Nie ma sztuki, są artyści

Rozprawę pt. „O sztuce", wydaną w 1950 roku, Ernst Gombrich rozpoczyna słowami: „Nie ma w istocie czegoś takiego jak Sztuka. Są tylko artyści", sugerując tym samym, że postać artysty, a co za tym idzie jego biografia, są w zasadzie nierozerwalne z jego twórczością. I choć w historii sztuki wątki autobiograficzne zawsze były obecne, to dopiero wiek XX ostatecznie odwrócił uwagę artysty od tego, co się widzi, ku własnemu wnętrzu, indywidualnym przeżyciom. Można nawet przyjąć, dla uproszczenia, że to Marcel Duchamp postawił ostateczny znak równości między życiem twórcy a dziełem sztuki. Przez całą epokę modernizmu aż do postmodernistycznego zwrotu i odrzucenia wielkich metanarracji na rzecz mikronarracji, rosła w artystach potrzeba zaprezentowania światu własnej biografii.

Pisząc na początku XXI wieku „Sztukę w Polsce 1945-2005", Anda Rottenberg zauważa, że z końcem XX wieku czynność artystyczna zarówno wizualnie, jak i jakościowo staje się tożsama z potocznością i „jeśli mówi się [...], że sztuka rozerwała swoje granice około 1960 roku, to proces jej wtapiania się w życie trwał przez następne cztery dekady i trwa nadal". Obecnie posługiwanie się własną biografią jest wśród artystów praktyką powszechną.

Wystawa pt. „Dzień jest za krótki (Kilka opowieści autobiograficznych)" w Muzeum Współczesnym Wrocław to próba zebrania i zaprezentowania widzom różnych postaw autobiograficznych w sztuce polskiej ostatnich dekad. Jak komentuje kuratorka, Magdalena Ujma, „wystawę można czytać jako rodzaj opowiedzenia o życiu pewnej zbiorowości, której jednocześnie byłam członkinią i starałam się być na zewnątrz".

Artyści dokumentują swoje życie, używając różnych środków, od zeszytów, gdzie pospiesznie wykonane rysunki mieszają się ze słowem pisanym, po fotografię i wideo; robią to też w różnych celach. Na wystawie w MWW znajdziemy więc różnego rodzaju notatniki, dzienniki i pamiętniki - związane ze sferą zawodową, powstałe w sposób spontaniczny, do użytku własnego, z chęci uchronienia przed zapomnieniem fragmentów codzienności, ale też i bardziej przemyślane, w formie wypracowanego dzieła sztuki - dzienniki pisane z zamiarem upublicznienia.

Jednym z ciekawszych elementów wystawy jest zbiór „Zeszytów kuratorskich" Artura Żmijewskiego powstałych między rokiem 2010 a 2012, podczas przygotowań do Berlin Biennale. Zeszyty stanowią dokumentację licznych spotkań - to rysunki i notatki artysty kuratora. Niektóre powstawały niemal bezwiednie i automatycznie, inne służyły zaprezentowaniu artystom czy współpracownikom pomysłów związanych z ideą Biennale. W zeszytach rysowali także rozmówcy Artura Żmijewskiego, samodzielnie lub wspólnie z kuratorem. Zbiór szkiców ujawnia odbiorcy coś, do czego zwykle nie ma dostępu: proces powstawania wielkiego artystycznego wydarzenia. Pospieszne szkice nie tylko obrazują tok myślowy kuratora i artystów, ale ujawniają też niewielki fragment codzienności „wielkich nazwisk" świata sztuki współczesnej.

W związku z zeszytami Żmijewskiego pozostaje praca Poli Dwurnik pt. „Egzamin u Artura". Komiks zawiera też scenę rysowania przez artystkę w jednym ze wspomnianych wcześniej zeszytów. Historia opowiedziana jest tym razem z perspektywy rozmówcy Żmijewskiego. Dwurnik, posługując się uniwersalną formą komiksu, ilustruje niewyszukane sceny z życia codziennego, stawiając na szczerość i dosłowność, a unikając szczęśliwie pretensjonalności.

Powroty do przeszłości i odległych historii z własnego życia zwykle pełne są wzruszeń. Taką właśnie, trochę wzruszającą, a trochę dowcipną pracą jest „Czas odzyskany" Mariusza Tarkawiana. Po ukończeniu studiów postanowił on przerysować wszystkie swoje prace, jakie wykonał od urodzenia do momentu pierwszej wystawy. Powstał ten sposób katalog twórczości artysty w formie niewielkich szkiców ołówkiem. Znajdziemy tu więc zarówno „reprodukcje" dziecięcych rysunków przedstawiających dinozaury, jak i szkice kompozycji prezentujących sceny z życia dorosłego już artysty. Niezmiernie interesujący jest w tej pracy proces samego przerysowywania - akt swoistego przepisania własnego życia jako sposób na cofnięcie się w czasie. Praca prezentuje widzowi nie tylko artystyczną drogę Tarkawiana, ale i - jak komentuje autor - „przypomina nam o tym, że każdy z nas kiedyś rysował".

Niektóre z prac-pamiętników prezentowanych na wystawie są bardzo intymne, związane ze sferą uczuć, osobistych doświadczeń i przeżyć. Wielu artystów wykracza poza jednostkową codzienność, sięgając do historii rodziny, do traum czy też radości bliskich osób. Zorka Wollny w filmie „Córki" prezentuje losy kobiet ze swojej rodziny. Odbiorca obserwuje ich złożone relacje na poziomie wielu pokoleń, ich problemy, troski oraz wzajemny wpływ na siebie. Podobne działanie obserwujemy w pracy „Drzewo" Agaty Bogackiej. Artystka za pomocą starych fotografii tworzy drzewo genealogiczne, prezentując kobiecą część swojej rodziny.

Rodzinne więzi i problem wzajemnego zrozumienia są także bazą pracy Joanny Rajkowskiej „Basia". W filmie wideo artystka wcieliła się w postać swej matki, odgrywając fikcyjne wydarzenie z jej życia - ucieczkę ze szpitala psychiatrycznego. Kamera rejestruje artystkę ubraną w szpitalną piżamę, błąkająca się po Świeciu. Przejmujący film prezentuje dramat chorej psychicznie osoby, niezdolnej do odnalezienia się w rzeczywistości, ale i dramat najbliższych jej osób, bezsilnych wobec choroby.

Równie przejmująca jest seria prac wideo Joanny Pawlik. W filmie „Infekcja" rekonstruuje ona scenę wypadku, któremu uległa w dzieciństwie i na skutek którego straciła nogę. W innych filmach obserwujemy kobietę w trakcie codziennych czynności, podczas prób zmagania się z własnymi ograniczeniami. Uzupełnieniem filmów jest seria rysunków - pamiętnik będący zapisem emocji artystki.

Przykładem dzienników, w których obrazy służą nie zaprezentowaniu konkretnych zdarzeń, ale własnych uczuć, są prace Maess. Artystka, łącząc słowo pisane z ekspresyjnym rysunkiem, ilustruje zmiany w swoim życiu, opowiada historię pewnej miłości i emocjonalną huśtawkę od namiętności po gniew i nienawiść.

Maess, "Excessive", 2010
Maess, "Excessive", 2010

Na przeciwnym biegunie sytuuje się praca Cecylii Malik „365 drzew". To precyzyjne, dopracowane dzieło sztuki w formie dziennika. Przez rok, codziennie, artystka fotografowała się na innym drzewie, starannie dobierając strój, scenerię, oświetlenie itp. Seria zdjęć nie jest więc zapisem rzeczywistego, codziennego życia artystki, tylko dokumentacją jej ucieczki do świata natury.

Codzienność jako zasada powstawania dziennika pozostaje w ścisłym związku z refleksją na temat upływającego czasu. Stąd też dla wielu artystów sztuka staje się jedną z metod odmierzania czasu - czy to przez gromadzenie świadectw jego upływu, czy to przez powtarzanie pewnej czynności. Monika Drożyńska w niewielkiej klepsydrze kolekcjonuje pył z opiłowywanych codziennie paznokci; Hanna Nowicka w kolumnie z pleksi gromadzi kurz; Katarzyna Józefowicz plecie z gazet ogromny dywan albo buduje niekończące się sześcienne struktury; Elżbieta Jabłońska fotografuje martwe natury z odpadków, „Przypadkowe przyjemności" - czyli zatrzymane w zlewie resztki po przygotowywanych wcześniej posiłkach.

Małgorzata Niespodziewana natomiast na swoje 40 urodziny przygotowuje wyszywany obrus z mapą najważniejszych życiowych wydarzeń. „Do biesiadowania zapraszam przyjaciół, znajomych, rodzinę a także widzów odwiedzjących wystawę". Na wystawie „Dzień jest za krótki" możemy jeszcze zobaczyć tej autorki komiks „Białe Haribo", w którym odkrywa już nie te najważniejsze, ale zupełnie błahe zdarzenia z każdego wtorku 2012 roku. Tu artystka prezentuje odbiorcy siebie nie tylko jako artystkę, ale i matkę, partnerkę, czterdziestoletnią kobietę.

Małgorzata Malwina Niespodziewana "Komiks Białe Haribo", 2011-2012
Małgorzata Malwina Niespodziewana "Komiks Białe Haribo", 2011-2012

Małgorzata Malwina Niespodziewana "Komiks Białe Haribo", 2011-2012
Małgorzata Malwina Niespodziewana "Komiks Białe Haribo", 2011-2012

Basia Bańda z kolei prezentuje widzowi pamiętnik z własnych podróży. Nie są to jednak pośpiesznie wykonywane rysunki w notesie, ale malarskie szkice, wakacyjne wspomnienia zatrzymane na płótnie. Typowe dla Bańdy pastelowe plamy barwne, choć słodkie i urocze, służą tu do uchwycenia tego, co artystka traktuje z ironią, a niekiedy wręcz z odrazą. Prezentuje nam np. przedstawienia nagich plażowiczów, nadając im szydercze tytuły (np. „Portugalia, Lizbona, mięso").

Basia Bańda, „Giblartar”, z cyklu „Miasta europejskie”, 2009
Basia Bańda, „Giblartar”, z cyklu „Miasta europejskie”, 2009

Dla jednych artystów dziennik jest metodą budowania artystycznej tożsamości, w innych takie odsłonięcie się przed widzem powoduje niepokój. Obawy związane z publicznym zaprezentowaniem prywatnych dzienników ujawnia w swej pracy Ewa Zarzycka. W filmie „Zeszyty" opisuje niemożność uporządkowania i usystematyzowania własnych zapisków.

W skład wystawy „Dzień jest za krótki" wchodzi także wideo Katarzyny Kozyry ze słynnej akcji artystycznej „Casting". Ponad 250 osób, które wzięły udział w warszawskim castingu (bez względu na płeć i wiek), zostało poproszonych o odegranie postaci Katarzyny Kozyry, podjęcie próby odwzorowania jej osobowości. Kozyra odwraca tu standardową sytuację - to nie artystka prezentuje siebie i swą historię przed widzem, ale widz prezentuje - gra - ją. Jest to chyba jedyne autobiograficzne dzieło, w którym artyście udało się sprostać, wydawałoby się niemożliwej próbie, zdystansowania się wobec własnej biografii. Kozyra, mimo że tworzy pracę bazującą na swojej historii, nie czyni się jej narratorem, ale oddaje głos swoim odbiorcom, sama pozostając na zewnątrz i rezygnując z możliwości kreowania własnego wizerunku.

Zwiedzając wystawę „Dzień jest za krótki" i zastanawiając się, ile w oglądanych pamiętnikach jest prawdy, a ile autokreacji, jednego możemy być pewni: współczesny artysta nie ma już nic wspólnego z typowym dla modernizmu „romantycznym wieszczem", starającym się przekazać odbiorcy swoje wewnętrze emocje za pomocą abstrakcyjnych przedstawień. Współczesny artysta to zwyczajny człowiek, niepozbawiony wad i słabości, ale uwikłany w uniwersalne (i zwyczajne) problemy, które prezentuje odbiorcy, nie obawiając się dosłowności języka sztuki współczesnej.

„Dzień jest za krótki (Kilka opowieści autobiograficznych)", Muzeum Współczesne Wrocław, 3.9. - 21.10.13