AZARATH - Wywiad dla Pagan Records


1. Na wstępie musi paść pytanie o początki AZARATH. Kto i kiedy wpadł na pomysł stworzenia tego właśnie zespołu?

D. – Hej, ja Cię znam! To Ty maczałeś paluchy w #9 Atmospheric i napisałeś taki zabawny tekst nawołujący do ograniczenia wulgaryzmów! No to kurwa źle trafiłeś... Bo z nas są strasznie niekulturalne łotry. Ale po kolei, jak mówi Bruno, który to wraz z Infernusem w 1998 roku powołał do życia AZARATH, ja doszedłem niedługo potem, pod koniec 2000 roku dołączyliśmy na stałe do składu Barta z DAMNATION.

2. Kto jest pomysłodawcą nazwy, bo co do znaczenia samej nazwy nie mam wątpliwości, że chodziło o bluźniercze przesłanie waszej muzyki i to, aby nie sprawiać większych trudności fanom i bez problemu potrafili ją zapamiętać?

D. – Chodziło nam o nazwę zaczynającą się od litery A Chcieliśmy być na pierwszym miejscu we wszelkiego rodzju katalogach i spisach treści.

3. Do dnia dzisiejszego na koncie AZARATH są jedynie dwa wydawnictwa – reh. tape „Traitors” oraz „Promo tape 2000”. Wiem, że specjalnie ich nie kochacie ze względu na brzmienie, ale zwłaszcza ta druga tasiemka narobiła trochę zamieszania na scenie podziemnej. Jak myślisz, z czego wynikła popularność tego wydawnictwa?

D. – Nie mam pojecia. Fakt ten jest tym bardziej dziwny, że wysłaliśmy taśmy zaledwie do kilku osób w Polsce, z czego połowa nie raczyła odpowiedzieć – niech wam dziąsła zgniją.. Natomiast Ci, którzy odpowiedzieli, wspierali naszą muzykę, pojawiło się kilka recenzji, materiał był dostępny gdzies w dystrybucji i było lala. W dodatku w pewnym momencie całkowicie zaprzestaliśmy promowania w jakikolwiek sposób tego materiału. Stwierdzilismy, że nie ma sensu dłużej bawić się w demówki i nagraliśmy materiał na płytę.

4. Wkrótce po zarejestrowaniu „Promo tape 2000” zagraliście kilka sztuk, a na jednej z nich towarzyszyliście NOMAD, DEVILYN i BEHEMOTH. Czy pamiętasz wasz występ w klubie „Młyn Wolanda” (R.I.P.) w Grudziądzu? Wspomnij też kilka innych udanych gigów, jakie mieliście okazję zagrać.

D. – Taaa, pamiętam ten koncert, dyjabelsko było, chociaż sama sztuka była słaba – nie graliśmy prób od dłuższego czasu więc nie wszystko poszło tak jak powinno. Dobrymi gigami były zagrane mniej więcej w tym samym okresie czasu koncerty w Rzeszowie i Lublinie, z ukłonem w stronę tego ostaniego. Było zabawnie, szczególnie miło wspominamy nocleg w Lublinie, gdzie w pewnym mieszkaniu prywatnym odbył się mecz piłki nożnej AZARATH vs. DEVILYN przy użyciu bochenka chleba, tony confetti pokryło podłogę kilkucentymetrową warstwą, a w łazience Nieznany Sprawca umieścił na całej ścianie gustowne logo GORGOROTH, wykorzystując do tego celu piankę do golenia... Właściciel lokalu rano nie miał zbyt mądrej miny.

5. Skoro już jesteśmy przy koncertach, to muszę zapytać również o brawurowy występ na „Dying Art Open Air Festival”. To był prawdziwy ogień na scenie (który nota bene faktycznie zapłonął kilkadziesiąt minut później podczas koncertu WITCHMASTER), a jak odbieraliście to wy, obserwując prawdziwe szaleństwo pod sceną?

D. – Hmmmmm... Ogień, powiadasz? Nie wiem, mam słaby wzrok i byłem chory, straszne, ogromne mnóstwo chory. Po zeszłorocznych odwiedzinach festiwalu u naszych południowych sąsiadów byłem przekonany, że już bardziej ekstremalnie chory być nie mogę, a tu proszę, taka niespodzianka... Zajebisty festiwal. Szkoda, że było tak mało ludzi do terroryzowania.

6. Na koncertach grywacie też kilka coverów. Osobiście słyszałem numery DEICIDE w wykonaniu AZARATH, ale wiem, że nie ograniczacie się tylko do nich. Co więc proponujecie ze swojej strony? A jakich przeróbek możemy spodziewać się w bliższej lub dalszej przyszłości?

D. – Gramy różne rzeczy, covery DEICIDE były niejako echem udziału Infernusa, Bruna i mojego w trasie BEHEMOTH / DEICIDE po Europie w 1999 roku, no i oczywiście wyrazem fascynacji pierwszymi płytami zespołu. „Sacrifical Suicide” to nadal jeden z najbardziej jebiących po czaszce kawałków historii Death Metalu. Na najbliższych koncertach zagramy inną wesołą piosenkę. Jaką – „to sie zara okaże”.

7. Na wspomnianym nieco wcześniej festiwalu mogliście się czuć jak jedni z gospodarzy imprezy, ponieważ do rodzinnego Tczewa mieliście stamtąd ledwie o solidny rzut kamieniem. Czy w tej chwili AZARATH to zespół w pełni tczewski, czy część z muzyków wciąż zamieszkuje Trójmiasto? Przy okazji przedstaw aktualny skład zespołu.

D. – Nie mamy nic wspólnego z Trójmiastem. AZARATH jest w 100 % zespołem z kultowego miasta Tczewa, jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało dla niektórych „yntelygentów” z Wielkich Aglomeracji Miejskich. Skład: Inferno – Artysta Znany Poniekąd jako bębniarz BEHEMOTH i WITCHMASTER, bardzo ekstremalna persona, zawsze biega wkoło z nożami i takimi rzeczami, troll, ogłada 0; Bruno – basista i krzykacz, odpowiedzialny na koncertach za tzw. ‘kontakt z publicznością”, co zazwyczaj kończy się tym, że wyjeżdza z tekstami, za które dziatwa się na nas obraża, krasnolud, ogłada minus 5; Bart – gitrzysta udzielający się także w DAMNATION, Mistrz Spraw Sercowych i Tych w Kroku, dla panienek – mag, ogłada plus 10, modyfikator plus 5 jeżeli ofiara jest wybitnie atrakcyjna; no i moja osoba, Szara Eminencja, popchłaniacz eliksirów wszelkich, ogr, ogłada 0, po spożyciu minus 5.

8. Porozmawiajmy teraz o najnowszej płycie. Na początek standartowo – podaj kilka szczegółów na temat jej zawartości.

D. – Płyta zatytułowana „Demon Seed” to 10 utworów zarejstrowanych w białostockim Hertzz Studio w ciągi trzech dni. Żadnych nakładek, dubli i innych nowomodnych gówien. Właściwie to dziewięć numerów plus coś w rodzaju intra rozpoczynającego kawałek „Destroy Yourself”. Są to utwory z „Promo 2000” plus nowe kompozycje, brzmienie jest brudne i brzydkie, całość, jak twierdzi Inferno, brzmi jak gówno wylewane na talerz. I o to właśnie nam chodziło.

9. Nagrania dokonaliście w „Hertz” Studio, w miejscu już wypróbowanym m. in. przez TRAUMĘ czy WITCHMASTER. Z pewnością wiedzieliście już więc czego wymagać od realizatorów i jak radzić sobie ze sprzętem, tak by całość materiału zabrzmiała surowo, brutalnie, a jednocześnie stosunkowo selektywnie? Jak w ogóle układała się współpraca z realizatorami, braćmi Wiesławskimi?

D. – Pierwsze słyszę, by Hertzz Studio było wypróbowane przez WITCHMASTER. Oni nagrywali (nagrywają) dopiero po naszej wizycie w Białymstoku. Braciszkowie ze studia pracowali świetnie, dogadywaliśmy się znakomicie i co najważniejsze – mogliśmy swobodnie ingerować w proces nagrywania. Nie ma nic gorszego niż jakiś zadufany klient za konsoletą, który z miną mistrza świata uważa, że wie wszystko najlepiej. Tak więc kręciliśmy sobie momentami sami tymi gałkami, przestawialiśmy to i owo, a braciszkowie trzymali cały czas rękę na pulsie. Od czasu do czasu tylko posyłali sobie spojrzenia pełne zdziwienia i niepewności, czy to co widzą to sen czy jawa, bo myśmy w tym studiu nieźle dokazywali, korzystając z uroków tamtejszego dworca PKP, w okolicach którego zakupić można znakomity spirytus w foliowych woreczkach. Trochę drażni mnie D-drum, na którym nagrywane były bębny (żywy jest tylko werbel), następna produkcja będzie nagrywana na 100 % żywych bębnach.

10. Słuchając nowych utworów na przygotowywaną płytę mam wrażenie, że jesteście aktualnie jedną z najagresywniej grających kapel w naszym kraju. Czy takie były aspiracje muzyków AZARATH?

D. – Nie. My wiemy, że gramy muzykę skrajnie brutalną i nie musimy sobie narzucać jakiegoś tam sposobu myślenia typu „hej, zagrajmy to sto razy szybciej i od tyłu w czwartym przewrocie, będziemy bardziej ekstremalni”, a to że jesteśmy jedną z najagresywniej grających kapel wynika raczej z braku aspiracji innych krajowych zespołów. To zresztą nawiązanie do innego Twojego pytania o kondycję sceny Death Metal (patrzy jedno z pytań poniżej), za diabła nie rozumiem jak niektórzy mogą nazywać pewne zespoły Death Metalowymi tylko dlatego, że kolesie mają długie włosy, grają na gitarach i bębenkach, a wokalista bełkocze. Death metal albo jest agresywny i brutalny, albo nie jest Death Metalem, proste.

11. Brutalność i bezkompromisowość – to cechy waszego zespołu, które z jednej strony wyróżniają AZARATH z całej masy Death Metalowych kapel. Z drugiej jednak strony słyszałem taką opinię (nie do końca negatywną), że jesteście Death Metalową wersją WITCHMASTER. Co o tym sądzisz?

D. – Hej, malkontenci, zdecydujcie się wreszcie, jaką etykietkę nam przykleić. Nazywano nas już różnie, rozstrzał porównań był gigantyczny, co mile łechce moją próżność, bo to znaczy że nikt nie ma racji, o „Death Metalowej wersji WITCHMASTER” słyszę pierwszy raz, strasznie mnie rozbawiłeś, tak się akuratnie składa że uważam muzykę WITCHMASTER za wyśmienitą, tak samo bardzo sobie cenię ludzi z tego zespołu (666!) za podejście do muzyki i życia w ogóle. Mamy kilka cech wspólnych, min. tego samego bębniarza, zamiłowanie do ekstremalnych imprez i rosyjskiej wódki, natomiast trzeba być kompletnie głuchym, żeby równać ze sobą muzykę – oprócz wytycznych, takich jak brutalność i bezkompromisowość gramy zupełnie inną muzę.

12. Wspomniałem przed chwilą nazwę WITCHMASTER i tak się składa, że bębnisz i tu i tu, a także w BEHEMOTH. Banałem byłoby pytanie, czy którekolwiek z zajęć uważasz za ważniejsze od innego, ale załóżmy, że osiągniecie pewien sukces z AZARATH, będziecie grać większą ilość koncertów itp. Co wtedy? Czy podołasz zadaniu bębnienia jednocześnie w trzech kapelach? W końcu BEHEMOTH grywa długie trasy, a wszystkie trzy od niedawna w miarę regularnie nagrywają nowe wydawnictwa...

Inferno –Ha! Nie sądzę oby zmieniło się cokolwiek w tej kwestii. Widzisz, to jest tak: jak człowiek się czegoś czepi i uprze to jest w stanie zrobić to po trupach, więc nie ma mowy o zaniedbywaniu tu jakiejkolwiek z wymienionych grup .Zawsze znajdzie się jakiś kompromis , obojętnie co by to nie było. Sytuacja poza tym jest na tyle korzystniejsza ,że w przypadku tych trzech zespołów doskonale realizuję swe potrzeby grania ekstremalnej muzy. Wiąże się to oczywiście z brakiem czasu na inne zajęcia, ale jest dla mnie pewnego rodzaju sposób na życie.

METAL & HELL !!!! 13. A jeśli już mowa o WITCHMASTER... Jak dalece posunięta jest praca nad następcą znakomitego „Violence & blasphemy”?

Inferno – hmm.. W tej chwili nagraliśmy w ciągu 7 godzin wszystkie partie bębnów i gitar, bowiem Hertzz’u pracuje się nam zajebiście szybko i konkretnie. Zostały więc do nagrania wrzaski piekielne i buldożer. Prace nad okładką i składem graficznym, które będą brudne i brzydkie aż do bólu są również w trakcie realizacji. Mam tylko nadzieje, że nie powtórzy się sytuacja z ostatniej sesji kiedy to nasz materiał zaginął w pewnych niesprzyjających okolicznościach. Nowa płyta WITCHMASTER zje wasze matki, rodziny i sąsiadów!!! DIE!!!

14. Rozmawialiśmy już o tym, że w swoim repertuarze macie covery DEICIDE, więc zapytam o to, czy udało się wam uciec od zaszufladkowania AZARATH jako polskiego DEICIDE, bo takie opinie słyszało się tu i ówdzie przy okazji taśmy promo?

D. – Myślę, że dla każdego kto usłyszy „Demon Seed” sprawa będzie prosta – NIE GRAMY muzyki w stylu DEICIDE, koniec, kropka. Kiedyś na początku wspólnego grania, rozmawiając o naszej muzie sami porównywaliśmy ją do pewnej kapeli na literkę S, niestety jak dotąd porównywano nas już do wszystkiego, tylko nie do tego bandu, którego członkowie wcale nie ubierają się na pomarańczowo i nie noszą bucików z drewienka wypchanych tulipanami. Dzisiaj i to porównanie nie jest już dla mnie takie oczywiste, więc zostawmy porównania znudzonym dupkom z krzywymi pyskami.

15. Wyjaśniłeś kwestię podobieństwa (albo jej braku) do takiej, a nie innej grupy, tak więc spróbuj spojrzeć na to z innej strony. Gdyby była okazja zagrać koncert w konkretnym zestawie Death Metalowych bandów, obok jakich nazw postawiłbyś AZARATH, tak aby nie było zbytniego rozstrzału stylistycznego?

D. – Z Polski na dzień dzisiejszy STILLBORN, ANIMA DAMNATA i THRONEUM. Z zachodu... kurew jasna, nie wiem, powiedzenie IMMOLATION i „zespół na S” byłoby zbytnim zadzieraniem nosa, ale czemu nie, czemu nie...Oprócz tych SADISTIC INTENT i np. LIERS IN WAIT...

16. Death Metal ma w tej chwili swoje przysłowiowe „pięć minut”. Czy Twoim zdaniem epoka jego panowała skończy się tak idiotycznie, jak kilka dobrych lat temu, gdy nadmiar podobnie grających zespołów znudził fanów i D.M. zszedł do głębokiego podziemia?

D. – To Ty mi powiedz, gdzie jest to „pięć minut”, bo ja tego za cholerę nie wiem... Mam nadzieję, że zgon nastąpi jak najszybciej, wszystko wróci do podziemia, wtedy bynajmniej będę wiedział, że kapela gra taką muzyke, bo to lubi i czuje, a nie robi tego na fali trendu. Ten „Death Metal”, jaki dzisiaj jest „popularny” (tfu, co za słowo...), skończy się tak samo (już się kończy) jak parę lat temu, to jest żałosne, znakomita większość nowych płyt to syf i malaria nie mająca NIC wspólnego z brutalnym D.M. Historia się powtarza, „piękny” przykład Black Metalu, który z surowej, agresywnej muzy zmienił się w jakiś cyrk umalowanych pajaców z klawiszowym pitoleniem dla panienek.. „Progresja”, „naturalny rozwój”... Wypierdalać.

17. Nie zapytałem jeszcze o teksty, ale sądzę, że tak jak w przypadku scenicznego image’u i samej muzyki opierają się one na haśle „Satan, alkohol, sex and rockandroll”, prawda to?

D. – Jakiego „scenicznego image’u” ? ? ? Co to kurwa znaczy? Dostałeś kiedyś siekierą w głowę? Pierdolę image, sesje zdjęciowe w profesjonalnym studiu i ładne buźki metalowych gejów. Blergh! Co do tekstów, to raczej pasuje tu tylko Szatan, resztę wymienionych przez ciebie „używek” preferujemy w realnym życiu, najlepiej w dużych ilościach. Z tekstami na płytę była nieco dziwna historia, pisały je trzy osoby, każda w diametralnie innym stylu. Część jest autorstwa zaprzyjaźnionej persony, niejakiego Dołka666, część jest autorstwa Bruna, jeden tekst jest mój. Całość jakkolwiek byłaby różna, poświęcona jest temu, o czym możecie przeczytać na ostatniej stronie wkładki płyty.

18. W chwili obecnej macie podpisany kontrakt z Pagan Records, która to firma wypuściła debiutanckiego longa AZARATH. Czy w związku z tym wasze oczekiwania są teraz większe i – na przykład – liczycie na sponsoring ze strony wytwórni alkoholi i setki fanek pchających się do waszych łóżek (hahah)?

D. – Taaa, fajnie by było. Niestety, fabryki preferowanego przez nas trunku są raczej stricte „undergroundowe”, więc na sponsoring rosyjskich bimbrowni i przemytników raczej nie mamy co liczyć. Co do setek fanek, to w AZARATH pozostawiamy te sprawy naszemu zespołowemu Mistrzowi, sami zaś w pełni czerpiemy satysfakcję spółkując z dużą ilością butelczyn wypełnionych czymś mocnym i paskudnym.

19. A już bardziej serio – jak wyglądają najbliższe plany zespołu?

D. – Być może na początku przyszłego roku zagramy kilka sztuk w Polsce, na razie z powodu absencji Infernusa (europejska trasa Behemoth) siedzimy spokojnie na dupach i potajemnie robimy nowy materiał. Będzie szatańsko!

20. No i na koniec prośba o podanie listy Twoich absolutnie ulubionych albumów z historii metalu i kilku najbardziej szanowanych przez Ciebie perkusistów.

Inferno – Jeśli chodzi o perkusistów to preferuję tylko i wyłącznie typowo metalowy styl grania. Cenię więc sobie grę Fenriza z DARK THRONE, Frosta z SATYRICON, 1349, no i nie będę odkrywcą jak wymienię tutaj mistrzów gatunku tj. panów Lombardo i Sandovala. Co do listy płyt to jest to trudne zadanie ale spróbujmy: VENOM-Black Metal, BLASPHEMY-Blood Upon the Altar, Fallen Angel of Doom, HELLHAMMER- Apocaliptic Raids, SODOM-In The Sign of Evil, wczesne dokonania KREATOR, DESTRUCTION,DEICIDE, BEHERIT, BATHORY,MAYHEM, MORBID, MERCILLES... długo by wymieniać.... Obecnie słucham ROK-Burning Metal, THRONEUM(pol)-Brotherhood In Darkness, nowych płyt DESASTER, DESTROYER666, CARPATIAN FOREST, NIFELHEIM, DARK THRONE... To by było na tyle...

21. To wszystko o co chciałem Was zapytać. Na koniec rzućcie jakieś hasełko zachęcające czytelników do zapoznania się z diabelską muzą AZARATH...

D. – Zdychajcie w mękach.

Autor pytań: Wojciech „Diovis” Szymański