Soczi: Najlepsze zimowe igrzyska w historii biało-czerwonych

maw/PAP

Dla biało-czerwonych igrzyska zakończyły się bezprecedensowym sukcesem. Cztery złote medale oraz po jednym srebrnym i brązowym - to dorobek, do którego nigdy nawet się nie zbliżyli.

Kamil Stoch Soczi
Kamil Stoch z dwoma złotymi medalami  /  fot. Grzegorz Momot  /  źródło: PAP

W Soczi nasi reprezentanci sięgnęli po dwa razy więcej krążków z najcenniejszego kruszcu niż we wszystkich poprzednich 21 zimowych olimpiadach razem wziętych, począwszy od 1924 roku. Z piętnastu igrzysk wracali z pustymi rękami.

Polacy zwyciężali w prestiżowych konkurencjach. Jednym z bohaterów igrzysk - co podkreślają zagraniczne agencje prasowe - był skoczek narciarski Kamil Stoch. Na normalnej skoczni triumfował bezapelacyjnie, wyprzedzając Słoweńca Petera Prevca aż o 12,7 pkt. Tylko Austriak Anton "Toni" Innauer w 1980 roku w Lake Placid i Fin Matti Nykaenen osiem lat później w Calgary wygrali olimpijskie konkursy na takim obiekcie z większą przewagą.

Sześć medali to tyle samo co w Vancouver, ale aż cztery z najcenniejszego kruszcu. Fizycznie aż dziewięć osób stanęło na podium, co jest rekordem.

Na dużej skoczni zwycięstwo Stocha nie było już tak wyraźne, ale przeszedł do historii jako trzeci zawodnik, który wywalczył dwa indywidualne złote medale na jednych igrzyskach, po Finie Matti Nykaenenie i Szwajcarze Simonie Ammannie, który dokonał tej sztuki dwukrotnie.

Ze złamaną kością lewej stopy wygrała bieg narciarski na 10 km techniką klasyczną Justyna Kowalczyk. W swej koronnej konkurencji zwyciężyła w wielkim stylu, wyprzedzając drugą na mecie Szwedkę Charlotte Kallę o 18,4 s.

Ogromną niespodziankę sprawił łyżwiarz szybki Zbigniew Bródka. Strażak z Łowicza był jedynym zawodnikiem, któremu na torze w Adler Arenie udało się przerwać serię zwycięstw holenderskich panczenistów. Na dystansie 1500 metrów pokonał Koena Verweija o 0,003 s, czyli o ok. 4 cm.

W przededniu zakończenia igrzysk dorobek polskiej reprezentacji poprawiły obie drużyny w łyżwiarstwie szybkim. Najpierw w pojedynku o brązowy medal Bródka, Konrad Niedźwiedzki i Jan Szymański pokonali Kanadyjczyków. Pół godziny później Katarzyna Bachleda-Curuś, Luiza Złotkowska i Katarzyna Woźniak uległy w finale niesamowitym Holenderkom. Srebro otrzymała także Natalia Czerwonka, która biegła w ćwierćfinale i półfinale.

Tuż za podium ukończyli konkurs drużynowy skoczkowie narciarscy. Nieco słabiej tego dnia dysponowany Stoch oraz Maciej Kot, Piotr Żyła i Jan Ziobro przegrali tylko z ekipami Niemiec, Austrii i Japonii.

Mimo kontuzji, w czołówce plasowała się Kowalczyk: szósta indywidualnie w biegu łączonym, piąta z Sylwią Jaśkowiec w sprincie drużynowym i siódma z koleżankami w sztafecie.

- Jesteśmy wszyscy zadowoleni. Sześć medali to tyle samo co w Vancouver, ale aż cztery z najcenniejszego kruszcu. Fizycznie aż dziewięć osób stanęło na podium, co jest rekordem – mówił szef polskiej misji olimpijskiej Apoloniusz Tajner.

Nie jest to jednak pełny obraz startu biało-czerwonych. Przed wyjazdem do Soczi liczono na biathlonistki. Ze swojego występu zadowolona może być najmłodsza z nich, 22-letnia Monika Hojnisz, piąta w biegu ze startu wspólnego (minęła linię mety na szóstym miejscu, ale potem zdyskwalifikowano za doping Niemkę Evi Sachenbacher-Stehle). Gdyby nie błąd na strzelnicy, medal w sprincie mogła wywalczyć Weronika Nowakowska-Ziemniak. Ostatecznie zajęła siódme miejsce, a do podium zabrakło jej dziewięciu sekund. W innych biegach Polki nie włączyły się do walki z najlepszymi.

Przeczytaj więcej w Newsweek PLUS

Ich koledzy z kadry biathlonowej wypadli bardzo słabo, podobnie jak biegacze narciarscy, bobsleiści, saneczkarze, narciarze alpejscy i snowboardziści. Odległe lokaty zajął Adam Cieślar w kombinacji norweskiej. Jedyna zawodniczka w short tracku Patrycja Maliszewska i startująca w skicrossie Karolina Riemen-Żerebecka dotarły do ćwierćfinałów. Do Rosji pojechała najliczniejsza w historii 59-osobowa reprezentacja Polski.

Panczeny show, sześć krążków Polski! Szymański: Jesteśmy jak jamajscy bobsleiści!