Jak tytuł wskazuje, dopadły mnie macki fiskusa. Po treści wezwania jakie otrzymałem przypuszczam, że wszystko za sprawą "życzliwego", a raczej życzliwej konkurencji z Allegro. Szczegółowo opiszę wszystko, gdy sprawa się zakończy. Czynności sprawdzające trwają już ponad trzy miesiące i chyba wreszcie mają się ku końcowi. Kontrola obejmuje trzy lata wstecz, a prześwietlane są dokładnie wszystkie transakcje z Allegro, konta bankowe - firmowe i prywatne. Sparaliżowało mnie to na jakiś czas, więc ktoś swój cel jednak osiągnął. Jednak co nas nie zabije, to nas wzmocni:) Skoro przeszedłem to, reszta to "pikuś" jak to się teraz mówi ;)

W związku z powyższym nie szalałem ostatnio z nadpłatą kredytu. W ogóle nie nadpłacałem, nie zapominając oczywiście o regularnych ratach.

Na początku roku zakładałem, że uda mi się do grudnia pomniejszyć saldo kredytu hipotecznego do 10000 zł. Dzięki zwiększeniu zarobków jestem w stanie nadpłacać znacznie więcej niż pierwotnie przewidywałem i w tej chwili, w połowie roku, zostało mi już mniej niż 8000 zł do spłaty:) Jeżeli wszystko nadal będzie szło gładko, to w okolicach września powinienem zamknąć temat mojego pierwszego kredytu hipotecznego.

Czy będę potrzebował kolejnego? Prawdopodobnie tak. Tym razem nie będę go z pewnością brał na 100% wartości nieruchomości. Nawet pomijając to, że tym razem chyba bym takiego nie dostał. Będę chciał odłożyć chociaż z 50000 na solidny wkład własny.

W ramach dywersyfikacji źródeł utrzymania zakupiłem domeny i uruchomiłem kilka stron mających dla mnie zarabiać dzięki Google Adsense. Na początek postanowiłem wejść w dwie tematyki: finanse i praca. Wiem, wiem, wielu mi powie, że to mocno obstawione tematy i nie ma szans się w nich przebić. Istotnie, konkurencja jest duża i nawet na wybrane przeze mnie niszowe słowa kluczowe, trudno liczyć na szybkie wejście do top3. Niemniej strona o tematyce finansowej już zaczęła coś zarabiać, troszkę gorzej idzie stronie o tematyce pracy. Nieco ponad miesiąc to trochę za mało na wyciąganie jakichś głębszych wniosków. Zamierzam wysondować też inne branże, w tym celu uruchomię jeszcze 2-3 strony o czymś zupełnie innym (nad tematyką jeszcze się zastanawiam).

Tak się jakoś składa, że wpisy na tym blogu, to głównie podsumowania. Nie inaczej jest i tym razem :)

Znudził mi się standardowy szablon bloggera i postanowiłem tchnąć w bloga nieco świeżości. Nowa skórka miała być minimalistyczna. Z uzyskanego efektu jestem umiarkowanie zadowolony. Klimat wyszedł nieco żałobny, popracuję w najbliższym czasie nad edycją tego szablonu, by nie było tu tak ponuro. Wszelkie sugestie mile widziane. Zastanawiam się też nad wyrzuceniem stąd reklam adsense. Przy niewielkiej ilości odsłon dziennych blog i tak nie zarabia dzięki nim, a tylko pewnie odstraszają tych kilku czytelników, którzy tu jednak zaglądają od czasu do czasu. Reklamy wrzucam już niemal odruchowo na każdą nową stronę, ale nie zawsze niesie to za sobą jakiś sens.

Przy zmianie szablonu poznikały paski postępu wizualizujące stan spłaty mojego kredytu. Nie znaczy to jednak, że spłat zaprzestałem, a i same paseczki raczej wrócą, jak tylko zakończę dopieszczanie wyglądu bloga. Przez ostatnie dwa miesiące nie robiłem nadpłat mojego kredytu hipotecznego. Gotówka była w obrocie, za to dziś mogłem przelać grubszą sumkę i podobnie jak w lutym nadpłaciłem 5000 zł. Jeżeli utrzymam tempo, to główny cel na 2010 rok powinien być osiągnięty dosyć szybko.

Realizacja pozostałych noworocznych postanowień nie idzie już tak gładko. Praktycznie na chwilę obecną zaprzestałem budować fundusz bezpieczeństwa. W tej chwili jest na minimalnym poziomie dwumiesięcznych wydatków i taki pozostanie do momentu całkowitej spłaty kredytu. Zdywersyfikowane źródła dochodów dają mi względny komfort i poczucie bezpieczeństwa. Od samej idei budowy takiego funduszu się nie odżegnuję i do jej realizacji jeszcze wrócę.

Na fundusz celowy pieniądze są co miesiąc przelewane, zlecenie stałe w mBanku funkcjonuje sprawnie. Zmienił się jednak cel. Jak wspominałem w ostatnim wpisie chodzi za naszą rodziną pomysł zamieszkania na wsi. Żona dostanie od swojego ojca działkę zabudowaną budynkiem gospodarczym. Polecam wszystkim jej bloga o adaptacji stodoły na dom. Pieniądze z funduszu celowego w pierwszym rzędzie przeznaczone zostaną na opłacenie geodety, który dokona podziału działki.

W styczniowym wpisie jak i komentarzach pod nim na temat prowadzonego przez siebie biznesu roztoczyłem pewną aurę tajemniczości:) Chciałbym dopowiedzieć, że nie wymyśliłem żadnego cudownego sposobu na zarabianie pieniędzy. Sprzedaję własny produkt, który klient dodatkowo może spersonalizować. Robota jest pracochłonna, konkurencja duża, jakość u wszystkich podobna, wiec siłą rzeczy trzeba walczyć na ceny, a to już nie prowadzi do niczego dobrego (jedynie klienci się cieszą). Pracujemy ciężko, więc istotnie zarabiamy. Zysk nie jest jednak imponujący jeżeli przyjrzeć się ilości włożonej w to pracy.

Stąd dochodzę do wniosku, że rzucanie etatu na chwilę obecną, żeby móc dodatkowe osiem godzin pozasuwać przy własnym biznesie to wcale nie jest rozwiązanie. Tyranie 24h na dobę to nie jest sposób na życie jakie ja i moja rodzina chcielibyśmy prowadzić. Coraz bardziej dostrzegam potrzebę budowania w miarę pasywnych dochodów. Potencjał widzę w stronach tworzonych pod reklamy. Nie jest to dla mnie jakaś nowość, bo już od długiego czasu się tym zajmuję. Na chwilę obecną zarabiam na tym tyle, że mam na minimalną wypłatę z adsense co miesiąc. Teraz chciałbym jednak większość swoich sił skierować w tym kierunku, nie rezygnując oczywiście z pozostałych źródeł dochodu. Liczę po prostu na powolne, ale jednak stałe zwiększanie dochodów z adsense. Motywacyjnego kopa do działania dał mi Marcin z Rentier Bloga. Właściwie nie napisał niczego o czym bym nie wiedział, ale czasem trzeba coś od kogoś usłyszeć raz jeszcze żeby w końcu zacząć działać.

Najbliższy czas poświęcę na wyszukiwanie dochodowych nisz w które mógłbym wejść ze swoimi stronami, a efekty z pewnością opiszę wkrótce na blogu.

Pierwszy kwartał, poza smutnym obowiązkiem zapłacenia VATu, nie wzbudza większych emocji patrząc na moje finanse. Po dobrym styczniu, musiałem mocno przystopować w lutym dla odpoczynku. Marzec był już całkiem przyzwoity.

Kredytu na razie nie nadpłacam. Mógłbym, ale obecnie obracam większością gotówki w "firmie". Poza tym wolę mieć pieniądze pod ręką, bo niestety czeka mnie trochę wydatków, chociażby na psujący się samochód - w tej chwili nie wiem jeszcze ile będzie mnie kosztować naprawa.

Na horyzoncie pojawia się nowy cel. Żona prawdopodobnie otrzyma w darowiźnie działkę zabudowaną budynkiem gospodarczym. Celem jest jego przekształcenie na budynek mieszkalny. W końcu mieszkać w czwórkę na 37m2 w bloku nie sposób do końca życia. Jesteśmy po wstępnych wizytach u geodety i architekta. Obiecuję zdać relację na blogu jak sprawa potoczy się dalej.

Styczeń, a dokładniej jego pierwsza połowa, był okresem wytężonej pracy. Byłem na to przygotowany, ale, jak się okazało, niedostatecznie. Dopadła mnie "klęska urodzaju", zleceń było tyle, że nie byłem w stanie realizować ich na bieżąco. Pomimo tego, że wziąłem kilka dni urlopu na żądanie w pracy na etacie oraz tego, że zasuwałem praktycznie 24h na dobę bez snu musiałem w końcu w pewnym momencie zacząć odmawiać klientom. Gdybym tylko sprostał i przyjął do wykonania wszystkie zlecenia zarobiłbym przynajmniej dwa razy tyle. Mimo to, przypływ gotówki i tak był w styczniu ogromny jak na moje aktualne warunki i dzięki temu będę mógł jutro nadpłacić kredyt kwotą 5000 zł.

To doświadczenie było dla mnie bardzo cenne i skłoniło mnie do postawienie sobie kilku pytań:
Dlaczego jeszcze pracuję na etacie za 1500 zł brutto?
Jak mogę się w przyszłości lepiej przygotować na taki dobry okres w działalności gospodarczej?
Czy nie pracuję zbyt ciężko w stosunku do spodziewanego wynagrodzenia?


Póki co, pozostawiam to sobie jeszcze do przemyślenia, ale już wiem, że muszę w jakiś sposób przeorganizować swoje życie zawodowe.

Jak przeczytałem dziś na stronie Bankiera, Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) zakończyła już prace nad Rekomendacją T i możliwe, że zostanie ona przyjęta przed 9 lutego, na kiedy to zaplanowane jest jej kolejne posiedzenie.

O co chodzi z tą Rekomendacją T? Z mojego punktu widzenia najważniejszą sprawą jest ograniczenie dostępu do kredytów osobom posiadającym już zobowiązania z tego tytułu oraz osobom o niższych dochodach. Maksymalnie 50% dochodów osób których zarobki kształtują się na poziomie średniej krajowej lub są niższe będzie mogło być górnym pułapem wydatków na obsługę kredytu hipotecznego. Trzeba też będzie mieć przynajmniej 20% wkładu własnego, aby móc się o taki kredyt ubiegać. Nowe przepisy nakładałyby na banki także obowiązek aktywnego korzystania z danych Biura Informacji Kredytowej, choć odnoszę wrażenie, że robią to teraz nawet bez rekomendacji.

Jeżeli Rekomendacja T wejdzie w życie, może się okazać, że nastąpi znaczny spadek ilości udzielanych kredytów hipotecznych, co z kolei może się przyczynić do obniżki cen nieruchomości. Dla tych co mają zamiar kupić nieruchomość za gotówkę do dobra informacja. Gorzej z tymi, którzy będą zmuszeni brać wkrótce kredyt hipoteczny, być może warto się z tym pośpieszyć i skorzystać z obowiązujących obecnie luźniejszych warunków? Sam nie wykluczam kolejnego kredytu na większe mieszkanie/dom, ale planuję taką ewentualność najwcześniej za klika lat, więc jeszcze wiele może się zmienić.

Połowa kredytu spłacona, teraz już musi być z górki. Za sprawą nadpłaty na początku stycznia (3000 zł), saldo na dzień dzisiejszy wynosi 22425,45 zł. Dodatkowo bank sprawił mi miłą niespodziankę przysyłając pisemko o obniżce oprocentowania do 5,33. To już druga obniżka w trakcie mojego spłacania, a zaczynałem w grudniu '07 od 7,51%.

Aktualnie moja rata to tylko 198,69 zł. Nie stanowi to już większego obciążenia dla domowego budżetu. Mimo wszystko nadal będę starać się nadpłacać jak najszybciej. Po pierwsze dlatego, że nikt mi nie zagwarantuje, że oprocentowanie, które teraz tak pięknie spada, za klika lat nie zacznie gwałtownie rosnąć. Po drugie, nawet przy obecnym oprocentowaniu do końca okresu kredytowania musiałbym oddać dla banku samych odsetek jeszcze dodatkowo ok. 15000. Nie jestem aż tak hojny :) Ludzie często popełniają ten błąd, że patrzą jedynie na to ile będzie wynosić ich miesięczna rata, a nie na to ile w sumie tak naprawdę zapłacą bankowi za udzielenie kredytu.

Jeszcze inna sprawa, że chyba nie dalibyśmy rady z żoną i dwójką dzieci mieszkać w naszym małym mieszkanku przez najbliższe 13 lat. Dlatego też jak najszybciej trzeba je spłacić, a potem sprzedać/wynająć (opcja do przemyślenia) i rozejrzeć się koniecznie za czymś większym.

Już teraz mogę stwierdzić, że styczeń był świetnym miesiącem dla mojego biznesu, zdecydowanie najlepszym z dotychczasowych. Wygląda na to, że na początku lutego będę mógł zrobić przynajmniej taką samą nadpłatę jak na początku stycznia. Noworoczny cel staje się dzięki temu coraz bardziej realny, co więcej, coraz częściej w głowie świta mi myśl, że jeszcze w tym roku uda się kredyt spłacić całkowicie. Czy to jednak nie przesadny optymizm? Jak będzie, czas pokaże.