Dograj się do Harnasia! Odpowiedz na pytanie konkursowe i powalcz o super nagrody >>

Kropa to przyjaciel byłych jagiellończyków – Tomasza Frankowskiego Macieja Kudryckiego. Ten drugi odebrał wczoraj rozpaczliwy telefon od Kropy: – Kudryś, samolot opóźniony! Licze, liczę i wychodzi na to, że z Warszawy mogę zdążyć do Białego, ale... na drugą połowę!

Nie musiał kończyć, Maciek już siedział w aucie.

Na stadionie przy Słonecznej czas grał na korzyść gościa z Chicago, bo spotkanie rozpoczęło się z kilkuminutowym opóźnieniem. A na stadionie poszukiwaczy złota z Białegostoku już się kotłowało. Jak w zwrotce znanej piosenki, z podrasowaną zwrotką: więc, chodź pomaluj mój świat na żółto i na czerwono.

Poszukiwacze złota?Ano tak, bo Jagiellonia, od pewnego czasu szuka złota. Najpierw trafiła na brąz mistrzostw Polski, w ubiegłym sezonie na srebro, a w tym, kolejne polowanie na to, co „świeci najjaśniejszym blaskiem”, jak ostatnio podkreślał trener „żółto–czerwonych” Ireneusz Mamrot. 

Przed ostatnim meczem poprzedniego sezonu, jagiellończycy mieli szansę na tytuł, ale przy kiepskich okolicznościach równie dobrze mogli wylądować na czwartym miejscu. Wczoraj, późnym popołudniem, na murawę weszli żołnierze Ireneusza Mamrota w stopniu wicemistrza Polski. Drugiego miejsca nie mogła odebrać im żadna siła, bo je zapewnili sobie w poprzednim, zwycięskim spotkaniu w Lubinie. Tyle, że kibic w Białymstoku chciał tego, co najcenniejsze. Był jeden kłopot, to wcale nie zależało od gospodarzy. Trzeba było spoglądać na Poznań, a tam tylko wygrana Lecha pozwalała białostoczanom marzyć o tytule. Jeszcze Jagiellonia na dobre nie rozkręciła się, a już, nazwijmy pocztą pantoflową–komórkową dotarła wieść, że w Poznaniu sprawy nie układają się po myśli białostoczan. Legia prowadziła. Kwestia tytułu jeszcze gorzej zaczęła się układać, a właściwie oddaliła hen daleko, kiedy płocczanie walczący o udział w europejskich pucharach wyszli na prowadzenie. Po tym ciosie, Jaga ustała na nogach, bo ruszyła do odrabiania strat – nagrodą gol do szatni Ivana Runje.

– Wiem, ile razy byłem chwalony za grę w obronie, ale miałem do siebie pretensje, że za mało daję pod bramką rywala – opisywał Chorwat.

Po wczorajszym golu nie mógł mieć do siebie pretensji. Jednak to wciąż było o wiele za mało. Nie minęło wiele minut drugiej połowy, a sytuacja, na szczęście dla Jagi, tylko przez chwilę skomplikowała się. Przez chwilę, bo arbiter, gola Jose Kante , po obejrzeniu powtórki z VAR nie uznał. Piotr Lasyk odwołał gola gościom, a to dodało napędu białostoczanom. I to całkiem niezłego. Cillian Sheridan udowodnił, że potrafi zrobić użytek ze swojego wzrostu, na kompletnym luzie, głową pokonując bramkarza z Płocka. Chwila euforii, lecz gdy dotarła wieść ze stolicy Wielkopolski, że Lech otrzymał drugi cios, wszystko stało się jasne. 

– Chciałbym, by po zakończeniu pracy, w domu cieszyć wzrok jakimś wywalczonym przez siebie trofeum. Dziś jesteśmy pewni wicemistrzostwa, ale nie możemy być pewni jakiegokolwiek medalu, chociaż jesteśmy blisko i celujemy w ten, który daje największy blask. To moje ogromne marzenie, a zostałoby na całe życie. Nikt tego nie może ci odebrać. Największy wróg, jak mocno nie starałby się deprecjonować twoich osiągnięć, wiedząc, że zapracowałeś na jakiś namacalny sukces w postaci medalu, pucharu – będzie stał na przegranej pozycji. Od dawna tłumaczę chłopakom z którymi pracowałem i pracuję: pieniądze rozejdą się i nie będziecie nawet pamiętać na co je wydaliście. A to, co wygracie, coś pięknego przeżyjecie, pozostanie w waszych głowach do ostatnich dni – opowiadał w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” trener Ireneusz Mamrot.

Jagiellonia została ze srebrnym medalem, czym ma prawo się chwalić, a... Kropa zdążył na drugą połowę i świętowanie. Triumfu Jagi i (niestety) wicemistrzostwa. Kolejna szansa za rok.

Jagiellonia Białystok - Wisła Płock 2:1 (1:1).

Bramka: 0:1 Jose Kante (35), 1:1 Ivan Runje (44-głową), 2:1 Cillian Sheridan (65-głową).

Żółta kartka - Jagiellonia Białystok: Łukasz Burliga, Bartosz Kwiecień, Cillian Sheridan. Wisła Płock: Semir Stilic, Cezary Stefańczyk, Jose Kante, Dominik Furman, Alan Uryga, Nico Varela. Czerwona kartka za drugą żółtą - Wisła Płock: Dominik Furman (81).

Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom). Widzów: 20 086.

Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Łukasz Burliga, Ivan Runje, Nemanja Mitrovic, Guilherme Sitya - Taras Romanczuk - Przemysław Frankowski, Bartosz Kwiecień (70. Piotr Wlazło), Martin Pospisil (76. Karol Świderski), Arvydas Novikovas (90.+3 Marek Wasiluk) - Cillian Sheridan.

Wisła Płock: Thomas Daehne - Cezary Stefańczyk, Alan Uryga, Adam Dźwigała, Arkadiusz Reca - Dominik Furman, Damian Szymański - Nico Varela, Semir Stilic (68. Kamil Biliński), Konrad Michalak (77. Jakub Łukowski) - Jose Kante.