Numer 243 [1.1.2007] zobacz cały numer
Za kulisami
JAKA „GAZETA”, TAKIE PRZEPROSINY...
Romuald Bury
W świątecznym numerze „Gazety Wyborczej” (23-26 grudnia 2006 r.) został opublikowany artykulik Michała Cichego, znanego z osławionego artykułu „Polacy – Żydzi: Czarne karty Powstania” (z 1994 roku), pod jakże znamiennym tytułem: „Przepraszam powstańców”. Mogłoby się więc wydawać, że po prawie trzynastu latach były szef działu kulturalnego „GW” ugiął się pod presją opinii publicznej i wreszcie przerosił Powstańców Warszawskich za stek pomyj, jakie publicznie wylał na ich głowy. Tak przynajmniej sugeruje tytuł. Trzynaście długich lat to jednak tak wielki upływ czasu, że do dziś żyje już tylko mała garstka oskarżonych i publicznie sponiewieranych ludzi. Ale tak naprawdę Cichy wcale ich nie przeprosił, ponadto nie zrobił tego też redaktor naczelny Adam Michnik, który wówczas rzucił na szalę cały swój autorytet, aby wesprzeć jego kłamliwe wywody.


Fot. Archiwum
1 sierpnia 1944 r. Godzina „W”. Patrol por. „Agatona” z Baonu „Pięść” w drodze z Woli do Śródmieścia.
Na rzekome przeprosiny Cichego nabrał się prawicowy publicysta Piotr Semka, który w „Rzeczpospolitej” (z 27 XIII 2006 r.) górnolotnie uznał, że „wyznanie” Cichego „dla wielu warszawskich powstańców było w wigilijny wieczór najpiękniejszym prezentem”. Na jakiej podstawie to wydedukował? Przecież żadnego ze swych kłamstw Cichy nie odwołał, nie sprostował i za prostackie oszczerstwa wcale nie przeprosił.
Rzekome przeprosiny Cichego są bowiem kolejnym kłamstwem tego autora, który tak naprawdę nie wycofał się z żadnego z publicznie postawionych wtedy zarzutów. Dziś o całej sprawie wiemy jednak dużo więcej, niż podczas kilku miesięcy toczącej się wówczas dyskusji. Sprawa obrosła bowiem obszerną literaturą i publicystyką, od bałwochwalczych peanów prawie wszystkich nadwornych historyków (przypomnijmy tu niektórych: Andrzej Paczkowski, Andrzej Friszke i Włodzimierz Borodziej), do bardzo krytycznych, poddających w wątpliwość jakość opracowania Cichego (Tomasz Strzembosz, Leszek Żebrowski, Cezary Chlebowski).

To nie była dyskusja
Rzekome ustalenia Cichego, jakoby AK i NSZ „wytłukły mnóstwo niedobitków z getta”, poparł pseudo moralnym wywodem Adam Michnik. Ten do dziś przepraszać nie zamierza, choć to na łamach jego gazety okazały się oszczerstwa Cichego i w tejże „GW” doszło do skandalicznych „przeróbek” listów do redakcji w tej sprawie, jak choćby w przypadku Zbigniewa Ryszarda Grabowskiego, który ujawnił to po latach w swych wspomnieniach: „(...) »Gazeta Wyborcza« postąpiła podle – wydrukowała moją wypowiedź stronniczo i bez porozumienia ze mną dała jej tytuł »Strzelał do mnie sierżant Ali« i skreśliła cały akapit o »Zośce«, Deczkowskim i Żydach z Gęsiówki. Skutek był taki, że kombatanci batalionu »Kiliński« odmówili spotkania ze mną, a Zarząd Główny Światowego Związku Żołnierzy AK – pomimo starań mego przyjaciela Henryka Kozłowskiego »Kmity« z batalionu »Zośka« – podjął specjalną uchwałę, żeby mnie nie przyjmować do ich organizacji”. (zob. Zbigniew Ryszard Grabowski, „W skorodowanym zwierciadle pamięci” [w:] „Kwartalnik Historii Nauki i Techniki”. Wydawnictwo Komitetu Historii Nauki PAN. R.50 (2005), nr 2).
Warto tu dodać, że Z. Grabowski jako człowiek pochodzenia żydowskiego (poprzednie nazwisko: Abrahamer) wcale nie był zbyt krytyczny wobec wywodów Cichego. Ale Michnik (lub osoba przez niego upoważniona) postanowił jeszcze „podrasować” jego wypowiedź, tak, aby całkowicie wpisywała się w mentalność „GW”. Dopiero po wielu latach Michnik przyznał półgębkiem, że „Nie było w naszym postępowaniu intencji cenzorskich ani też – tym bardziej – chęci dokuczenia prof. Grabowskiemu”. („GW” z 2-3 IX 2006 r.)
Jeszcze gorzej postąpiono z wypowiedzią Stanisława Aronsona, oficera AK żydowskiego pochodzenia, który walczył w Powstaniu w elitarnym Kedywie AK. Jego wypowiedź do „GW” przeleżała długo w redakcji, zanim została opublikowana, ale tekst spreparowany w gazetowej kuchni w niczym już nie przypominał pierwowzoru. Zmieniony został całkowicie sens jego wypowiedzi, albowiem ta była dla Cichego miażdżąca. Nikt oczywiście S. Aronsona do dziś za to nie przeprosił...

Niby przeprasza, ale za co?
Na rzekome przeprosiny Cichego nabrał się prawicowy publicysta Piotr Semka, który w „Rzeczpospolitej” (z 27 XIII 2006 r.) górnolotnie uznał, że „wyznanie” Cichego „dla wielu warszawskich powstańców było w wigilijny wieczór najpiękniejszym prezentem”. Na jakiej podstawie to wydedukował? Przecież żadnego ze swych kłamstw Cichy nie odwołał, nie sprostował i za prostackie oszczerstwa wcale nie przeprosił.
A faktycznie były one prostackie. Jak ustalił Leszek Żebrowski w książce „Paszkwil Wyborczej” (Warszawa 1995), tekst Cichego oparty był na fałszywych cytatach, odpowiednio spreparowanych dokumentach, specyficznie dobranych wspomnieniach i relacjach – w taki sposób, że autor przyjął tylko to, co z góry pasowało do jego mocno naciąganej tezy. Często Cichy cytował pół zdania, opuszczał najbardziej istotne fragmenty, łączył zdania z dwóch różnych dokumentów w „nową jakość”, wywracając wszystko do góry nogami. I w jego obecnych „przeprosinach” nie ma o tym w ogóle mowy, choć takie ciężkie zarzuty o perfidne manipulacje źródłami padły pod jego adresem publicznie i wielokrotnie.
Jest tam natomiast nowy wątek, tak bliski „Wyborczej”, a mianowicie – krytyka lustracji: „A ja zachowałem się jak lustrator, przekonany, że prawda ponad wszystko – ponad pokój i ponad ludzki ból”. Cóż jest tak złego w lustracji, że „Wyborcza” ciągle o niej pisze w tym samym stylu, jak o przysłowiowej d... Maryni?

„Bogactwo źródeł i przypisów”
Zajmijmy się teraz rzekomą ekspiacją Cichego i nie dajmy się nabrać na ckliwy tytuł, jak wspomniany wyżej Piotr Semka. Cichy pisze tak: „Przeprosiłem krótko za niefortunne zdanie, po czym podjąłem polemikę z zarzutem kłamstwa. Cytując relacje i dokumenty, wyliczyłem znane mi przypadki mordowania Żydów przez powstańców”. Owo „niefortunne” jakoby zdanie pochodziło z recenzji książki Calela Perechodnika, żydowskiego policjanta z getta w Otwocku. Jak się po latach okazało, wspomnienia Perechodnika zostały mocno podfałszowane, aż wreszcie po tej kompromitacji musiało dojść do ich nowego, zweryfikowanego wydania. Jakby tego było mało, uczeni i publicyści notorycznie opuszczają z jego biografii rzecz bardzo znaczącą. Mianowicie to, że podczas Powstania Warszawskiego Perechodnik trafił do NSZ-owskiego Zgrupowania „Chrobry II”, dzięki czemu przetrwał ten trudny dla wszystkich czas. Ale któż by w „WybGazecie” zajmował się takimi szczegółami. Jeśli fakty nie zgadzają się z gazetową wersją historii, to tym gorzej dla faktów. I już.
Dalej Cichy pisze: „Dzisiaj widzę, że mój faktograficzny ton, bogactwo źródeł i przypisów, cała aparatura historiograficzna ukrywały jeszcze jedno – nieczułość”. A więc – napisałem prawdę, tylko byłem zbyt mało subtelny, zamiast tłuc was po głowie ciężką pałką, może powinienem wstępnie wychłostać rzemykiem?
Zamiast uczciwego podejścia do bazy faktograficznej, która została po prostu spreparowana w redakcyjnej (?) kuchni, mamy ckliwe moralizatorstwo: „Uważałem, że jesteśmy sobie winni przyznanie się do prawdy, choćby była okrutna, i liczyłem na to, że prawda podziała oczyszczająco. Szybko przekonałem się, że jest inaczej. Wokół sprawy rozgorzał spór tak gorący, że zasłonił samą sprawę. Zajęto się mną, "Gazetą", Adamem Michnikiem, naszymi domniemanymi niecnymi intencjami, a nie tym, w jaki sposób oczyszczać polskie sumienie z zadawnionych grzechów wobec Żydów, jak zmniejszać wzajemną nieufność polsko-żydowską i po prostu rozmawiać jak ludzie – a może i kiedyś jak przyjaciele”.

Niezdolność do obiektywizmu?
Czyli – ja wam moje „argumenty” na stół, a wy w zamian przyznajcie się do winy, bo tylko w ten sposób możecie oczyszczać „polskie sumienie”. Mamy tu istotną dychotomię: my, Żydzi, wy, Polacy. I tak problem został sprowadzony nie do dobra i zła, nie prawdy i kłamstwa, tylko do poziomu: Żydzi – Polacy. A tak uczciwie dyskutować się nie da.
Po kilku latach na łamach tejże „GW” Michał Cichy wyznał, że odnalazł w sobie jakieś żydowskie korzenie. Pisząc wspomnienie o swej ciotce Marii Borowskiej („GW” 27 XII 2001 r.), nadmienił przy okazji: „Solidarność była jej biblią i nic dziwnego, że jak niejedna stara komunistka (ex) później zaangażowała się w tę solidarność dużą literą, tę z osiemdziesiątego roku. Kiedy poznałem ją w latach 90., była jedną z niezmordowanych ciotek rewolucji majstrujących przy Unii Wolności. Potem się zraziła do Unii i zaczęła majstrować przy żydowskich weteranach i dzieciach Holocaustu”.
Niech sobie szuka korzeni, korzonków itp. W końcu w Polsce (i nie tylko) dochodziło do takiego mieszania, że dziś takie wywody mogą nawet śmieszyć. A jeśli ma w rodzinie rosyjskiego wujka z NKWD? Lub cygańskiego obieżyświata, to co? Byłby inny?
Czy to wszystko mogło mieć wpływ na (byle)jakość wypowiedzi Cichego o Powstaniu Warszawskim, na tak wielkie manipulacje z tekstami źródłowymi i dokumentami, że zaprowadziło go to w ślepy zaułek? Tego nie wiemy, ale można od tego dostać pomieszania zmysłów, jeśli tak bardzo chce się coś „udowodnić”, a tu dowodów po prostu brakuje...

Terapia niedokończona
Zresztą, coś jest na rzeczy, bowiem Cichy wspomina o konieczności jakiejś terapii: „Dzisiaj uważam, że tak zaognione sprawy jak polsko-żydowski spór o pamięć wymagają subtelności psychoterapeuty albo spowiednika, a nie determinacji chirurga. Bolesnych nieufności nie uleczy się cięciem bez znieczulenia, pamięć jest materią zbyt subtelną na terapię szokową”. I dalej: „Nie wystarczy mówić prawdę, żeby mieć rację. Nie wierzę w zawstydzanie prawdą ani w szokową terapię sumień”. Czyli – napisałem prawdę, ale zrobiłem to niezbyt subtelnie, za bardzo topornie. I za to – i tylko za to – przeprosił. Ale przecież i tak nie wszystkich.
U spowiednika zapewne nie był, bo to wprost trudno sobie wyobrazić. Może więc zadziałała jakaś terapia? Ale jeśli tak, to najwidoczniej nie została dokończona, bo mamy do czynienia z bardzo specyficznym podejściem do prawdy i niezgodnością z elementarnymi faktami.
Cichy ogłosił swe wyznanie w taki sposób, który odbiera nadzieję na jego uczciwe podejście do tego, co zrobił: „Nie powinno się milczeć o grzechach, ale należy ich żałować, a nie czerpać satysfakcję z ich wytknięcia. Dlatego po latach przepraszam wszystkich zranionych. Przepraszam powstańców Warszawy”.

** ** **
Jaka „WybGazeta”, takie przeprosiny. Widocznie na nic innego ich nie stać. Wypowiedzi Cichego (tamta i obecna) wpisują się bowiem w zawsze taką samą politykę redakcyjną. Mieliśmy już „odkrywcze” teksty o innych przypadkach zawiłości polsko-żydowskich, które zawsze miały odchył w jedną stronę. Podobnie, jak w sprawach polsko-ukraińskich, że Ukraińska Powstańcza Armia nie była wcale aż tak zła, jak o niej myślimy, a Polacy też „rżnęli” Ukraińców tysiącami. To wszystko co prawda ukazuje się w imię „poruszania sumień”, ale jest czystą polityką.


wersja do wydruku

 dodaj swój komentarz pokaż treść wszystkich komentarzy 


Mało kto z dyskutantów na temat Powstania i tego, co
więcej zorientowany [05.01.2007 01:48]

to był taki małynajemnik Michnika do brudnej roboty.
smyk [04.01.2007 15:12]

jest, ale "poważnym histerykiem". Nie znam żadnego jego
dr historii [04.01.2007 02:07]

Michał cichy jest powaznym historykiem, znanym na
Szymek [03.01.2007 23:54]

Michał Cichy to wariat, albo płatny prowokator. A najpewniej
GURT [03.01.2007 06:19]

ciekawe, dlaczego AKowcy nie podali Cichego do sądu?
assesor [03.01.2007 04:40]

"Przeprosiny" to tylko propaganda,
z-r [02.01.2007 11:43]

ALE WRACAJĄC DO TEMATU - redaktorek
St.D. [02.01.2007 05:19]

C.d.
St.D. [02.01.2007 05:18]

do innej beczki
St.D. [02.01.2007 05:17]

Z nieco innej beczki...
tadzio [02.01.2007 05:00]

Już myslałem, że przeprasza, ale po przeczytaniu jego
Głośny [02.01.2007 01:49]

coś się szykuje, skoro Wyborcza wyciąga z lamusa
Beria [01.01.2007 23:59]



Wieści
02.01.2007 - Uroczystości żałobne w Waszyngtonie po śmierci b. prezydenta Forda
Z udziałem prezydenta George'a W. Busha i innych...


02.01.2007 - LPR chce łączonego referendum w sprawach misji wojskowych i edukacji
LPR uważa, że Polacy powinni wypowiedzieć się na...


02.01.2007 - Obrońca Saddama żąda śledztwa ONZ w sprawie śmierci dyktatora
Jeden z obrońców Saddama Husajna, francuski adwokat Emmanuel...


01.01.2007 - Saddam Husajn stracony, przemoc nie ustaje, zginął trzytysięczny żołnierz USA
Jeden z najbrutalniejszych tyranów świata Saddam Husajn...


01.01.2007 - "Idź do piekła!" - usłyszał Saddam przed egzekucją
Krótko przed swą egzekucją w sobotę nad ranem...


Eurowieści
01.01.2007 - Rozszerzenie UE o Bułgarię i Rumunię - łagodne
Rozszerzenie Unii Europejskiej o Bułgarię i Rumunię nie...


01.01.2007 - Ogromne oczekiwania pod adresem przewodnictwa Niemiec w UE
Oczekiwania kierowane pod adresem przewodnictwa Niemiec w Unii...


01.01.2007 - Słowenia weszła do strefy euro, jako pierwszy z nowych członków UE
Z dniem 1 stycznia 2007 roku Słowenia, jako...


01.01.2007 - Rumunia świętowała w noc sylwestrową wstąpienie do UE
W świetle rozbłyskujących o północy nad Bukaresztem fajerwerków...


01.01.2007 - Merkel: konstytucja zapewni UE zdolność do działania
Kanclerz Niemiec Angela Merkel uważa, że warunkiem zachowania...