PROFESOR ODBITY ZA „WSZELKĄ CENĘ”
50lat temu zmarł profesor Ludwik Ehrlich, jeden z twórców polskiej szkoły prawa międzynarodowego, prekursor naszej nauki o stosunkach międzynarodowych już w czasach II RP. Warto o tym pamiętać, gdy obchodzimy stulecie polskiej niepodległości. Prof. Ehrlich był główną postacią świetnej lwowskiej szkoły prawa narodów, która stała na światowym poziomie; oprócz prawa na Uniwersytecie Lwowskim były jeszcze dwie, nawet bardziej znane szkoły światowego formatu – matematyczna i filozoficzna.
Urodził się w 1889 r. w Tarnopolu. Pochodził ze zasymilowanej rodziny żydowskiej. Stypendia na uniwersytecie otworzyły przed nim możliwość pracy w Oksfordzie czy Berkeley. W czasach I wojny światowej prowadzi w USA propolską agitację, a po wojnie broni polskich racji. Wiedziony patriotyczną pasją wraca do Lwowa, tworzy szkołę prawa międzynarodowego i nauki o stosunkach międzynarodowych. Jest dziekanem wydziału prawa, a także twórcą i szefem jedynej ówcześnie szkoły dyplomatycznej, której absolwentem był m.in. J. Karski.
W czasach II wojny światowej działa w AK na Lubelszczyźnie, dokumentuje zbrodnie niemieckie. Po aresztowaniu Komenda Główna AK wysyła rozkaz: „Odbić profesora Ehrlicha za wszelką cenę”. Miejscowy oddział AK przeprowadza zuchwały atak na więzienie w Biłgoraju i uwalnia profesora z ponad 70 innymi więźniami. Po wojnie jest szefem katedry prawa międzynarodowego na UJ. W czasach stalinowskich usunięty z katedry i odsunięty od nauczania „odzyskuje” dla świata świetną polską szkołę prawa narodów z początków XV w. (Stanisław ze Skarbimierza, Paweł Włodkowic). W 1956 r. odzyskuje katedrę na UJ.
Córka Ludwika Ehrlicha po wstąpieniu do zakonu Urszulanek jako siostra Emilia uczyła języka angielskiego kard. Wojtyłę, a potem pracowała dla niego w Watykanie. Syn Andrzej walczył w powstaniu warszawskim, dziś jest cenionym tłumaczem literatury fachowej z angielskiego.