[tHe DiGiTaL sOuL]

Tashan Dorrsett* - Kool Keith Presents Tashan Dorrsett
Label: Junkadelic Music
Released: 24 Feb 2009
Producer - DJ Junkaz Lou (tracks: 1 - 6, 8 - 18) , Hustlers Corner (tracks: 7) , Kut Masta Kurt (tracks: 21) , Larry Hutch (tracks: 19) , Mr. Sche (tracks: 20)
Rating: 5.0/5 (2 votes)

Tracklisting:
1 Intro
2 Supa Supreme
3 Above Sea Level
4 Flow Smooth
5 Glamour Life
6 La Chacha
7 Magnetic Junkadelic
Rap - Ced Gee , D.Eazy
8 The Real Beginer
9 Tashan...
10 Booty Clap
11 We Turn (skit)
12 Black Lagoon
13 New Shhhiiit
Rap - Champ
14 Indian
15 Track Runner
Rap - Dgiz , Marc Live
16 Industry
17 Zapp
Bonus Tracks
18 Magnetic Junkadelic (Junkadelic Rmx)
Rap - Ced Gee , D.Eazy
19 Supa Supreme (Larry Hutch Rmx)
20 Booty Clap Rmx
Rap - Big Sche Eastwood
21 Flow Smooth KutMasta Kurt Rmx

Az dziw ze jeszcze nie bylo tematu. Panie i panowie, Kool Keith nadal wydaje swietne plyty, ostatnio bylo przeciez znakomite Project Polaroid oraz druga czesc Dooom'a.

Tym razem za produkcje nie jest odpowiedzialny wieloletni partner psychicznego Keith'a Kutmasta Kurt, a DJ Junkaz Lou, moim zdaniem wielkie odkrycie. Kolejne wcielenie Keith'a rymuje do hipnotyzujacych bitow, mocno utrzymanych w konwencji electro, cos z czym ostatnio (ze znakomitym efektem) eksperymentuje Esoteric.

Brzmieniowo troche podobne do bitow Kutmasta Kurta, a jednak zupelnie inny feeling.

Na razie nic lepszego w tym roku nie slyszalem szczerze mowiac, no moze producencka solowka Esoterica moze sie rownac. Nie przespijcie tej plyty.

Ulubione kawalki:
2 Supa Supreme
3 Above Sea Level
5 Glamour Life
8 The Real Beginer
9 Tashan...
10 Booty Clap
12 Black Lagoon
15 Track Runner
Rap - Dgiz , Marc Live
16 Industry
19 Supa Supreme (Larry Hutch Rmx)

Ale jak to bywa z albumami Keith'a (tymi lepszymi ) calosc materialu trzyma caly czas wysoki poziom, co bardzo wazne przy odsluchu i ocenie albumu. Polecam!!!

[Grabiszczy]

Ech, i znowu wyjdzie, że się czepiam Digiego, ale przynajmniej wpiszę się jako jedyny do jego tematu.

Nie jest to żadne arcydzieło i z przykrością muszę stwierdzić, że to wina Keitha. Ta jego melorecytacja (bo rap to to nie jest) w pewnym momencie wychodzi człowiekowi wszystkimi otworami, jest niestrawna zupełnie. I jak na mój gust za dużo wzmianek o prąciach trących o inne prącia. Też jestem homofobem jak Keith, ale bez epatowania, plizzz.

Bity to inna sprawa. Nie znam Junkaza Lou, ale zrobił kawał dobrej roboty. Tylko co z tego, skoro nie ratuje to jednak tego krążka. Generalnie płyta jakich wiele, o której spokojnie można zapomnieć dwa dni po przesłuchaniu.

[cZm]

zgadzam sie z tym wyzej ;) jak dla mnie plyta nudna strasznie, calosc zlewa sie w jeden track, nie przyciaga uwagi, po prostu leci w tle.. nic wiecej..

francuski producent, francuski label.. KK jakos traci polot..