Śląski ZPN

Piotr Ćwielong w nowej roli

1/10/2018 11:11

W I Memoriale Krzysztofa Seweryna nie tylko dzieci urodzone w 2008 roku i młodsze miały okazję zadebiutować w reprezentacji podokręgów. Swój pierwszy oficjalny występ w roli reprezentacyjnego szkoleniowca zaliczył także Piotr Ćwielong, który znany jest z piłkarskich boisk.


Po występach w kadrach młodzieżowych od U18 do U23 wychowanek Ruchu Chorzów i Stadionu Śląskiego zanotował debiut w seniorskiej drużynie narodowej, a w polskiej ekstraklasie zaliczył 163 występy w barwach Ruchu Chorzów, Wisły Kraków i Śląska Wrocław. Trzy razy zdobył mistrza kraju – dwa w Krakowie i jeden we Wrocławiu. Występował także w Niemczech grając w VfL Bochum i 1. FC Magdeburg, a obecnie, będąc zawodnikiem GKS Tychy jest w okresie rehabilitacji po operacji ścięgna Achillesa.

- Od kiedy należy pan do sztabu szkoleniowego reprezentacji Podokręgu Katowice?

- Gdy ta reprezentacja zaczęła się tworzyć to razem z Łukaszem Stęchłym i Danielem Żyłką zaczęliśmy szukać kandydatów do drużyny – mówi Piotr Ćwielong. - Po okresie selekcji przyszedł pierwszy turniej, w którym zawodnicy wystąpili w nowej dla siebie roli, bo inaczej gra się w klubie, a inaczej w reprezentacji, wśród kolegów z innych zespołów. Trzeba szybko złapać wspólny język i współpracować. Po tym pierwszym występie mogę powiedzieć, że nie wyglądało to źle.

- Pan też zaczynał karierę w takich turniejach?

- Gdy miałem tyle 10 lat nie było takich turniejów, ale jeździłem na konsultacje i najczęściej słyszałem, że jestem za mały i że się nie nadaję. Trenerzy starszej generacji zwracali głównie uwagę na warunki fizyczne. Szkolenie się jednak zmienia i teraz dla każdego jest miejsce na boisku, a najważniejsze są umiejętności piłkarskie, a nie wzrost. Zwracamy więc uwagę na tych, którzy mają predyspozycje do gry bez względu na to ile mają centymetrów i kilogramów.

- Czy talenty widać gołym okiem?

- Są zawodnicy, którzy się wyróżniają, bo dokonaliśmy selekcji z 60 zawodników, wybierając 12-osobową reprezentację podokręgu. Postawiliśmy na tych, którzy się wyróżniali w tej chwili. Jednak pamiętany o tym, że w tym wieku, ci którzy teraz nie są widoczni to za rok czy dwa mogą być najlepsi. Trzeba mieć więc cierpliwość i umieć podpowiedzieć nad czym poszczególni zawodnicy mają pracować, żeby się rozwijać. Szczególnie uwagę trzeba zwracać na technikę, bo to czego nauczą się w tym wieku zostania na całe życie, a tego czego się nie nauczą mogą już nigdy nie nadrobić.

- Jakie ma pan „papiery trenerskie”?

- Mam trenerska licencję UEFA A, ale ciągle jestem zawodnikiem. Co prawda borykam się z problemami zdrowotnymi, ale pracuję nad tym, żeby wrócić do gry. Jednocześnie korzystając ze zgody i uprzejmości GKS Tychy, który pozwolił mi na trenerska pracę z kadrą Podokręgu Katowice, kształcę się jako szkoleniowiec. Interesuje mnie zawód trenera i cieszę się, że mogę praktykować. Już nie jestem młodym zawodnikiem, bo mam 32 lata, więc mając nadzieję, że jeszcze kilka lat pogram na dobrym poziomie, już przygotowuję się do nowej roli, bo cały czas chcę być związany z tym co jest moją pasją i co lubię robić. Po zakończeniu kariery niektórzy zawodnicy trafiają w pustkę i nie wiedzą co z sobą robić. Ja mam swój plan, który realizuję już od czasu gry w Wiśle Kraków, bo gdy prowadził nas trener Maciek Skorża zacząłem już prowadzić notatki z treningów, analizować i zbierać materiały.

- Ma pan następcę?

- Tak. Kacper urodził się w 2007 roku i zadebiutował już w reprezentacji Śląskiego Związku Piłki Nożnej podczas turnieju Młode Talenty w Krakowie. Mam jeszcze 5-letnią córkę, ale Natalia nie wyraża zainteresowania piłką. Nie znaczy to jednak, że syna nakłaniałem do treningów. Sam chciał. Oczywiście wychowywał się w piłkarskiej atmosferze, jeździł na mecze taty, słuchał moich piłkarskich rozmów z kolegami, ale to od niego wyszła inicjatywa, a ja staram się mu pomóc. Chodzi do Szkoły Mistrzostwa Sportowego i gra w Stadionie Śląskim. Rozwija się bez nacisków, presji czy ciśnienia. Nie musi zostać piłkarzem, ma się po prostu bawić, tak samo jak wszyscy adepci piłki nożnej. Taka idea przyświeca nam także podczas prowadzenia reprezentacji Podokręgu Katowice. Wynik nie ma znaczenia. Dzieci mają się uczyć przez zabawę i cieszyć tym co robią.