Skip to content

Eugeniusz Bodo – aktor, reżyser, artysta

Słynny artysta teatralny debiutujący pod koniec lat 20., a działający aż po lata 40. XX wieku. Znany aktor, a także reżyser przyciągający liczne grono widzów, nie tylko do teatrów, później także do kin. Okrzyknięty królem polskiego ekranu w 1933 roku, a pięć lat później tytułowany królem mody. Przystojny, elegancki, ambitny, utalentowany… taki właśnie był Eugeniusz Bodo[1]! 

Eugeniusz-bodo_795791

Kilka słów o dzieciństwie…

Bodo, czyli Bohdan Eugene Junod urodził się 28 grudnia 1899 roku. Po ojcu posiadał obywatelstwo szwajcarskie, a po matce polskie. Jego ojcem był Teodor Junod, inżynier, który zaraził syna miłością do sceny. To właśnie po nim Bodo odziedziczył również wyznanie. Zarówno ród ze strony ojca, jak i matki był szlachecki. Matka Anna Dorota Dylewska nie pochwalała zainteresowań męża, a także syna. Wraz z mężem prowadzili w Polsce iluzjony, sztuki kuglarskie[2]. Wiele publikacji wskazuje, że to właśnie w Łodzi aktor spędził swoje dzieciństwo. Łódź jako miasto przemysłowe, rozwijające się pozwalało na szybki dorobek Joundów[3]. Od 1910 roku ojciec aktora wystawiał na scenie ludowej Leśniczówki najwybitniejsze przedstawienia, które wcześniej zostały przedstawione w Uranii. Matka otworzyła restaurację Masque, bacznie strzegąc syna, dokładając wszelkich starań w wychowanie jedynaka[4]. Świadoma niepewności elit artystycznych, krótkotrwałej sławy oraz braku stabilności finansowej. Sama pragnęła, aby jej syn został lekarzem, zajął się od wieków szanowaną profesją. Przeszkodą nie do pokonania był lęk Eugeniusza przed krwią. Ojciec zaś miał  inne plany wobec syna, namawiał go, aby podjął naukę w szkole handlowej, co zakończyło się fiaskiem z powodu braku umiejętności matematycznych chłopaka[5].

 

Pierwszy występ…

Pierwszy występ Eugeniusza odbył się w teatrze ojca. Dziesięcioletni Bodo wówczas wystąpił jako kowboj, kręcąc lasem oraz śpiewając „Yankee Doodle”, skradł serca publiczności. Jak wskazują źródła, jego pseudonim artystyczny powstał z pierwszych sylab jego imienia, Bogdan i imienia jego matki, Dorota. Wówczas nazwany ,,kowbojem Bodo” występował w teatrze ojca, co potwierdzał Ludwik Starski:

 

Kowboj Bodo był rzeczywiście cudownym dzieckiem dwudziestego wieku: kunsztyki, jakie wyczyniał z prawdziwym kowbojskim lassem, budziły zachwyt całej sali[6].

 

Objazdowe kino ojca pozwoliło małemu Bogdanowi nie tylko poznać życie artystyczne za kurtyną, ale i także na scenie. Był obecny podczas wystąpień i prób. Wychowywał się w świetle reflektorów, wraz z rodzicami zwiedził wiele krajów, dzięki czemu władał trzema językami – polskim, rosyjskim i francuskim.

Historyczne wystąpienie miało miejsce 27 października 1917 roku. Bodo uciekł z domu, pozostawiając rodziców bez wyjaśnień, podążył tam, gdzie go serce poniosło, czyli na poznańską scenę teatru Apollo. Zanim jednak zadebiutował na scenie był bileterem i statystą. Jako aktor występował na scenie w Lublinie, a także w Łodzi.

Zanim znalazł się na warszawskiej scenie jako dwudziestolatek, dobrze wiedział, jak ma się zachowywać, co robić i w jaki sposób, tak aby publiczność go uwielbiała, a wszystko to dzięki dzieciństwu spędzonym u boku ojca[7].

           

Warszawska scena w okresie międzywojennym…

W okresie międzywojennym teatry miały charakter elitarny, ceny biletów były dość wysokie na co mogli pozwolić sobie tylko nieliczni. Tematyka, która była poruszana na scenie dotyczyła historii kraju, polityki narodowej, znanych osobowości czy utworów literackich. Wymogi takie spełniać mogli ludzie posiadający wiedzę i wykształcenie. Liczne wystąpienia nawiązywały do bieżących wydarzeń historycznych, często powstawały w celu rozluźnienia, odcięcia społeczeństwa od licznych wojen w których Polska brała udział.

Miraż, Czarny Kot i Sfinks to trzy słynne kabarety funkcjonujące w 1918 r. w Warszawie. W pierwszej połowie 1919 roku powstał teatrzyk Qui Pro Quo, na którego scenie grali najwybitniejsi aktorzy odradzającego się państwa polskiego. Jarzy Boczkowski, dyrektor Qui Pro Quo nie oszczędzał pieniędzy na rozwój sceny, jego celem było zdobyć serca nie tylko warszawiaków, ale i także gości zagranicznych.

Kabarety funkcjonowały tak długo dopóki frekwencja była wysoka, to właśnie dzięki widzom opłacano podatki i pensje aktorów. Kina, teatry, kabarety w ten czas nie otrzymywały dotacji ze strony samorządów czy państwa. Brak środków finansowych był częstą przyczyną upadku sceny. Aby utrzymać się na szczycie, reżyserzy posuwali się do licznych plagiatów czy inspiracji zagranicznych.

Zanim Bodo trafił do Qui Pro Quo zadebiutował na scenie letniego teatrzyku Bagatela, gdzie ,,poprawiał” swój warsztat teatralny. Przekonany o swoich umiejętnościach artystycznych, jak nikt inny wiedział, że jest atrakcją dla publiczności. Zwrócił się więc do Boczkowskiego w sprawie angażu, rozmowa ta miała być punktem kulminacyjnym w karierze Eugeniusza Bodo. Do porozumienia nie doszło, nie wiadomo czy spowodowane było to wysokim honorarium, jakie zażyczył sobie młody aktor[8]:

 

Ja nie śpiewam piosenek (…) ja robię piosenki (…)[9].

 

Qui Pro Quo…

            Bodo zadebiutował na scenie Qui Pro Quo w 1921 roku w operetce Amerykanka. Jak z wielu źródeł wynika, wystąpienie młodego wtedy aktora nie zostało docenione, ani nawet wspomniane przez recenzentów. Mimo to już 1922 roku poraz kolejny wystąpił na scenie słynnego warszawskiego teatru w jednoaktówce Serce i bufet. Rozwijające się coraz szybciej umiejętności młodego aktora nie mogli nie zauważyć przedstawiciele teatru Stańczyk,  mieszczącego się przy Marszałkowskiej. Dyrekcja teatru wiedziała, że Bodo świetnie porusza się po scenie, umie połączyć grę aktorską ze śpiewem, uzupełniając ją nieskazitelną sprawnością fizyczną. Aktor przez trzy lata współpracował ze Stańczykiem jednoczenie grając na scenie Qui Pro Quo. W pierwszych latach rozwijającej się dopiero co kariery, artysta wcielał się w najróżniejsze role: tańcząc, śpiewając, paradował, wcielał się w upiory, jedno jest jednak pewne, nie przebierał w rolach[10].

Współpracował z Andrzejem Włastem, który dostarczał Eugeniuszowi operetek m.in.

Niebieski ptak, Wiosnę i dwuaktówkę Lord Spleen, Hotel pod Amorem, Koniec rodu Ordynackich, Diabeł w Warszawie, Tilly Milly i Willy. Młodego aktora docenionego nie tylko przez dyrekcję teatru, ale także przez publiczność można było również zobaczyć w takich przedstawieniach, jak: Na złamanie karku, Ele mele na wesele, Nowi suwereni i Skandal w Qui Pro Quo, Książę z mansardy[11].

            Przez rok 1922 i cały 1923 Bodo łapał angaże w najróżniejszych repertuarach teatru Qui Pro Quo, Rewii czy Stańczyka. 1923 rok był obfity w premiery kabaretowe takie jak: Tere fere kuku, Chalpin i Kubuś, Akt kinematografu pióra, Chalpin i Pola Negri, Wykiwali diabła, Król Ćwiek.

W prasie ,,Kino Stolicy”, ,,Scena i Ekran”, ,,Teatr i Kino” znalazło się wiele pozytywnych recenzji zachęcających do udania się na spektakle w których brał udział Eugeniusz Bodo. W kolejnym roku popularność artysty nie słabła, co potwierdza Ryszard Woliński w publikacji poświęconej artyście, Eugeniusz Bodo, ,,Już taki jestem zimny drań” z 2016 roku[12].

 

A Bodo? Dokazywał dalej. Współ z grupą teatrzyku Qui Pro Quo wystąpił w maju 1924 roku w kolejnym programie. Publiczność ,,waliła” drzwiami i oknami (…)[13].

 

Kłopoty finansowe Qui Pro Quo oraz liczne nieporozumienia między dyrekcją a aktorami głownie w sprawach podwyżek spowodowały odejście licznej kadry artystycznej z teatru. Byli to m.in. Pogorzelska, Bodo, Lewiński, Rentgen i Olsza. Konkurencją, która pojawiła się na rynku, było ,,Perskie Oko”. Mimo iż dosyć szybko zaczęła funkcjonować scena, to brakowało w ,,Perskim Oku” odpowiednich osób do zarządzania kabaretem[14].

 

Morskie Oko…

Morskie Oko, którego dyrektorem był człowiek na odpowiednim miejscu, wiedzący dobrze do czego zmierza – Andrzej Włast rozwinęło się w bardzo szybkim tempie. Włast opierał się na rozrywce, którą chciał zapewnić widzom:

 

On chce się śmiać! (…) On chce wiedzieć co jest śmieszne i dlaczego. Trzeba mu więc dać jak najwięcej okazji do radości, rozrywki, zabawy (…)[15].

 

Wielu krytyków oceniało to jako ,,dużo nóg, a mało mózgu”, lecz odbiorca tego oczekiwał. Zadaniem Morskiego Oka było zapełnienie luki, jaka istniała między kulturami, a dokładnie między klasą wyższą a niższą. Tematyka dostępna była dla osób o niskim wykształceniu, głównie poruszano kwestie miłosne, banalne, zrozumiałe, nie wymagające większej znajomości wydarzeń historycznych.

Rewia to był kierunek w którym Bodo odnalazł się bardzo szybko. Na scenie występował z Zulą Pogorzelską bądź ze Stanisławą Nowicką. Teksty, które prezentował w połączeniu z jego szykiem oraz elokwencją, pozwoliły okrzyknąć Eugeniusza amantem! Coraz częściej dzięki szarmancji, z jaką się poruszał i prezentował na scenie, występował w gronie półnagich dziewcząt.  Zarówno na scenie Perskiego Oka jaki i Morskiego Oka Bodo stał się ulubieńcem widzów. Podczas spektakli, gdy brakowało go na scenie, publiczność upominała się o swojego faworyta.

Morskie Oko było jedną z najlepszych scen okresu międzywojennego w Warszawie, chętnych na kupno biletów nie brakowało. Aktorzy cieszyli się popularnością, co skłaniało dyrekcje do ulepszania scenografii, muzyki i kostiumów. Artyści doceniani i ,,napędzani’’ przez swoją publiczność często posuwali się do niebezpiecznych numerów. Przykładem może być pokazowy numer Bodo wraz z Lodą Halamą, gdzie partnerka upadła na scenę, uderzając głową o podłogę, doznając silnego wstrząśnienia mózgu. Wypadek na scenie spowodował liczne problemy zdrowotne, które odbiły się na dalszym życiu artystki, powodują szybką śmierć[16].

 

Tragiczny wypadek…

W nocy z 25 na 26 maja 1929 roku doszło do wypadku samochodowego, a pojazdem  kierował Bodo. Wraz z nim jechali właściciele szkoły jazdy samochodowej Marian i Michał Raczkowie, Zofia Oldyńska oraz Witold Konopka – Ronald, który zginął na miejscu. Jadąc w kierunku Łowicza, a dokładnie ulicą Korabka Dolną po drodze z licznymi, ostrymi zakrętami, aktor z braku oznakowania i odpowiedniego oświetlenia nie był w stanie zatrzymać auta, które wpadło na wysoki nasyp kamieni, po czym spadło. Ronald w wyniku silnych obrażeń zmarł, reszta pasażerów była ranna. Aktor spowodował wypadek samochodowy, który bardzo silnie odbił się na jego psychice, co możemy potwierdzić unikaniem spożywania alkoholu przez aktora w kolejnych latach, a także rezygnacją z reklamy alkoholu[17].

Lokalne gazety bardzo szybko zamieściły informacje o wypadu, doszukując się najmniejszych szczególików wypadku. Sam Bodo w wywiadach udzielanych do gazet podkreślał, że prędkość samochodu, który prowadził, nie przekraczała 30 km/h, a droga nie była odpowiednio oznakowana. Na potwierdzenie słów artysty można przywołać wypadek, do którego doszło dwa tygodnie wcześniej w tym samym miejscu, gdzie poważne ranny odniósł przemysłowiec Fuchs.

Dyrekcja Morskiego Oka jak na słynny teatr przystało wyprawiła uroczystą ceremonię pogrzebową Ronaldowi, wystawiając specjalne przedstawienia zebrane ze sprzedaży biletów pieniądze przekazała rodzinie zmarłego.

23 maja 1932 roku odbyła się rozprawa sądowa, a na ławie oskarżonych nie zasiadł tylko Bodo, ale także władze miasta oskarżone o nieodpowiednie zabezpieczenie, oświetlenie i oznakowanie miejsca, gdzie dokonywano przebudowy dróg. Bodo od samego początku zaprzeczał, że w czasie wypadu kierował pod wpływem alkoholu, po przeszukaniu samochodu znaleziono puste butelki po wódce, co może wykluczać tezy artysty. Mocne ,,alibi” dała synowi jego matka, potwierdzając, iż ta przed wyjazdem przygotowała mu w tych butelkach zakwas i kawę. Sąd skazał władze miasta na 3 miesiące więzienia, a Bodo otrzymał karę – 6 miesięcy pozbawienia wolności, dodatkowo sąd zobowiązał skazanych do wypłaty 301 zł zadość uczynienia wdowie po Rolandzie[18].

 

Film…

"Pieśniarz Warszawy"
„Pieśniarz Warszawy”

 

Eugeniusz Bodo był zwolennikiem kontaktu z publicznością, z możliwością grania na  żywo, grania na scenie, tam gdzie był jego drugi dom, nie był przekonany jednak do produkcji filmowej, dopiero po licznych namowach zdecydował się na udział w filmie Rywale. Film został doceniony zarówno przez publiczność, jak i krytyków. Praca nad filmem, liczne próby  nie zniechęciły aktora, który postanowił grać w filmach. Zrozumiał, że film niczym scena sprawia, że czuje się  jak ryba w wodzie[19].

Jednym z pierwszych filmów powstałych w polskiej wytwórni filmów dźwiękowych był dramat Na Sybir, który przedstawiał ciężar walki z cesarskim jarzmem. Oparty był na innowacjach dźwiękowych, które wprowadził sam reżyser Henryk Szaro. Co zostało docenione przez zagranicznego operatora – Farkasa, który chciał rozpowszechnienia pomysłu polskiego reżysera na zachodzie. Mocna stroną filmu nie tylko był dźwięk, ale także i obraz. Warto wspomnieć, że premiera odbyła się w obecności Ignacego Mościckiego, ówczesnego prezydenta Polski, na Zamku Królewskim w Warszawie. Mościcki po premierze wspomógł finansowo film polski w zakupie technicznych niedostatków[20].

1930 roku Bodo zagrał w filmie na podstawie książki Stefana Żeromskiego Wiatr od morza, oficera marynarki niemieckiej, Ottona. Aktor dołożył wszelkich starań, aby wcielić się w rolę, jaką mu powierzono. Aby jego kunszt aktorski był w pełni realny, a rola urzeczywistniona na jego twarzy wykonano ,,junkierskie znaki”. Nie był to jednak makijaż, tylko prawdziwe nacięcia policzka[21]. O pełnym zaangażowaniu aktora mówi jeszcze jeden incydent, a mianowicie podczas nagrań w porcie wojennym na Helu w pełnej charakteryzacji wpadł do wody, to jednak nie przeszkodziło aktorowi w dalszych nagraniach. Wiatr od morza jak już dziś wiemy był jednym z ostatnich filmów niemych tamtych czasów, wzbogacony był dźwiękiem puszczonym z płyty[22]. Film trafił do publiczność jednak wielokrotnie skrytykowany przez naukowców, gazety lokalne i zagraniczne, które zarzucały reżyserom odstąpienie od rzeczywistej powieści Żeromskiego, braki w jakości filmu, głównie aparaturze filmowej, spowodowały, że utracił na wartości[23].

 

Bodo – reżyser…

Z upływem lat, wzbogaconym doświadczeniem, zaufaniem widzów postanowił zostać reżyserem. Chciał pisać scenariusze do filmów sensacyjno-przygodowych. Współpracował z Michałem Waszyńskim  i Adamem Brodziszem. Wytwórnia B-W-B, czyli Bodo-Waszyński-Brodzisz chciała tworzyć  kryminały połączone z melodramatem, Bezimienni bohaterowie, gdzie scenariusz napisał Bodo, Waszyński był reżyserem, a Brodzisz wcielił się w główna rolę. Film cieszył się dużym uznaniem, na premierę filmu przybył sam prezydent Mościcki, co odbiło się wielkim echem.

Zaraz po premierze pierwszego filmu Bodo nie zamierzał spocząć na laurach, zajął się kolejnym filmem. Sokół Pustyni był produkcją realizowaną w egzotycznych plenerach, w ten czas cieszącą się dużą popularnością. Rolę w filmie otrzymali, m.in. Maria Bogoda, Witold Conti, a także Nora Ney jak się później okazało partnerka Bodo.

Nagrania miały miejsce w Algierze, osadzie Whanga, a także  w centrum pustyni Gethema. W filmie jako statyście grali tamtejsi tubylcy, którzy swoje występy wysoko cenili, odmawiając jednocześnie grania scen o tematyce obrzędowej, co skłoniło producentów do własnych ,,improwizacji”.

Od samego początku prasa zdawała relacje z poczynań aktorów przebywających na obcym kontynencie. Film okazał się strzałem w dziesiątkę, masowo rozpowszechniony w Polsce nie mógł jednak zwrócić wysokich kosztów poniesionych podczas nagrań. Ostatecznie okazało się że B-W-B ogłosiło upadłość[24].

 

Bodo śpiewa utwór Mae West
Bodo śpiewa utwór Mae West

 

Wielki powrót na scenę…

Pomimo bankructwa B-W-B, Bodo założył kolejną wytwórnię – Urania – jak wskazuje źródło była to nazwa zapożyczona od dawnego przedsiębiorstwa ojca aktora. Spółką miał zarządzać wraz z Eugeniuszem wspólnik Henryk Żelichowski. Zarówno Bodo, jak i Żelichowski wiedzieli, gdzie i dla kogo tworzyć tak, aby zdobyć pieniądze. Takie możliwości w ten czas dawał tylko zachód Europy. Film reżyserowany przez Waszyńskiego, wzbogacony piosenkami Warsa miał przynieść sukcesy. Pierwszym filmem Urani był: Jego ekscelencja subiekt, cieszący się dużą popularnością, oczywiście znalazły się negatywne opinie, ale Żelichowski i Bodo byli zadowoleni przede wszystkim z zysków, jakie przyniósł im film. Mimo licznych uwag krytyków, Eugeniusz wiedział co publiczności podoba się najbardziej, dlatego postanowił skupić się na filmach rozrywkowych. Od 1932 do 1939 roku Bodo nagrał 18 filmów, gdzie ponad połowę poza własną produkcją[25].

Bodo zagrał również w m.in. Zabawka, Zimny drań, Pieśniarz, Zimny drań, Czy Lucyna to dziewczyna?. Filmy te nie zawsze chwalone przez krytyków, wznosiły jednak Eugeniusza na szczyty[26].

W tym momencie nie można zapomnieć o tak ważnej produkcji, jakim była Czarna perła, do której Bodo napisał scenariusz. Dobrze dobrana obsada- Bodo, Reri, Żelichowska, Brodniewicz, Znicz, Biegański, do tego muzyka Warsa wróżyły ogromny sukces. Był to jeden z pierwszych filmów polskich, w którym zagrała ciemnoskóra rodowita Polinezyjska – Reri[27]. Dziewczyna pełna wdzięku, czaru i umiejętności aktorskich wspaniale sobie radziła na planie. Czarna Perła miała ukazywać w ten czas niezwykle chętnie oglądaną egzotykę, miłość i zdradę. Nie małym problemem była scenografia, nierealna była podróż do Polinezji szczególnie ze względów finansowych, więc Bodo postanowił nakręcić film w Polsce. Dżungla powstała w środku samej Warszawy, budziła ciekawość lokalnych i zagranicznych gazet. Część scen nakręcono również nad Bałtykiem. Pamiętne wystąpienie Reri – Dla ciebie chcę być biała, do dziś sprawia, że ciarki przechodzą po ciele. Wiele pracy, którą wnieśli producenci, aktorzy, statyści, do tego wysokie koszta finansowe związane z produkcją Czarnej perły przyniosły wielki sukces[28].

Między nagraniami do filmu Bodo brał udział w komediach muzycznych, rewiach i spektaklach. Nie skupiał się tylko na kinie rozrywkowym, jednym z pierwszych dramatów w którym zagrał aktor – Bohaterowie Sybiru z 1936 roku. Projekt filmowy realizowany był przez Uranię – Film. Miał to być epos, mówiący o bohaterach, walce i samozaparciu. Kręcony podczas zimy, gdzie ta wyjątkowo była ciepła, co niezwykle utrudniało pracę na planie. Trawę często trzeba było malować wapnem, aby wyrównać warstwę śniegu. Z powodu takich trudności, zdjęcia wykonywano w atelier filmowym. Premiera odbiła się bardzo dużym echem. Obecni byli kombatanci, wojskowi, a film dostał nominację do Złotej Kaczki[29].

 

Przyjaciele czy rywale…?

Co do tego, że Bodo był jednym z najlepszych aktorów okresu międzywojennego nie ma wątpliwości, jednak obok niego na scenie występowali znakomici aktorzy – Adam Brodzisz, Aleksander Żabczyński, Adolf Dymsza, Mieczysław Fogg.

Z Adamem Brodziszem Bodo stworzył B-W-B, grali wspólnie na scenie, przyjaźnili się. Poważnym zagrożeniem byli Aleksander Żabczyński oraz Adolf Dymsza, którzy dorównywali Eugeniuszowi umiejętnościami aktorskimi i popularnością. Żabczyński miał bardzo dobry wokal, znakomicie odnalazł się w kinie dźwiękowym. Premiery z jego udziałem emitowane często były w tym samym czasie co Eugeniusza. Jednak między panami nie dochodziło do większych zatargów. Całkowicie w inny sposób przedstawiały się relacje z Adolfem Dymszą. Aktorzy zarówno w życiu prywatnym, jak i na scenie rywalizowali ze sobą. Dymsza uważał, że Bodo jest marnym aktorem. Wspólnie grali w Robert i Bertrand, gdzie pojawił się wątek miłosny, w którym rywalizowali ze sobą o względy młodej pisarki. Paweł i Gaweł był kolejnym filmem z udziałem Dymszy i Bodo. Został okrzyknięty sukcesem, nawet krytycy i recenzenci zgadzali się z tą oceną…[30]

 

(…) Dymsza zagrał na swoim normalnym, wysokim poziomie, a Bodo ,,przeszedł samego siebie (…)[31].

 

 

Ostatnie lata …

Do historii polskiego filmu przeszedł wspaniały, pełny humoru film z udziałem Eugeniusza Bodo – Piętro wyżej, a w szczególności zagrana przez niego scena, gdzie śpiewa ,,Sex appel”, parodiując Mae West[32]. Bodo spisywał się genialnie zarówno w roli aktora, jak i reżysera, czego przykładem może być Za winy niepopełnione. Oczywiście zdarzały się małe potknięcia, takie jak Królowa przedmieścia, jednak Eugeniusz zawsze wychodził z takich sytuacji wzmocniony, z głową pełną pomysłów. I tak miało stać się pod koniec lat 30. XX w. Aktor miał w planach dwie produkcje – Kariera Nikodema Dyzmy i Uwaga, szpieg! Wszystkie te plany przerwała wojna, odbierając społeczeństwu młodość i plany na jutro.

 

Eugeniusz Bodo w 1941 r.
Eugeniusz Bodo w 1941 r.

 

Gdy wybucha wojna, Bodo zaczął pracować w Lwowskiej Filharmonii Obwodowej, gdzie współpracował z Warsem, był to jedyny sposób, aby uniknąć śmierci czy niewoli. Występował wielokrotnie z teatrem w Rosji. Ostatecznie postanowił, że wyjedzie do Ameryki, w czym miało mu pomóc odziedziczone po ojcu obywatelstwo. Jak się później okazało, nie pomogło mu one, a wręcz zaszkodziło[33]. Pod koniec czerwca 1941 roku został aresztowany i przewieziony do Moskwy. Nie postawiono mu zarzutów, jak później się kazało, obywatelstwo, władanie kilkoma językami czy nagrania do filmu Uwaga szpieg!  było gwoździem do trumny Eugeniusza Bodo. Trafił do jednego z najcięższych łagrów ZSRR w Butyrkach. Zwracał się w pismach do naczelnika więzienia o zwolnienie czy wyjaśnienia związane z jego zatrzymaniem. To jednak nie przyniosło rezultatów. Polski rząd w roku 1941 ubiegał się o uwolnienie aktora, pomimo układu Sikorski – Majski, Bodo nie został zwolniony, gdyż dla ZSRR nie był obywatelem polskim tylko szwajcarskim. Został skazany na pięć lat pobytu w łagrze, w 1942 roku przetransportowany w okolice Kotłasu, jak wskazują źródła jego stan zdrowia był bardzo zły. Nie mógł już się poruszać o własnych siłach, wycieńczony i zagłodzony zmarł 07.10.1943 roku, spoczął w zbiorowym grobie nieopodal łagru[34].

 

Eugeniusz Bodo legendarna postać polskiego kabaretu, teatru i filmu. Wspaniały aktor i reżyser, którego scena była drugim domem. Przez lata tworzył historię polskiego kina. Pomimo bogatego życia artystycznego, wielkiej publiczności, głodzony i wycieńczony zmarł w łagrze rosyjskim.

 

………………………………………..

W artykule poświęconemu Eugeniuszowi Bodo nie zostały zawarte informacje na temat licznych romansów aktora, czemu poświęcony będzie kolejny artykuł.

 

Bibliografia:

 

  1. Kienzler I., Bodo i jego burzliwe romanse, Warszawa 2016

 

  1. Koper S., Bodo. Historia z tragicznym zakończeniem, Warszawa 2016

 

  1. Woliński R., Eugeniusz Bodo, ,,Już taki jestem zimny drań”, Poznań 2012

 

 

[1] S. Koper, Bodo. Historia z tragicznym zakończeniem, Warszawa 2016, s. 161.

[2] R. Woliński, Eugeniusz Bodo, ,,Już taki jestem zimny drań”, Poznań 2012, s. 14-15.

[3] I. Kienzler, Bodo i jego burzliwe romanse, Warszawa 2016, 13-15.

[4] Ibidem, s. 20-21.

[5] Ibidem, s. 21-22.

[6] Ibidem.

[7] R. Woliński, op. cit., s. 16-18.

[8] S. Koper, op. cit., s. 36-48.

[9] Ibidem, s. 48.

[10] R. Woliński, op.cit., s. 20-25.

[11] Ibidem, s. 25.

[12] Ibidem, s.26-27.

[13] Ibidem, s. 29.

[14] S. Koper, op. cit., s. 60-61.

[15] Ibidem, s. 65.

[16] Ibidem, s, 68-71.

[17] R. Woliński, op. cit., s. 93-94.

[18] I. Kienzler, op. cit., s. 171-173.

[19] Ibidem, s. 89-93.

[20] R. Woliński, op. cit., s. 120-133.

[21] I. Kienzler, op. cit., s. 185- 188.

[22] S. Koper, op. cit., s 111-112.

[23] R. Woliński, op. cit., s. 140-141.

[24] S. Koper, op. cit., s 143-151.

[25] Ibidem, s. 158-161.

[26] Ibidem, s. 172-173.

[27] R. Woliński, op. cit., s.224-225.

[28] S. Koper, op. cit., s181-185.

[29] Ibidem, s. 199-202.

[30] Ibidem, s. 203-205.

[31] Ibidem, s. 205.

[32] Ibidem, s. 208.

[33] Ibidem, s. 232-237.

[34] Ibidem, s. 14-20.