Monopol na informację

„Psujesz rynek” – usłyszałam po raz pierwszy kilka dni temu, a propos mojego bloga. Powiedział to oczywiście kolega prawnik. Spodziewałam się takich reakcji i byłam na nie przygotowana, jednak na żywo zabrzmiało to jakoś przykro.

 

 

W tej chwili, społeczeństwo ma wyjątkowo słaby dostęp do informacji prawniczych. Ustawy pisane są mało przystępnym językiem a ich właściwa interpretacja wymaga znajomości teorii i orzecznictwa. Jak jednak Kowalski ma sięgać po orzecznictwo, skoro dostęp do wersji cyfrowej orzeczeń jest zwykle płatny? Zresztą, kto bez studiów prawniczych wie czym jest „orzecznictwo” i jak doprecyzowywać przepisy prawne?

Wykształceni ludzie nie do końca rozróżniają prawo cywilne, karne i administracyjne, a co dopiero w jakich ustawach uregulowane są poszczególne kwestie prawne. Dziwię się, że w ramach WOSu zamiast nauki o Konstytucji, nie robi się trzech zajęć „Prawo w internecie”, gdzie uczyłoby się dzieci choćby jak wyszukiwać ustawy w przeglądarce. Do tego dochodzi oczywiście jakość informacji podawanych w internecie.

Jeśli Kowalski już nawet wie w jakiej ustawie jest odpowiedź na jego pytanie, to po wygooglowaniu jej wyskakuje mu nie strona rządowa, ale portal z nieaktualnym stanem prawnym ale za to dobrze wypozycjonowanym.
Nawet największe portale opierają się na parafrazowaniu artykułów z Rzeczpospolitej i Gazety Prawnej, a wiadomo jak się kończy zabawa w głuchy telefon. Ratunkiem są jedynie blogi, gdzie prawnik podpisuje się pod postem własnym nazwiskiem, a raczej głową.

 

Zatem, drogi prawniku, w jaki sposób przy tak nikłej znajomości prawa w Polsce można jeszcze podnosić głos, że podawanie informacji wprost psuje rynek? Czy nasz zawód ma polegać na tym że posiadamy monopol na informację, czy na tym że łączymy wiedzę prawniczą, logikę, psychologię i wypraktykowany „know how”? Nikt nam tego nie odbierze po przeczytaniu, że przysługuje mu rękojmia. Ba! Gdy klient dowie się, że przysługuje mu jakieś prawo może stwierdzi, że warto zawalczyć o swoje z prawnikiem.

Mam nadzieję, że kiedyś w polskich domach obok „Medycznego poradnika domowego” stać będzie na półce również „Zwyczajnie o prawie”.

grafika udostępniona dzięki uprzejmości Fila Dunskiego

Category: Uncategorized

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>