Kaszubski Grudzień '70. Brunon Drywa

Kaszubski Grudzień ’70. Brunon Drywa

W 1970 spełniały się ich marzenia. Dostali trzypokojowe mieszkanie w bloku. Brunon brał nadgodziny, chcieli kupić sobie nowe meble.

We wtorek w Magazynie Kaszuby ukazał się reportaż o Ludwiku Piernickim. Dziś przedstawiamy postać drugiego z czterech Kaszubów, którzy zginęli w Grudniu 1970 roku od milicyjnych i wojskowych kul.

Brunon Drywa

Pochodził z kaszubskiej rodziny, wychował się na gospodarstwie w Tuchlinku k. Sierakowic. W chwili śmierci miał 34 lata i był najstarszą ofiarą grudnia 70 w Gdyni. Zostawił trójkę dzieci i żonę.

Chodził najpierw do niemieckiej, a potem polskiej podstawówki, którą ukończył w 1952 roku. W 1954 roku w Orłowie skończył szkołę zawodową, został ślusarzem. Jak napisał w swoim życiorysie: „Po skończeniu szkoły ze względu na warunki domowe musiałem powrócić do rodziny na gospodarstwo, gdzie przebywałem do powołania mnie do zasadniczej służby wojskowej w 1956 roku”.

Po wojsku, w 1958 roku Brunon zatrudnił się w Zarządzie Morskiego Portu Gdynia. Pracował jako sztauer (zajmował się załadunkiem i rozładunkiem towarów).

Mówi historyk Piotr Brzeziński, który napisał rozdział o Brunonie Drywie do książki o ofiarach Grudnia’70, pt. „Pogrzebani nocą”:

– Myślę, że dla większości ludzi dojeżdżających z okolic Trójmiasta, zdobyć pracę w Gdyni, to był awans. Stocznia im. Komuny Paryskiej czy Zarząd Portu Gdynia to były kluczowe zakłady, wynagrodzenia – jak na warunki PRL-u, nie należały tam do najgorszych.

W tym czasie Drywowie, którzy na początku lat sześćdziesiątych wzięli ślub (wkrótce będą mieli trójkę dzieci), mieszkali w wynajętym pokoju w Sierakowicach.

– Na początku dojeżdżał po pracy w Gdyni – przywołuje swoje ustalenia Piotr Brzeziński. – Jego żona, pani Stefania Klóskowska (po śmierci Brunona wyszła powtórnie za mąż – red.) wspominała, że czasami jej mąż spał na dworcach czekając na pociąg. Z Sierakowic jeździł do Kartuz, w Kartuzach przesiadał się na pociąg do Gdyni. Zdarzało się, że bywał w domu przez dwie godziny w ciągu doby.

Dlatego Drywowie postanowili przenieść się do Gdyni. W 1963 roku zamieszkali w Małym Kacku.

Piotr Brzeziński:

– Zajmowali połowę domku. Nie były to łatwe warunki – domek był stary, wymagał remontu.

Brunon wiedział, że utrzymanie rodziny będzie wymagało podnoszenia kwalifikacji. Uzyskanie stanowiska dźwigowego w stoczni – to był niewątpliwy awans. W 1968 roku ukończył kurs na dźwigowego, na który Brunon poszedł za namową swojego brata (członka PZPR, dyrektora szkoły podstawowej – red.).

– Rok 1970 to był dla nich wielki krok do przodu. Dostali nowe trzypokojowe mieszkanie w bloku. Syn Roman wspominał, że to było dla nich wielkie święto i rok pełen nadziei – wspomina swoje rozmowy z bliskimi Brunona historyk Piotr Brzeziński.

W książce „Pogrzebani nocą” znajduje się wypowiedź Romana – syna Brunona:

„- To mieszkanie w bloku było z normalną łazienką było dla nas spełnieniem marzeń. Mieliśmy trzy pokoje. Podczas przeprowadzki zapytałem tatę, dlaczego zabiera tak mało mebli ze starego mieszkania. Odpowiedział wtedy: 'Nie martw się, do nowego mieszkania kupimy nowe meble’ – wspomina Roman Drywa.”

Wszystko szło ku lepszemu. Brunon brał nadgodziny, Stefania dostała pracę w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Tekstylno-Odzieżowym. Trzeci pokój wynajęli marynarzowi pracującemu w Polskich Liniach Oceanicznych.

Nadszedł grudzień 1970 roku. Ogłoszono drastyczne podwyżki cen.

W „Pogrzebanych nocą” zanotowano, że Stefania Klóskowska przyznała, że jej mąż miał antykomunistyczne poglądy i nie przepadał za członkami partii. Jednak „polityką się nie interesował”.

W pamięci syna Brunona, Romana Drywy zapadł wieczór poprzedzający tragedię, podczas którego telewizja wyemitowała przemówienie ówczesnego wicepremiera Stanisława Kociołka, w którym zachęcał robotników by wrócili do pracy.

Jak czytamy w „Pogrzebanych nocą”:

„- Doskonale pamiętam ten dzień. Mieliśmy akurat pranie. W piwnicy była suszarnia z takimi ażurowymi ścianami. Ojciec zniósł mamie pralkę. Przyszedł po niego przyjaciel Stefan Pałasz. Pamiętam, że chwilę dyskutowali zastanawiając się, czy iść do pracy – wspomina Roman Drywa.

Z jego relacji wynika, że ojciec oglądał dzień wcześniej w telewizji wieczorne przemówienie Stanisława Kociołka, ale wciąż się wahał.

– Pałasz przekonał tatę i postanowili razem pojechać do portu. W pewnej chwili mama wtrąciła się w ich rozmowę i powiedziała: 'Bronek, przyniosłeś już pralkę, to skocz jeszcze po bieliznę.’ Tata szybko przyniósł bieliznę, uśmiechnął się i powiedział: „No to cześć”. Wtedy widziałem go po raz ostatni.”

Piotr Brzeziński:

– Z Chyloni do stoczni dojeżdżał kolejką, pracę zwykle rozpoczynał o siódmej rano. Tego dnia dojechał do przystanku Gdynia Stocznia i najprawdopodobniej wysiadając z SKM-ki natychmiast został postrzelony. Według niektórych relacji zdążył tylko powiedzieć, gdzie mieszka i natychmiast stracił przytomność. Podobno został odwieziony do szpitala na Grabówku, wówczas mieścił się tam szpital chorób płucnych… To też świadczy o chaosie, który 17 grudnia 1970 roku panował w Gdyni. Ostatecznie żona odnalazła go w szpitalu w Redłowie, był tam operowany, ale lekarze nie pozwolili pani Stefanii zobaczyć męża, po paru dniach dopiero się dowiedziała, że zmarł osiemnastego grudnia ok. godz. 7.30. Dla pani Stefanii to był straszny cios, długo jeszcze cierpiała na załamanie nerwowe. Przez długi czas rodzina nie informowała o tej śmierci jego matki, niemalże przez rok, do listopada 1971 roku. W końcu doszło do takiej sytuacji, że matka Brunona Drywy przyjechała do Gdyni i samodzielnie się dowiedziała o tym, że jej syn nie żyje. To wszystko były bardzo dramatyczne chwile świadczące o tym, jak niewyobrażalną tragedią była w tej rodzinie nagła, niespodziewana śmierć kochającego syna, męża i ojca.

Brunon Drywa został pochowany na cmentarzu w Gdyni-Witominie.

Losy Brunona Drywy stały się kanwą dla filmu „Czarny Czwartek” w reżyserii Antoniego Krauze.

***

Pogrzebani nocą. Źródło: ksiegarnia.dziennikbaltycki.pl
Pogrzebani nocą. Źródło: ksiegarnia.dziennikbaltycki.pl

Korzystałem z książki [mojego współautorstwa] : Piotr Brzeziński, Robert Chrzanowski, Tomasz Słomczyński, „Pogrzebani nocą. Ofiary Grudnia ’70 na Wybrzeżu Gdańskim. Wspomnienia, dokumenty„, POLSKAPRESS  Sp. z o.o., Gdańsk 2016.

Poniżej: GALERIA ZDJĘĆ ARCHIWALNYCH BRUNONA DRYWY

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na stronie głównej: kadr z filmu „Czarny Czwartek” w reż. Antoniego Krauze