WARSZTATY BIBLIOTEKARSKIE NUMER 3(11), WRZESIEŃ 2004PoprzedniNastępny

 

Serwis BPP | Warsztaty Bibliotekarskie | 2004 nr 3 | Wspomnienie ...

Maria Sikorska
nauczyciel Gimnazjum nr 3 w Piotrkowie Trybunalskim

 
  Wspomnienie o arcyilustratorze  
     
 

     Miłośnicy literatury pięknej doskonale znają wydanie "Pana Tadeusza" z ilustracjami Michała Elwiro Andriollego. Przyznać trzeba, że są to miłośnicy w dojrzałym wieku. Pokolenie naszych uczniów, niestety, nie ceni sobie ani wydań ilustrowanych "Pana Tadeusza", ani nie wie, kim był Andriolli.
    Korzystając z okazji przypadającej w tym roku 110 rocznicy śmierci tego znakomitego. ilustratora, postanowiłam wspólnie z Kołem Przyjaciół Biblioteki, wykonać okolicznościową wystawkę i wydać o nim broszurkę. Z pomocą przyszły nam stare roczniki "Płomyka", w których znaleźliśmy obszerny materiał o życiu i twórczości ilustratora.
    Michał Elwiro Andriolli był niewątpliwie wielkim ilustratorem XIX w. i jak przystało na romantyka, miał bogaty życiorys, obfitujący w wydarzenia historyczne, wzloty i porażki w swej karierze artystycznej.
    Urodził się 2 listopada 1836 r. w Wilnie, w rodzinie polskiej szlachcianki i Włocha przybyłego na Litwę w 1812 r. z wojskami Napoleona. Od najmłodszych lat otaczała go artystyczna atmosfera. Ojciec zajmował się konserwacją zabytków i malowaniem obrazów kościelnych, co przy wrodzonym talencie Michała, miało wpływ na dalsze jego życie.
    Będąc uczniem wileńskiego gimnazjum, fascynował się romantyczną poezją, historią i muzyką. Sprzyjała temu przyjaźń z poetą Syrokomlą, malarzem Antonim Zalewskim czy kompozytorem Stanisławem Moniuszką. Zgodnie z panującą modą na wędrówki, Andriolli zwiedzał kraj, utrwalając szkicami oglądane krajobrazy i zabytki.
    Swoich artystycznych aspiracji nie mógł rozwijać zaraz po ukończeniu gimnazjum. Ojciec Elwira - choć sam parał się sztuką, nie chciał słyszeć o artystycznych planach syna. Chciał, aby podobnie jak starszy syn, studiował medycynę. Elwiro wytrwał na studiach lekarskich tylko rok, po czym podjął studia malarskie w Moskwie, a potem w Petersburgu. W 1857r. powraca do Wilna z dyplomem malarza, by po roku na wystawie pokazać swą pierwszą większą pracę "Potyczka Litwinów z Krzyżakami". Dla uzupełnienia studiów wyjeżdża do Włoch i Paryża, ale szybko wraca do kraju, który jest już objęty przedpowstaniowym wrzeniem wywołanym prześladowaniami carskich władz, zsyłkami na Sybir, wywłaszczaniem. A kiedy wybucha powstanie, sam werbuje ochotników, by pod wodzą Ludwika Narbutta walczyć w powstaniu. W jednej z bitew oddział zostaje rozbity, a ranny Andriolli musi się ukrywać. Schwytany w końcu przez carskich żandarmów, zostaje osadzony w więzieniu. Udaje mu się jednak zbiec i dotrzeć do Rygi, skąd potajemnie odpływa statkiem do Anglii. Odtąd rozpoczyna się jego kilkuletnia tułaczka na obczyźnie, z daleka od bliskich, bez środków do życia. Dzięki wykonywanym dorywczo rysunkom, udaje mu się przeżyć.
    Będąc w gościnie u syna Adama Mickiewicza - Władysława, ilustruje powierzoną przez niego książkę "Pamiątki starego szlachcica litewskiego" Henryka Rzewuskiego.
    Skłonność do przygód kusi artystę do powrotu w ojczyste strony. Pokonuje długą drogę od Szwajcarii, przez Niemcy, Austrię i Bałkany, by przeprawić się przez Prut. Zdradzony przez przewodnika, zostaje schwytany i odesłany do Wilna. Wyrokiem sądu wojskowego zostaje skazany na 15 lat robót katorżniczych, z pozbawieniem wszelkich praw. W końcu wyrok zmieniono na zesłanie do Wiatki. Tutaj też utrzymuje się ze sprzedaży swych obrazków, malowania ikon, portretów czy dekorowania cerkwi.
    Dopiero w 1871 r., mając 35 lat, w wyniku amnestii Andriolli powraca do kraju. Ma bogatą przeszłość, ale niewielki dorobek artystyczny. Dzięki pomocy przyjaciół zaczyna umieszczać swoje rysunki w popularnych warszawskich pismach - "Tygodniku Ilustrowanym", "Wieńcu" czy w "Kłosach". Trafia w gusty ówczesnych czytelników i zdobywa popularność. Andriolli tworzy świetnie podpatrzone scenki z życia Warszawy, pełne humoru zabawy ludowe, festyny, sylwetki kupców, rzemieślników. Jest też mistrzem w rysowaniu zabytkowych kamienic, kościołów, dworów, karczem. W swych zbiorach ma rysunki krajobrazów, górskich pejzaży i scen z powstania.
    Andriolli staje się najpopularniejszym ilustratorem obok takich sław, jak: Franciszek Kostrzewski, Juliusz Kossak czy Wojciech Gerson.
    Może w końcu pozwolić sobie na wygodne życie. W 1873 r. kupuje koło Mińska Mazowieckiego - dworek w Stasinowie, który szybko staje się miejscem spotkań z gronem przyjaciół.
    Zapał do wędrówek po kraju znowu owocuje licznymi rysunkami. Artysta utrwala szkicami jubileusz Ignacego Kraszewskiego w Krakowie czy pochód na cześć malarza Henryka Siemiradzkiego. Ilustruje "Marię" Malczewskiego, "Starą baśń" Kraszewskiego i "Gawędy szlacheckie" Syrokomli.
    W 1879 r. lwowski wydawca Herman Altenberg proponuje mu zilustrowanie "Pana Tadeusza". To zamówienie jest tak frapujące, że choć Andriolli przeżywa osobiste tragedie (choroba matki i śmierć córki), postanawia zmierzyć się z arcypoematem.
    Odpowiedzialność ogromna, tym bardziej że pierwsza próba zilustrowania poematu przez Juliusza Kossaka, nie powiodła się.
    Z wielką tremą oddał artysta do wydawnictwa ok. 60 rysunków, w tym 24 ilustracje całostronicowe. Na bukszpanowej deseczce sporządzał ołówkiem lub tuszem rysunki, z których następnie robiono drzeworyty, a z nich odbitki.
    Pojawienie się w 1881 r. ilustrowanego "Pana Tadeusza", najpierw w formie oddzielnych zeszytów, a potem pięknie oprawionego albumu, było wielkim wydarzeniem, tym większym, gdyż zbiegło się z ogłoszeniem konkursu na pomnik Mickiewicza w Krakowie. Wszystkie zilustrowane sceny nasycone sympatią i ciepłem dla soplicowskiego świata, zażywne i rubaszne postacie szlachty zachwyciły czytelników. Krytycy wyrażali różne opinie, od gorącej aprobaty - do potępienia. Zarzucano artyście brak prostoty i prawdy, manieryzm, zachwiane proporcje, a nawet brak ironii i humoru w kreślonych postaciach.
    Po Andriollim były różne próby ilustrowania poematu. W 1898 r. ilustrował go Kazimierz Alchimowicz, w 1905 r. - Stanisław Masłowski, w 1950 r - Tadeusz Gronowski i w 1973 - Józef Wilkoń. Żadna jednak z tych prac nie stała się tak popularna jak rysunki Andriolliego, gdyż jak to ujął Antoni Sygietyński, brak w nich było owego klimatu.
    Sukcesy i powodzenie z czasem słabną. Andriolli oddaje się z zapałem nowemu wyzwaniu. Kupuje posiadłość - Brzegi, z której chce uczynić ośrodek wczasowy. Na kilka lat wyjeżdża do Paryża i tu zdobywa niezwykłe powodzenie. Ale sukcesy i nadmierna praca z czasem go nużą. Wraca do kraju i mając zapewnioną egzystencję, postanawia zrealizować pragnienie swego życia - wykonać ilustracje do wszystkich ważniejszych dzieł Mickiewicza. Ilustracje do "Dziadów" nie ukazały się, a kartony do "Konrada Wallenroda" wystawia, ze względu na cenzurę, w swojej pracowni. Przeżywa ostatni przypływ uznania, bo o szerszej popularności nie ma mowy. W Brzegach gospodaruje sam (rozwiódł się z żoną) i zaczyna mieć kłopoty ze zdrowiem. 23 sierpnia 1893 r. w wieku 57 lat umiera w zakładzie leczniczym w Nałęczowie.
    Andriolli pozostawił po sobie tysiące prac: rysunków, obrazów, szkiców, drzewory­tów, ale niewiele się ich zachowało. Na szczęście, ocalały ilustracje do "Pana Tadeusza". Choć Andriolli był autorem wielu cennych prac, pozostanie dla nas arcyilustratorem arcypoematu.
    Myślę, że warto wspomnieć naszym uczniom (przy okazji omawiania "Pana Tadeusza") o tym niezwykłym ilustratorze. Pokazać wydanie poematu z ilustracjami Andriollego, a może znajdą się i inne książki z jego rysunkami.

 
 

 

Wspomnienie o arcyilustratorze / Maria Sikorska // W: Warsztaty Bibliotekarskie [Dokument elektroniczny] / red. nacz. Wiesława Olczykowska. - Czasopismo elektroniczne. - Nr 3/2004 (11) wrzesień. - Piotrków Trybunalski : Biblioteka Pedagogiczna, 2004. - Tryb dostępu: http://republika.pl/biblioteka_piotrkow/warsztat/2004/3/040302.htm. - ISSN 1732-7008