"Gdybyście weszli do studia podczas naszej pracy, zastalibyście załogę facetów, którzy nie widzą świata poza muzyką, dla których wszystko inne jest drugorzędne" - DJ Quik
Jednym z graczy, o których mowa powyżej jest Mausberg, wymiatacz prosto z Compton, który jest "żywym" dowodem na to, że można zadebiutować z nowymi brzmieniami, nie opierając się na kiczowatych dźwiękach, pełnych cykaczy spod znaku Swizz Beatz czy The Neptunes. A jest to zasługa producentów, w szczególności David'a Blake'a (znany bardziej jako Quik), sąsiada Mausberg'a z CPT, którego słowa otwierają recenzję. W kawałku "We Ain't Done Yet" (produkcja Six Million), a zwłaszcza w "Dick Ain't Free" (produkcja DJ Quik), Mausberg pozyskał sobie brzmienia, jakich jeszcze nie słyszałeś, nie łamiąc przy tym podstawowych praw melodyjności i bitu, które ruszają hiphopowymi głowami. Mausberg z zapierdalającym, płynącym flow i charyzmatyczną gadką pasuje idealnie do produkcji Quik'a, który udziela się na mikrofonie, talkbox'ie, gitarze, basie, pianinie, perkusji... już kumacie? Trzeba też wspomnieć o "Tha Truth Is" czy "No More Questions", gdzie DJ Quik (jego wokal rodzi skojarzenia z Eazy-E) wraz z kamratem Mausberg'em pizgają na tematy, które ich drażnią, czyli w szczególności pytania typu: "Czy nadal trzymasz z Death Row? Czy jesteś czarnuchem Dre'a? Dlaczego tak, a nie inaczej? i tak dalej. Porywający muzycznie, oryginalny podkład rusza głową jak powinien. Z kolei w kawałku "Any Way You Want 2" udziela się Suga Free ze swoim zabawnym i rozjebującym stylem, opowiadając na spółę z Mausberg'iem (towarzyszy im śpiewający latynos El Debarge) historię typu chłopak poznaje dziewczynę i te sprawy. Natomiast "I Can Feel Dat" z AMG, oparty na znanym samplu, to już typowe seksualne przechwałki, gdzie do refrenu Quik wgrał zajebiście melodyjne gitary i, po raz kolejny, wypasiony, komputerowy głos. W kolejnym hicie "Bank On It" pojawiają się Playa Hamm i 2nd II None, wychwalając zalety Kalifornii i swojego sąsiedztwa, a "Mush Rooms" to dobrej jakości rymy do brzmienia akordu pianina i talkbox'u. "My Life Goes On" (produkcja Sacc'a) przypomina muzycznie klimat "To Live & Die In L.A." Tupac'a, a tekst opowiada o odchodzących kumplach na tle płynącego życia. No właśnie, Mausberg mógł się o tym przekonać, gdyż sam nie dożył premiery własnej płyty, a Zachód stracił kolejnego gracza pierwszej ligi. Polecam ta płytę wszystkim wielbicielom kalifornijskich brzmień numer jeden.
Czarny 4/5 (Playa Nr.8 [listopad 2001] str.64)