Fantazja i smoki - wywiad z Naomi Novik

Naomi NovikNaomi Novik urodziła się w 1973 roku w Nowym Jorku. Jej matka jest rodowitą Polką.  Naomi studiowała literaturę na Uniwersytecie Browna. Pracowała jako programistka. Uczestniczyła w projektowaniu gier i pisaniu scenariuszy do gier komputerowych. Jest żoną przedsiębiorcy i pisarza Charlesa Ardai, z którym mieszka na Manhatanie. Pisze książki z gatunku fantasy.
    Za pierwsze trzy tomy o Smoku Jego Królewskiej Mości otrzymała w 2007 r  nagrodę Compton Crook Award i nominacje do nagród Hugo i Campbella, oraz nagrodę miesięcznika Locus – za najlepszy debiut.

Naomi Novik gościła w Polsce 22-25 października 2008 r. Została zaproszona przez wydawnictwo Rebis na promocję swojej najnowszej książki Imperium kości słoniowej i na targi książki,  które odbyły się w Krakowie  (24 -25 października). W Warszawie, w Paradox Cafe, spotkała się z czytelnikami, a w środę (22 października) udzieliła wywiadu  – i na to spotkanie Państwa zapraszam.

Joanna Jakubik: Witam Panią. W Pani życiorysie jest wzmianka o  polskich korzeniach. Czy ma pani  rodzinę w Polsce?

Naomi Novik: Tak, nadal mamy tu rodzinę, przyjaciół i znajomych. Pobyt w Polsce i promocja moich książek to również okazja do rodzinnych spotkań. Przy sąsiednim stoliku siedzi moja babcia. Mam żydowsko-polsko-litewskie korzenie. Moja mama urodziła się w Polsce  mieszkała i studiowała w Warszawie, ojciec natomiast  mieszkał w Moskwie, a potem także w Warszawie. Mówię trochę po polsku, ale wychowałam się w Stanach, tam skończyłam studia i na co dzień posługuję się językiem angielskim. Nie wszystko po polsku potrafiłabym wyrazić.

Zanim zaczęła Pani pisać książki, była Pani programistką, pisała Pani scenariusze do gier komputerowych. Czy historie o Temeraire można znaleźć również w postaci gier? Mogłaby to być znakomita promocja Pani książek.

Pracowałam przy powstawaniu gier komputerowych, ale teraz wolę koncentrować się na pisaniu, to zupełnie coś innego. Peter Jackson, który kupił prawa do ekranizowania moich powieści, ma również prawo do stworzenia gry komputerowej. Więc taka gra może dopiero powstanie.

Moje następne pytanie miało właśnie dotyczyć ekranizacji Pani książek. Kiedy będzie można obejrzeć film nakręcony na podstawie Pani powieści?

Tak naprawdę Peter Jackson nabył dopiero opcje na film. To bardzo długi i skomplikowany proces. Często mija  kilka lub nawet kilkanaście lat, zanim  film powstanie. Nie wiem, czy ostatecznie reżyser wykorzysta te prawa i kiedy  film będzie na ekranach, w każdym razie pierwszy krok został zrobiony, proces już się rozpoczął.

Po sukcesie Władcy Pierścieni można liczyć na to, że film nakręcony przez tego samego reżysera zyska podobną widownię i też będzie sukcesem.

Byłoby wspaniale, a Peter Jackson jest idealnym reżyserem.

Pani książki są bardzo filmowe. Czytając je można sobie doskonale wyobrazić poszczególne sceny. Treść zawiera  wiele szczegółów historycznych z okresu wojen napoleońskich. Dlaczego jest to historia Europy, a nie historia Ameryki?

Powodem umiejscowienia akcji powieści były w pewnym stopniu europejskie korzenie mojej rodziny, ale także moje zainteresowania. Od dziecka interesowałam się tym okresem, a sam Napoleon jest dla mnie do dzisiaj  postacią niezwykle fascynującą. Okres wojen napoleońskich to jakby pierwsza wojna światowa. Ta wojna  miała także ogromny zasięg, obejmowała dużą część świata. Rozgrywały się bitwy nie tylko w Europie, również na Oceanie Indyjskim, w Afryce, walki toczyły się w koloniach. Wszystko miało wpływ na losy wielu ludzi. To bardzo ciekawy okres w historii.

Z pewnością ma Pani dużą wiedzę na temat tego okresu, nie kusiło Pani, aby napisać książkę historyczną?

Książek historycznych dotyczących Napoleona i tego etapu historii jest bardzo dużo. Napoleońskich smoków jeszcze nie było. W  książkach łączę dwie swoje fascynacje: historię i fantasy. To jest to, co lubię pisać, to sprawia mi radość.

To prawda, po przeczytaniu Pani książek sama odkryłam, że smoki są fascynujące. Druga cześć cyklu pt. Nefrytowy tron dzieje się w Chinach. Chiny kojarzą się ze smokami. W Polsce mamy tylko smoka wawelskiego. Czy pojawi się on w jakiejś książce? Polacy lubią się doszukiwać polskich wątków w książkach autorów, którzy mają polskie pochodzenie.

Oczywiście, znam tego smoka. Smok wawelski to jednak okres o wiele wcześniejszy. Ta legenda dotyczy innego okresu historycznego i trudno byłoby połączyć tego konkretnego smoka z Napoleonem. Jeszcze nie wiem, może jakiś wątek z nim związany pojawi się w kolejnej części. W książce jest już smok, który ma imię Skierka. To wprawdzie smok turecki, jednak ma polskie imię.

W Pani biografii wyczytałam, że napisała Pani sześć książek. Na polski język przetłumaczono cztery. Czy dwie pozostałe polski czytelnik również będzie mógł poznać?

Napisałam do tej pory pięć książek, na szóstą mam podpisany kontrakt i jeszcze nie została ukończona. A potem będą jeszcze trzy kolejne. To cały cykl.

Obawiałam się, że będzie Pani próbowała uśmiercić smoki. W książce Imperium kości słoniowej, która teraz dotarła do polskich księgarni, pojawia się choroba zagrażająca ich życiu. Pisarze czasem tak robią, chcąc zakończyć jakiś etap swojego pisania. Okazuje się, że jeszcze wiele przygód czeka Temeraira i jego opiekuna Laurence. Skąd Pani bierze nowe pomysły? W tych książkach wiele się dzieje.

Jestem bardzo przywiązana do swoich smoków. Pomysłów mam bardzo dużo. Właściwie więcej niż mogłabym wykorzystać. Przychodzą z lekturą innych książek, z obserwowania świata. Ta tematyka interesowała mnie już wcześniej, cały czas poszerzam wiadomości  i dzięki temu mogę wzbogacać swoje książki. Jeśli dużo się pisze, to coraz więcej pomysłów się pojawia. Sama historia wojen napoleońskich obfituje w fascynujące wydarzenia, a fantazja i smoki wypełniają resztę.
    Gdy skończyłam dziesięć lat, przeczytałam pierwszą biografię Napoleona. Byłam i nadal jestem prawdziwym i zagorzałym fanem Napoleona. Starałam się o nim jak najwięcej dowiedzieć. Dużo czytam obecnie i czytałam już w wieku młodzieńczym, różnorodne książki. Oprócz historycznych także Jane Austin,  McCarthy’ego, Tolkiena. W ogóle interesowałam się literaturą.

Chyba nawet ukończyła Pani literaturoznawstwo?

Tak, mam licencjat z literatury, a magisterium z informatyki.

To połączenie dwóch bardzo różnych dziedzin. Czasem osoby uzdolnione humanistycznie nie radzą sobie z matematyką i tym, co się z nią wiąże.

Myślę, że różnie bywa. Ja od dziecka miałam kontakt z matematyką i komputerami. Moja mama studiowała matematykę w Warszawie i jest teraz wykładowcą matematyki. Może dlatego nie sprawiało mi trudności połączenie zainteresowań literackich ze studiami  informatycznymi. Interesowałam się zawsze wieloma dziedzinami. Oprócz komputerów i literatury także biologią, astronomią, historią. To pomaga, jeśli chce się zostać pisarzem. Wiadomości z różnych dziedzin przydają się przy pisaniu. Można opowiedzieć więcej ciekawych rzeczy.

Czy sukcesy już na początku pani przygody z literaturą, spowodowały, że powstały następne książki?

Na pewno sukces jest bardzo mobilizujący. Nagrodę jednak dostałam za pierwsze trzy tomy cyklu o Temeraire, które były napisane wcześniej, a ukazały się razem. Takie kompleksowe wydanie było założeniem i warunkiem wydawcy, który uważał, że najlepiej, gdy na rynku ukaże się całość. Uznał, że akcja opowieści rozwija się z tomu na tom i dopiero po przeczytaniu całości można ocenić wartość tych książek. Początkowo wyszło skromne, broszurowe wydanie, później wydrukowano książki na lepszym papierze i w sztywnych okładkach.

Pisarze to indywidualiści, często bardzo wrażliwi, skoncentrowani na sobie i swojej twórczości.  Pani mąż także jest pisarzem. Jak to jest być żoną pisarza i samemu osiągać sukcesy?

Mój mąż, oprócz tego że jest pisarzem, jest także redaktorem. Zatrudniam go do czytania wszystkich moich książek i udzielania mi rad. To jest taki redaktor domowy. Nie ma między nami żadnej rywalizacji, choć czasem tak się zdarza w podobnych przypadkach. Mój mąż osiągnął sukces już wcześniej. Uzyskał nagrodę Edgara za najlepsze opowiadanie, a także nagrodę Shamus za najlepszą powieść. Niedługo wyjdzie jego kolejna książka.
   Mąż jest ze mnie bardzo dumny i ja z niego także. W Stanach  jest wiele par, gdzie kobiety zarabiają więcej niż mężczyźni. Najważniejsze, że dwoje ludzi się rozumie, wspiera wzajemnie i są szczęśliwi.

Skoro mówimy o rodzinie, to nie mogę nie zapytać o dzieci.

Nie mamy dzieci, ale sądzę, że niedługo przyjdzie czas, aby o tym pomyśleć.

Smoki stwarzają w Pani książkach bajkową scenerię, dzięki czemu są to takie książki i dla dzieci, i dla dorosłych.

To prawda. Wiem, że dzieci też je czytają, chociaż może opisy bitew, wojna,  krew, cierpienie nie są dla nich zbyt odpowiednie. Ale są tam też wątki o przyjaźni, odpowiedzialności, stosunkach międzyludzkich. Sama będąc dziesięciolatką czytałam książki dla dorosłych.

Już wiemy, że następne książki też są o smokach – czy ma Pani w planach jakieś zmiany tematów?

Teraz pracuję razem z japońskim artystą grafikiem Szan Li nad Mango – to taka graficzna powieść japońska. Jest to powieść dla nastolatków i trochę przypomina komiks. Bohaterką jest dziewczynka, która uczy się w specjalnej szkole, aby zostać superbohaterem. Pracuję także nad powieścią science fiction, której akcja będzie osadzona w wiktoriańskiej scenerii. Tu inspiracją była powieść Tajemniczy ogród. To ulubiona książka mojego dzieciństwa.

Ma Pani więc różnorodne plany na przyszłość. Od jak dawna Pani pisze? Jak długo Pani pisała cykl o smokach?

Szczerze mówiąc – nie wiem, od jak dawna piszę, zawsze coś sobie pisałam. Pierwsze trzy książki o smokach powstały w dwa lata.

Tempo niezwykłe, jak na całkiem pokaźnych rozmiarów książki pełne różnorodnych przygód, ale pomoc domowa, o której mówiłymy, też do pozazdroszczenia. Czy mąż podsuwa Pani również pomysły, czy tylko pomaga w redakcji?

O tak, nie da się tej pomocy nie docenić. Cały czas rozmawiamy z mężem o tym, co później znajdzie się w książce, ale napisać ją muszę już sama.

Czy znajduje Pani czas na inne zajęcia ?

Nie mam zbyt dużo czasu na zajęcia niezwiązane z pisaniem, ale obecnie zajmuję się także pracą w stowarzyszeniu mającym na celu ochronę osób tworzących dzieła transformacyjne. Pomagamy takim twórcom  w poprawnej interpretacji praw autorskich. Stowarzyszenie zrzesza osoby, które tworzą filmy i różne projekty artystyczne z urywków innych dzieł. Osoby zgłaszające się do nas mogą liczyć na pomoc prawników, ochronę i informacje, w przypadku gdy fragmenty innych dzieł były użyte do stworzenia czegoś nieodpłatnie, dla przyjemności i zabawy, a spotkało się to ze sprzeciwem firm mających prawa autorskie. Warner Brothers na przykład ścigał dzieci, które wykorzystywały wizerunek Harrego Pottera. Dlatego powstała  nasza organizacja. Wielu autorów nie rozumie, że to, co powstaje, nie jest próbą kradzieży ich praw autorskich, a większość fanów robi to dla przyjemności, a nie dla zysku.

Czy dotyczy to także portali internetowych? Nie bez powodu o to pytam, ponieważ w Polsce popularne są literackie portale internetowe, na których można umieścić swoje teksty. Wydanie książki przez wydawnictwo wiąże się z otrzymaniem honorarium, książka umieszczona na portalu zyskuje czytelników i staje się ich własnością.

W Stanach też jest popularna taka forma. Dużo ludzi pisze coś w rodzaju pamiętnika, opisując swoje przeżycia, czy przemyślenia.

U nas to są blogi, ale mnie chodzi o portale literackie, gdzie można zamieścić tekst, przeczytać to, co piszą inni, a nawet uzyskać komentarz od czytelników, a robi się to bezpłatnie.

Wielu ludzi pisze nie po to, aby zostać zawodowym pisarzem. Przypuśćmy, że lubię robić koronkowe serwetki, ale nie muszę od razu  zostać zawodową koronczarką. Myślę, że wiele osób po prostu lubi pisać, traktuje to jak hobby, a na co dzień zajmuje się czymś innym.

Może być i odwrotnie, nic nie stoi na przeszkodzie, aby ktoś, kto pisze, jako hobby traktował robienie serwetek. To oczywiście żart. Nawet nie przypuszczam, aby znalazła Pani czas na robienie serwetek przy takiej ilości książek, jakie Pani napisała. Proszę jeszcze powiedzieć na ile języków  przetłumaczono Pani książki?

Sprzedano je w dwudziestu siedmiu krajach, ale nie wszystkie są w różnych wersjach językowych. Brazylijska i portugalska wersja np. jest taka sama. Dostaję egzemplarze wszystkich wydań, które się ukazały w innych krajach. Książka w języku japońskim jest złota i wydana na pięknym papierze. Nie mogę oczywiście nic w niej  przeczytać, chociaż jest ozdobą mojej biblioteki.

Czyli szata graficzna nie jest stała? Każdy wydawca może umieścić inne ilustracje na okładce, czy w środku książki?

To nie jest ustalone, jednak wielu wydawców stosuje tu amerykańską wersję. Tylko kolory nie są identyczne, ale to może kwestia technologii druku.

Bardzo dziękuję za rozmowę. Serdecznie Panią pozdrawiam również w imieniu czytelników, którym będę się starała przybliżyć Pani osobę i twórczość. Życzę Pani dalszych sukcesów.

Naomi Novik i Joanna Jakubik


Książki Naomi Novik:
    * Smok jego królewskiej mości (His Majesty's Dragon, 2006, wyd. pol. Rebis 2007) – patrz: recenzja w Pinezce
    * Nefrytowy tron (Throne of Jade, 2006, wyd. pol. Rebis 2007)
    * Wojna prochowa (Black Powder War, 2006, wyd. pol. Rebis 2008)
    * Imperium kości słoniowej ( Empire of Ivory, 2007, wyd.pol. Rebis 2008)
    * Victory of Eagles (2008)

Komentarze (1)

Zapisz się do RRS feed tego komentarza

Pokaz/Ukryj Komentarze

Napisz Komentarz

mniejsze | większe

Powered by Azrul's Jom Comment for Joomla!
busy
 
}

info dla autorów

Szanowny Autorze, zapraszamy do współpracy z magazynem pinezka.pl. 
> Tutaj znajdziesz informację < dotyczącą warunków publikacji tekstów oraz współpracy z nami. 

Info i kontakt


 

Kontakt:  
{
logowanie dostępne tylko dla członków redakcji Pinezka.pl