s. VI-VII).
Zarówno okres, w którym Pamiętniki były pisane, jak okres, w którym
zostały wydrukowane, a także okres, którego dotyczą (i w którym Stempowski
nie był jeszcze masonem) sprawiają, że nie znajdujemy w nich informacji o
dziejach masonerii; przeczynkiem do jej dziejów mogą być jedynie liczne
portrety literackie znajomych i przyjaciół, o których skądinąd wiemy, że
byli masonami, na przykład Stanisław Posner, Stanisław Krzemiński, Edward
Abramowski, Rafał Radziwiłłówicz czy syn autora, Jerzy Stempowski. Nas
jednak interesuje coś innego: własne myśli Stempowskiego, które można
uznać za wkład do filozofii masońskiej. Kilka takich myśli znalazłem,
dotyczą one przede wszystkim roli innych ludzi w procesie formowania się
naszej osobowości.
Z najwcześniejszego okresu dzieciństwa - pisze Stempowski - najmniej
pamiętam moich rodziców. Potem już dowiedziałem się, że życie ich było
twarde, całe wypełnione najgrubszą pracą (...). Natomiast pamiętam
doskonale służbę, w ogóle »prostych« ludzi, którzy się koło domu
przewijali, oraz zwierzęta. Ten to świat zapewne rzeźbił moją duszyczkę.
Nigdy was nie wywoływałem z nicości, miłe cienie! Ukażcie mi się jeszcze
na tej ostatniej rewii, abym was mimowolnych budowniczych mojego Ja,
sprezentował moim następcom i biedną nieśmiertelność waszą przedłużył
bodaj o jedno pokolenie (s. 6).
Ci prości ludzie byli w większości Ukraińcami; było wśród nich także wielu
Polaków - i w rezultacie Stempowski przez całe życie działał na rzecz
umacniania przyjaźni polsko-ukraińskiej.
Stempowski żył 82 lata. W pisanych pod koniec życia (w latach 1940-1943,
pod okupacją niemiecką) Pamiętnikach utrwalił jedynie pierwsza Był wśród
tych ludzi także Francuz, hutnik, specjalista od wysokich gatunków
kolorowegoszkła, Antoine Auguste Cambarot, uczestnik wojny
prusko-francuskiej 1870 r., który często opowiadał małemu Stempowskiemu o
Komunie Paryskiej i poważnie wpłynął na ukształtowanie się jego poglądów
społeczno-politycznych; to on sprawił, że Stempowski kochał Francję i
zaczął uważać ją „za swą drugą ojczyznę". O Cambarocie napisał:
Nie potrzebujesz jak inne mary narzucać się mej pamięci, wypatrywać
szczeliny przypadkowych skojarzeń, by się do mej pamięci wcisnąć.
Przebywasz we mnie. Płyniesz ponad spodnim nurtem moich wstrętów i
upodobań (s. 15, por. także, s. VII).
Na drugim miejscu stawia Stempowski swoją rodzinę. Chcę przypomnieć sobie
jeszcze wszystkich tych, z którymi łączyły mnie węzły krwi, a więc
rodziców i krewnych. Niewątpliwie i oni budują naszą jaźń, ale inaczej,
może przez przeciwieństwo, może nie tak widocznie i oczywiście, jak to
czynią obcy (s. 21-22). Zastanawiając się nad tym, co im zawdzięcza.
Wspomina min. Teodora Sakwoskiego (brata prababki), który jeździł końmi do
Paryża, skąd przywiózł dzieła Woltera, Russa i encyklopedystów, które były
(...) ozdobą mojego księgozbioru (s. 165). O swojej matce, Jadwidze z
Bienkiewiczów pisze: Jej zawdzięczam przede wszystkim zamiłowanie do
literatury, obudzenie się do życia umysłowego (s. 22). Ojciec spojrzenie
miał groźne i bałem się go. Z czasem ta bojaźń przerodziła się w opór, a
następnie w uczucie buntownicze względem upodobań i zapatrywań ojca (s.
24). Ojciec lubił polowania, a syn ich nie cierpiał. Dopiero w ostatnich
latach życia ojca, zawiązała się między nimi serdeczna przyjaźń, a nawet
swego rodzaju utożsamianie się: Czułem się dalszym ciągiem mojego ojca (s.
348).
Osobliwością Pamiętników Stempowskiego jest aneks zawierający wspomnienia
o czternastu ukochanych psach (s. 399-411). Pomysł spisania tych wspomnień
przyszedł Stempowskiemu w lipcu 1940 r., gdy został wezwany do Gestapo na
przesłuchanie. Dwugodzinne przebywanie na korytarzu w niewiadomości tego,
co mnie czeka, było nie do zniesienia. Żeby się oderwać od ' otaczającej
mnie rzeczywistości, zamknąłem oczy i jąłem przypominać sobie oblicza
wszystkich psów, które znałem w ciągu życia. Znikły plugawe postacie
siedzących obok szpiclów i kręcących się po korytarzu gestapowców".
"Najsłodszą chwilę szczęśliwości daje obcowanie z czyimś oddaniem się - z
bez interesownością", przykładem może być miłość psa do człowieka.
„Najczystsze to oddanie się bez zastrzeżeń i granic" (s. 399). Zauważył
także Stempowski jak wielką rolę w kształtowaniu naszej osobowości
odgrywają rzeczy. Przekonać się o tym można wówczas, gdy przedmioty, które
otaczały nas w najwcześniejszym dzieciństwie, ulegają zniszczeniu i
zabierają ze sobą pamięć o naszych przeżyciach. „Ilekroć wytężam pamięć,
by odnaleźć w niej ślady pierwszych narodzin świadomego życia, które trwa
aż dotąd i zwie się Ja, staję bezsilny wobec mgławicy bezimiennych czuć,
wrażeń, wzruszeń elementarnych (...). Być może, że z tych pierwszych
przeżyć tak niewiele zostało w pamięci dlatego, że środowisko, w którym
się dokonywały, zostało w czwartym roku mego życia zburzone i nigdy go już
więcej nie oglądałem, czyli że pamięć nie dożywiała się tajemniczą mową
martwych przedmiotów, świadków moich przeżyć" (s. 3).Pojawiła się też w
umyśle Stempowskiego myśl, że niektóre rzeczy mogą być przedłużeniem
naszego życia, na przykład wytworzone przez nas przedmioty, które
przypominać będą innym ludziom o naszym istnieniu, a zwłaszcza napisane i
pozostawione przez nas pamiętniki. Po dwumiesięcznej przerwie w pisaniu
wspomnień, 5 IV 1942 Stempowski znów zasiadł do pisania:
„Jakie to wszystko, co było, jest śmiesznie malutkie, oglądane wstecz z
zawrotnej wysokości góry kataklizmu i tragicznej doli, gdzie od świtu do
nocy, i przez noc zwłaszcza, psychicznie (tymczasem) przebywamy. A jednak
pisać muszę. W tym widzę usprawiedliwienie wobec siebie swojego nędznego
istnienia, bo inaczej - tylko śmierć. Może ten nikły ślad mój odgrzebie po
latach w rumowiskach zamęczonego narodu ocalony syn mój, od którego dzieli
mnie w tej chwili mrok trzyletniego milczenia" (s. 350).
Prof. Andrzej Nowicki, wiceprezydent UFL - Polska
wygłosił ten tekst w Sz.\ L:. EUROPA, oraz nz dyskusyjnym "Spotkaniu pod
Akacją" na W:. Warszawy
|
|