Uwaga, bibliomania atakuje!

bibliomania

Z książki Anne Fadiman, Ex libris. Wyznania czytelnika, zaczerpnąłem kilka pytań, które pomogą Ci sprawdzić, czy masz już symptomy choroby zwanej bibliomanią. Jeżeli nie, to jest jeszcze szansa aby się uratować. Muszę Cię jednak zmartwić, ta choroba może być nieuleczalna a jej leczenie trudne. Nie ma jak dotąd niestety wiarygodnych danych dotyczących liczby wyleczonych. Po stwierdzeniu u siebie któregokolwiek z poniższych symptomów, udaj się jak najszybciej do najbliższej biblioteki, księgarni lub antykwariatu. Tam zostanie udzielona Ci pierwsza pomoc oraz zostaniesz poinformowany o dalszym, odwykowym już, leczeniu oraz możliwości skorzystania z opieki psychologa.

  1. Czy masz emocjonalny stosunek do zgromadzonych przez siebie woluminów?
  2. Czy w trakcie wizyty w antykwariacie towarzyszy Ci nieusuwalny entuzjazm, a po odnalezieniu wśród wielu tytułów tego upragnionego – skoki ciśnienia?
  3. Czy Twój stosunek do książek jest radykalny (do wyboru: radykalnie dworski [nie wolno niszczyć książek!]  i radykalnie wyluzowany [czytaj gdzie chcesz, notuj na marginesach i ciesz się lekturą])?
  4. Czy w przypadku braku jakiejkolwiek książki pod ręką odczuwasz niepokojący i nasilający się z czasem głód lektury (który starasz się niekiedy zaspokoić czytaniem czegokolwiek)?
  5. Czy w jakichkolwiek sytuacjach codziennych najpierw rzucają Ci się w oczy literówki, błędy interpunkcyjne bądź inne niedociągnięcia korektorskie – a dopiero później sedno sprawy, o którą w danej sytuacji chodzi?
  6. I wreszcie: czy cierpisz na chroniczny brak wolnej przestrzeni, na której mógłbyś układać swe nowe książkowe nabytki?

A tak już bardziej poważnie… Jeżeli o mnie chodzi, to myślę, że jestem, przynajmniej na jakiś czas, wyleczony. Co się stało? Może zmądrzałem, zauważyłem, że przypomina to jakąś chorobę, rodzaj uzależnienia, że nie mogę ciągle myśleć tylko o książkach i poświęcać im więcej czasu niż bliskim mi osobom. Trzeba znać umiar i znaleźć „złoty środek”, tak jak ze wszystkim w życiu. Zresetowałem sobie priorytety i wiem co jest dla mnie najważniejsze, a co trochę mniej ważne. A jeszcze kilka miesięcy temu sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, bibliomania była u mnie w zaawansowanym stadium rozwoju. Na większość powyższych pytań mogłem odpowiedzieć twierdząco. Nadal jednak pozostały pewne oznaki dawnej dolegliwości:

  • gdy jestem po raz pierwszy w czyimś mieszkaniu, zwracam uwagę na to czy są tam książki, źle się bowiem czuję w domach, które są ich zupełnie pozbawione
  • nie interesują mnie ludzie, którzy w ogóle nie czytają, trudno jest mi nawiązać bliższy kontakt, nie umiem z nimi po prostu rozmawiać
  • myślę „książkowo”, a nie np. „filmowo”, kiedy mam coś wymyślić, napisać, zwracam się do książek, które do tej pory przeczytałem, szukam w nich natchnienia
  •  moje książki muszą stać „równo” na półkach, segreguję je więc pod względem wysokości i szerokości okładek
  • wącham książki, tak przyznaję się, bardzo lubię ich zapach, dlatego też np. nie mogę czytać książki przyniesionej z biblioteki, która śmierdzi papierosami, ponieważ kiedyś miał przyjemność ją czytać jakiś nałogowy palacz albo raczej nałogowa palaczka, bo przecież to kobiety głównie czytają.

Przykłady można by mnożyć. Muszę zatem być czujny i mieć moją bibliomanię na oku, bo nigdy nie wiadomo kiedy zaatakuje ponownie.

14 Comments

Filed under książki, lifestyle

14 Responses to Uwaga, bibliomania atakuje!

  1. Z pewnym niepokojem stwierdzam, że odnotowuję u siebie WSZYSTKIE podane powyżej symptomy bibliomanii (w punkcie 3 – stosunek do książek radykalnie wyluzowany :-) )
    Wymienione przez Ciebie oznaki również u siebie zauważam.
    Pytanie, czy nie jest jeszcze za późno na podjęcie kroków zaradczych ;-)
    Jeżanna ostatnio opublikował…TRUPY W SZAFIE. „DZIKA KACZKA” HENRYKA IBSENAMy Profile

    • Nigdy nie jest za późno, oczywiście trudno wydawać diagnozę, kiedy się nie zna pacjenta ;) Ja nie odrzucam książek, czytania i pisania o nich, są dla mnie ważne. Ale nie są już najważniejsze. Potrzebowałem kilku wydarzeń w moim życiu, aby to do mnie dotarło.

  2. A ja jestem chyba nietypowym molem książkowym, bo poza punktem 4 (rzeczywiście zawsze mam jakąś książkę przy sobie) nie mogę odpowiedzieć twierdząco na żadne z pozostałych pytań ;)
    Kaye ostatnio opublikował…Jarosław Iwaszkiewicz, 19 listopada 1967 r.My Profile

  3. Mam niektóre symptomy: brak miejsca na półkach i wąchanie książek.
    A tak w ogóle to nie demonizujmy sprawy ;-) Nie przemawia do mnie teoria Anne Fadiman. Mam wrażenie, że to jest trochę próba wynalezienia kolejnej jednostki chorobowej, a to się wiąże z potrzebą terapii u bardzo drogiego specjalisty, bo przecież to wymaga nowatorskich metod pracy i szczególnej wiedzy, której byle kto nie posiada… ;-) Pełno takich wydumanych ” chorób” w poradnikach i ktoś, kto to czyta, ktoś łatwo ulegający wpływom gotów się naprawdę przejąć. To nie jest uwaga do Ciebie, Zbyszekspirze, to taka ogólna refleksja, zatem nie miej mi jej za złe, proszę. Zaobserwowałam to zjawisko niejednokrotnie również w innych dziedzinach życia, a Twój wpis dał mi tylko pretekst do napisania o tym. Idąc tym torem można by każdego człowieka z pasją uznać za chorego i poddać leczeniu. Jedyna recepta jaką znam: trzymać się z dala od poradników i literatury pseudonaukowej, bo one częściej sieją niepokój niż pomagają i skłaniają do szukania dziury w całym ;-)
    Emma ostatnio opublikował…Eh, życie…My Profile

    • Fadiman trochę się bawi i kokietuje, a ja napisałem to pół żartem pół serio, miałem nadzieję, że to widać, to miała być zabawa tematem, trochę się zmartwiłem, że tak to odbierasz :) A tak na serio to ludzie mają różne problemy, nie myślę tu o bibliomani, bo to jakiś ułamek procenta, którymi polscy psychologowie jeszcze się nie zajmują, przynajmniej nie powszechnie, tak jak to jest w Stanach. Poważniejsze uzależnienie to np. uzależnienie od miłości. Teraz nam to może się wydawać przesadą, ale sadzę, że powoli brakuje takich możliwości, jakie ma społeczeństwo amerykańskie.

  4. Ja się z kolei zmartwiłam tym, co pisałeś w komentarzach, że musiało się coś w Twoim życiu wydarzyć, żebyś zrozumiał, że książki nie są JUŻ najważniejsze. Dlatego wzięłam to serio, ale sam wiesz najlepiej, jak jest. Być może jakiś przekaz mi umknął :)
    Emma ostatnio opublikował…Eh, życie…My Profile

    • Pisałem prawdę, książki nie są już dla mnie tak ważne. Kiedyś też tak sobie myślałem, ale byłem od nich „uzależniony” i to było okłamywanie siebie. Może ja po prostu tak już mam i uzależniam się od wszystkiego co kocham :)

      • Hm.
        Czyli jednak to może być problem. Nie przypuszczałabym. Może dlatego, że wśród moich znajomych praktycznie nie mam ani jednego mola książkowego. Sama sporo czytam, ale mam też przerwy trwające po kilka tygodni – bo akurat dzieje się coś innego, ciekawszego lub pilniejszego…
        Swoją drogą spójrz na świat pod kątem tego, co napisałam w pierwszym komentarzu pod tym wpisem. Niedługo się okaże, że mam się leczyć z nałogu oddychania ;pp
        Emma ostatnio opublikował…Eh, życie…My Profile

        • Samo czytanie i gromadzenie książek, to nie taki znowu problem. Tylko, że u mnie wiązało się to z blogowaniem, najpierw czytałem przez kilka lat teksty na cudzych blogach, czasami po kilka godzin dziennie, potem założyłem sam bloga, poświęcałem każdą wolną chwilę, zaniedbywałem rodzinę,życie towarzyskie, nawet zdrowie. a to podobno już może być uzależnienie.

  5. Mam na imię Monika, jestem bibliofilem od… dawna :) Rzeczywiście czytanie potrafi czasem zamieszać w życiu prywatnym, choć pod tym względem nigdy nie sprawiało mi problemu – no może raz czy dwa, ale to przypadki na prawdę sporadyczne :)

    Na książki pachnące nie miło jest pewien dobry sposób. (Tym, którzy trzymają krótko książkę w domu raczej nie pomoże, moja Pani Bibliotekarka, wie że przetrzymanie to moje drugie imię, więc mogę sobie spokojnie pozwolić na długoterminowe zapoznawanie się z pozycją.) Mianowicie jeżeli dana książka podjeżdża z lekka smrodkiem przecieram ją nawilżoną jakimś środkiem chusteczką do mycia mebli (takie aktualnie posiadam), stawiam koło świeczek zapachowych, które często odpalam, często tez robi, jako podpórka do okna, więc wietrzy się systematycznie :) Trzy do pięciu dni i książka pachnie, jak po kąpieli :)
    Monika ostatnio opublikował…(15) “Przyszłość z ograniczoną odpowiedzialnością” Bronisław WildsteinMy Profile

    • Mimo wszystko „wspieramy Cię Moniko” :) Problemy powstają dopiero wtedy, gdy przesadzamy, zapominając o innych ważnych sprawach.

      Dziękuję za metody pozbywania się nieprzyjemnych zapachów z książek, wypróbuję. Obawiam się tylko, że niektórym książkom kilkudniowa kuracja nie wystarczy, zobaczymy. Jestem wyjątkowo wrażliwy na zapachy, te przyjemne także.

      • No tak, teraz rozumiem.
        Zresztą pamiętam czasy, gdy w Zaciszu pojawiało się po kilka solidnych czyli czasochłonnych wpisów dziennie…
        I pamiętam czasy, gdy sama nie mogłam wytrzymać dnia bez bloga ;-)
        No tak…
        Emma ostatnio opublikował…Eh, życie…My Profile

        • Tak, to były „fajne” czasy, rozwijające, dobrze się bawiłem. Odgrodziłem się od świata i wistości jego rzeczy :) Potem zbierałem tego plony. Cztery, czasami nawet więcej postów dziennie, nie mówiąc o czytaniu innych blogów, pisaniu komentarzy, przygotowywaniu nowych postów, obmyślaniu.To była przesada, chyba … :) Teraz, gdy robię coś na blogu lub w sieci, to właściwie muszę się trochę zmuszać, zachęcać do działania. Doświadczyłem i nauczyłem się czegoś o sobie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

CommentLuv badge