Społecznik z siatkarskim talentem

- Lubię udzielać się społecznie - mówi o sobie Michał Bąkiewicz, który jest nie tylko siatkarzem, ale także kandydatem na menadżera sportowego, trenera, a może nawet lokalnego polityka czy modela.

DSC_033aaa2

– Absolutnie nie jest to zawodnik skazany na rolę rezerwowego – mówi o Michale Bąkiewiczu jego były trener Jacek Nawrocki (fot. Roca Santos)

Pochodzący z Piotrkowa Trybunalskiego siatkarz jest regionalną gwiazdą i otwarcie przyznaje się do swojej sympatii do rodzinnych stron. - Jestem lokalnym patriotą i bardzo mi zależy, żeby w moim mieście działo się jak najlepiej - przyznaje zawodnik AZS-u Częstochowa.

To właśnie w Piotrkowie Trybunalskim powstał pierwszy oddział siatkarskiej szkółki Bąku Volley School. Od 2013 roku treningi sygnowane nazwiskiem byłego reprezentanta Polski odbywają się również w Radomsku. - Uznałem, że warto stworzyć coś dla dzieci i młodzieży w moim rodzinnym mieście. Jestem bardzo zadowolony, że dzieciaki mają możliwość uprawiania mojej ukochanej dyscypliny i nauki już w tak młodym wieku - tłumaczy siatkarz.

Czy to początek trenerskiej kariery zawodnika? - Nie zastanawiam się nad tym, czy będę w przyszłości trenował grupy młodzieżowe. Jedno jest pewne: kiedy przyjeżdżam na treningi i widzę, jak dzieci z ogromną pasją oraz zaangażowaniem ćwiczą, sprawia mi to ogromną frajdę i daje satysfakcję - opowiada przyjmujący.

Michał Bąkiewicz jest również kandydatem na menadżera sportowego. - Zdałem egzamin Polskiego Związku Piłki Siatkowej w wakacje w 2013 roku. Może kiedyś będę miał możliwość pójścia w tym kierunku, traktuję to jako inwestycję w przyszłość - mówi Bąkiewicz. Co skłoniło go do tej decyzji? - Po prostu przeczytałem ogłoszenie i postanowiłem spróbować swoich sił - odpowiada.

„Bąku” poza boiskiem

Michała Bąkiewicza kojarzymy przede wszystkim jako siatkarza skłonnego do pomocy i chętnie przyłączającego się do akcji społecznych. W 2013 roku zawodnik był ambasadorem turnieju Orlik Volleymania, przed świętami Bożego Narodzenia został klubowym Mikołajem i osobiście rozdawał kibicom AZS-u Częstochowa sportowe gadżety. Pojawiał się również przy okazji zupełnie niesportowych wydarzeń: akcja Szlachetna Paczka, kampania „Widzę - Reaguję” czy Światowy Dzień Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. To jednak nadal tylko przykłady społecznej działalności siatkarza, bo lista jego zasług zdaje się nie mieć końca.

Poza boiskiem Bąkiewicz zasłynął także dzięki rozbieranej sesji dla czasopisma „Cosmopolitan” w 2005 roku. Siatkarz pozostaje w stałym kontakcie ze swoimi fanami poprzez oficjalne konto na Facebooku, które śledzi ponad 22 tys. kibiców. „Bąku” chętnie wchodzi w interakcje z fanami, choć słynie z nieśmiałości do udzielania wywiadów dziennikarzom. - Kiedyś było dużo gorzej. Teraz staram się być troszkę bardziej otwarty dla mediów i zrobię wszystko, żeby było jeszcze lepiej - zapowiada przyjmujący.

Mimo że Bąkiewicz często pojawia się w różnych kontekstach, nie ma specjalnego hobby. - Lubię spojrzeć na inne zawody sportowe i kibicuje Polakom. Mamy jednak na tyle niewiele wolnego czasu, że trudno jest poświecić się w 100% czemuś innemu niż siatkówka - tłumaczy.

W biało-czerwonych barwach

Bąkiewicz po ME 2009 (fot. Roca Santos)

Bąkiewicz po ME 2009 (fot. Roca Santos)

- Mogę o Michale mówić tylko w samych superlatywach - ocenia swojego byłego podopiecznego trener Jacek Nawrocki. - To człowiek, który wie dobrze, kiedy wyjść na pierwszy plan, a kiedy być zawodnikiem wspomagającym drużynę. To wyczucie jest jego największą zaletą. Nie chcę powiedzieć, że to człowiek o dwóch twarzach, ale ma taki talent, że może spełniać wiele ról w drużynie. Absolutnie nie jest to zawodnik skazany na rolę rezerwowego, bo dawał już wielokrotnie przykłady, że będąc graczem podstawowym, odnosi sukcesy - dodaje były szkoleniowiec PGE Skry.

Do takich szczęśliwych turniejów zaliczają się mistrzostwa Europy w 2009 roku. Na pytanie o swój najważniejszy sukces w karierze Bąkiewicz odpowiada: - Trudno jest coś wyróżnić, ale jeżeli jestem zmuszony, to wybieram złoty medal z reprezentacją z Turcji. Byłem wówczas podstawowym zawodnikiem, na którym opierał się ciężar gry. Zagraliśmy fantastyczny turniej, mimo że nie znajdowaliśmy się w gronie faworytów - wspomina kadrowicz.

Po tych zawodach w 2010 roku „Bąku” został najlepszym zawodnikiem w plebiscycie Siatkarskie Plusy. Do reprezentacji był powoływany w latach 2001-2011. Poza wspominanym złotem ME ma na swoim koncie w karierze seniorskiej także srebro mistrzostw świata z 2006 roku oraz brąz Ligi Światowej zdobyty w Gdańsku w 2011 roku.

Klubowy patriota

"Bąku" w barwach AZS-u Częstochowa (fot. Roca Santos)

„Bąku” w barwach AZS-u Częstochowa (fot. Roca Santos)

Michał Bąkiewicz nigdy nie wyjechał z Polski do zagranicznego klubu. - Nawet przed tym sezonem miałem propozycję z zagranicy, ale postanowiłem wybrać Częstochowę. Myślę, że już jest troszeczkę za późno, żeby się wybierać w świat i zmieniać otoczenie. W Polsce jest silna liga, dobre zespoły i tutaj się znakomicie odnajduję - argumentuje.

Karierę klubową Bąkiewicza wiążemy przede wszystkim z PGE Skrą Bełchatów oraz AZS-em Częstochowa, choć trzy lata spędził również w Olsztynie i ugrał trzy krążki mistrzostw Polski. Pod Jasną Górą zawodnik święcił bowiem swoje pierwsze wielkie sukcesy (trzykrotne wicemistrzostwo Polski). W Bełchatowie grał natomiast za czasów, gry zespół był absolutnie bezkonkurencyjny na arenie krajowej. Jego powrót do Częstochowy w sezonie 2013/2014 był jednym z hitów transferowych.

Gdzie Michałowi Bąkiewiczowi żyło się najlepiej? - To trudne pytanie, w obu miastach czuję się bardzo dobrze. Nie chciałbym też nikogo urazić, mówiąc, że w którymś lepiej, a w innym gorzej. W obu miejscowościach jestem traktowany z dużą sympatią i to moje wielkie szczęście - odpowiada siatkarz.

Sport to nie tylko sukcesy, o czym przekonał się i Bąkiewicz. Problem z krążeniem krwi w dłoni mógł wykluczyć zawodnika ze świata sportu, ale z pomocną radą przyszedł Raul Lozano, dzięki któremu reprezentant Polski wyleczył swoją najpoważniejszą kontuzję. „Sportowiec, zwłaszcza zbliżający się powoli do końca swojej przygody, powinien nauczyć się żyć z kontuzjami, ale ja jakoś nie mogę” - napisał Bąkiewicz w jednym ze swoich felietonów publikowanych w „Dzienniku Łódzkim.” Przyjmującego nie ominęły i omijać nie będą również przegrane. - Myślę się o porażkach długo i intensywnie, ale staram się skupić się nad elementami, które można poprawić na przyszłość - kończy siatkarz.