PEKIN VACARKAL, albo top 10 kubańskich słapów

Do aktualnego numeru Classicauto wyprodukowałem m.in. arcyciekawy i jakże błyskotliwy materiał o sytuacji rynkowej dotyczącej samochodów używanych na Kubie. Nie będę się Wam o tym szczególnie rozwodził, bo wszyscy wiemy jak jest – miało być lepiej, jest tak samo źle. Źle z punktu widzenia przeciętnego Kubańczyka, który dalej musi się męczyć z 60-letnim żelazem naprawianym kilkaset razy, zamiast kupić sobie nowoczesne auto.

Z drugiej strony, oni są tak przyzwyczajeni do napraw i przeróbek, że nie wyobrażają sobie za bardzo innego życia. Jak pewnego dnia komunistyczny ustrój runie i będzie można sprowadzać na Kubę masami tanie, używane samochody z Meksyku (i oczywiście z USA), to Kubańczycy popadną w totalne przerażenie. Z dnia na dzień okaże się, że nieważna jest średnica tłoków (podstawowa informacja w kubańskich ogłoszeniach, dzięki niej wiadomo od czego dać tłoki przy następnym remoncie), z dnia na dzień trzeba będzie uczyć się OBD, common rail, EGR, itp. Przeciętny Kubańczyk nie uwierzy, że może istnieć silnik, którego nie da się naprawić lub wymienić na inny w danej budzie. Myślę, że Kubańczycy trochę rozczarują się nowoczesnością, bo liczą na to, że nowoczesność oznacza wolność od awarii, a ona oznacza po prostu brak możliwości ich samodzielnego usunięcia.

Na razie jednak jest jak jest: nawet najgorsze fury (wśród nich 126p, który nie nadaje się na taksówkę), kosztują co najmniej 5000-6000 CUC, czyli równowartość 5-6 tys. dolarów USA. Porządne, duże auta, niezależnie od wieku, zdatne do pracy na taryfie – co najmniej 20 tys. CUC. I wszystko ma przełożony silnik. Różnie: przeważnie od Łady, ale coraz częściej od Hyundaia H100, a także, co zaskakujące – od Peugeota 106 1.5 diesel. Poprzeczność tego silnika nie przeszkadza nijak w jego umieszczeniu wzdłużnie. Zresztą kubańscy spryciarze potrafią dopasować każdy silnik do każdej skrzyni biegów i do każdego mostu. Nie ma że nie pasuje. Jak nie pasuje, to się dopasuje, bo MUSI. Bo nie ma nic innego i nic innego nie będzie. Czy wiecie jak ostrożnie jeżdżą kubańscy kierowcy? W razie stłuczki nie kupią raczej na złomie lampy do Mercurego z 1949…

No i właśnie: swapy. Kreatywność kubańskich „inżynierów” Lemón y Caucho nie ma granic. A przy okazji nie bardzo umieją oni pisać, więc w ogłoszeniach trzeba nieźle kombinować, co dany seńor miał na myśli. Moscovick, Estudeveaquer, Osmovil, Dephing i Pekin Vacarkal, to tylko niektóre z pojawiających się marek. Na szczęście w opisie przekładki silnika często podaje się oznaczenie, dzięki czemu wiadomo, co do czego zostało wstawione.

10. Na ten przykład Hillman z 1957 r. został dopasiony oczywiście 1,5-litrowym dieslem z Peugeota 106.

link

9. Co powiecie na „Plimo” z 1949 r. (Plymouth) z pełnym układem jezdnym od Hyundaia H100? Moim zdaniem to bardzo sensowna przeróbka.

link

8. Kubańskie przepisy są równie porąbane jak polskie i w samochodzie można wymienić absolutnie wszystko z wyjątkiem nadwozia. Jeśli posiadasz nadwozie, posiadasz samochód, niezależnie od tego, co do tego nadwozia wsadzisz. Stąd takie ciekawostki jak Simca Aronde opisana jako „Łada w karoserii Simki”. Gość wymienił wszystkie elementy Aronde’a na te pochodzące z Łady: silnik, skrzynia, most, kolumna kierownicza z przekładnią, zawieszenie, hamulce, elektryka – słowem całość auta bez poszycia zewnętrznego. Legalnie jest to nadal Aronde. Chociaż z Aronde nie ma nic wspólnego. Takie rzeczy powinno się zachowywać dla potomności w muzeach.

link

Ta Aronde również jest całkowicie zbudowana na Ładzie. Ileż to godzin pracy… a z drugiej strony – dzięki temu że ma się Ładę w Simce, można dopasować jakieś części. Kubańska motoryzacja jest różnorodna po wierzchu i dąży do całkowitej jednorodności mechanicznej pt. silnik Łada, hamulce i układ kierowniczy Moskwicz, oświetlenie Wołga.

7. Czasem nie chodzi o to, z czego wkładasz silnik, tylko DO CZEGO go wkładasz. Ford z 1928 r. w wersji coupe czy tam roadster, w każdym razie mocno przedwojenny, a nawet przedkryzysowy. Przetrwał Wielki Kryzys, II wojnę światową, zimną wojnę i upadek komunizmu. Ale oczywiście silnik Łada, jakżeby inaczej. Taki Ford powinien od razu spłonąć, że do jego brutalnie kapitalistycznej karoserii włożono lewacki silnik.

link

6. Urzekło mnie to połączenie: Buick z silnikiem od BMW i mostem z ciężarówki Roman. No proste! I wszystko działa! Jedyne 14 tys. dolarów!

link

5. Do czego jeszcze można włożyć całą Ładę? No oczywiście do Borgwarda Isabelli. Mieszkasz sobie na Kubie i ciśniesz Borgwardem Isabellą na co dzień. Gdyby nie ten komunizm to byłby raj.

link

4. Wchodzimy w poważne tematy, bo swap na Ładę jest wynikiem chęci uzyskania łatwości napraw. Jeśli masz zamiar wykorzystywać auto do pracy, to potrzebujesz małego spalania. Zapewni je Peugeot XUD9 wbity do Dodge’a z 1958 r., połączony ze skrzynią biegów z Toyoty Hiace. Mamy więc mały silnik, krótko zestopniowaną skrzynię, ale za to bardzo „długi” dyfer od Dodge’a. Ależ to musi cudownie jeździć. Znalazłem też DeSoto z 1948 r. z tym samym silnikiem i skrzynią biegów z Daihatsu Delta.

link

3. Silniki od Maluchów są niezłe, ale na Kubie występuje pewien deficyt części zamiennych do tych pojazdów, w związku z tym niektóre naprawy są już niemożliwe do wykonania. Na szczęście dzięki kreatywności udało się opracować stuprocentową metodę przekładki kompletnego układu napędowego z Daewoo Tico. Fiat 126p nazywany „Polaquito” to teraz „Polatico”. W ogłoszeniach to bardzo popularna przeróbka.

link

2. Land Rover z silnikiem i skrzynią od Mitsubishi L300. Nowoczesny multiinterfejsowy crossover-SUV 2WD. Zajebisty opis: cena jest negocjowalna jeśli masz kasę w ręku, nie jęcz dla sportu. W ogłoszeniach również Land Rover z silnikiem od Iveco, od Mitsubishi Canter, od Toyoty Hiace i Kii Pregio.

link

1. Numer jeden to musiało być coś z mocnym uderzeniem. I oto jest. Są na Kubie ludzie, którzy mają dostęp do silników i części z maszyn użytkowych. Jednym z najbardziej pożądanych silników jest diesel Perkinsa używany w bułgarskich wózkach widłowych Balkancar. Oczywiście napisanie „Perkins Balkancar” jest zadaniem niewykonalnym dla przeciętnego Kubańczyka. Widziałem tę nazwę w kilku różnych pisowniach: Perkin Bacancal, Pequin Varkankar, Pekin Vacarkal i różne wersje pośrednie. Trzy- lub czterocylindrowe diesle Perkins Balkancar wyróżniają się tym, że choć nie mają dużo mocy, można je naprawiać nieskończoną ilość razy i są niezwykle odporne na trudy kubańskiej eksploatacji. Jednak silnik z widlaka potrzebuje odpowiedniej skrzyni biegów i mostu. Kubańscy inżynierowie i to mają opracowane: do Perkinsa idealnie pasuje skrzynia z autobusu Girón (autobusy Girón zasługują na oddzielny wpis na złomniku – jedne z nielicznych pojazdów produkowanych na Kubie). A skrzynia z Girona to tak naprawdę skrzynia z ciężarówki ZIŁ, bo Girony bazowały właśnie na ramie ZIŁ-a. O czym zresztą jeszcze napiszę. A skoro mamy już silnik z widlaka i skrzynię z ciężarówki, to potrzebny jest też ciężarowy tylny most. Może być z Romana, bo tego jest dużo. A układ kierowniczy doskonale pasuje od Avii. Wszystko razem pakujemy w karoserię od Pontiaca. WUŁALA!

link

A już niedługo nowa, wielka galeria kubańskich osobliwości.