[Banner: Marcin Wełnicki ? TESTAMENT DAMOKLESA]
[MENU]
[Strona Główna]
[Książki]
[Tapety]
Pakiety książek, koszulki
[Zapowiedzi]
[Autorzy]
[Jak kupować]
[O firmie]
[Kontakt]
[Nadsyłanie prac]
[ZNAJDŹ NA STRONIE]
[NEWSLETTER]

[RSS] Co to jest RSS?
[NAPISALI O NAS]


[Aukcje Runy na Allegro]
[WSPÓŁPRACA]

CZYTELNICY

MEDIA I PORTALE

[STRONY AUTORÓW]

Ewa Białołęcka

Jakub Ćwiek — blog

Eugeniusz Dębski

Maciej Guzek — blog

Aleksandra Janusz

Mariusz Kaszyński — blog

Zoran Krušvar — blog

Tomasz Pacyński

Wawrzyniec Podrzucki

Magdalena Salik — blog

[STRONY GRAFIKÓW]

Anna Augustyniak

Dagmara Matuszak

Monika Rokicka

Artur Sadłos

Przemysław Truściński

Krzysztof Piskorski

[Krzysztof Piskorski]Urodzony w 1982 roku autor z Wrocławia — żeglarz, perkusista, wielbiciel historii oraz literatury. Studiował archeologię, informatykę, pracował m.in. jako dziennikarz komputerowy. Z początku autor scenariuszy i tekstów o grach RPG, debiutował literacko w roku 2004 na łamach wydania specjalnego „Nowej Fantastyki”. Twórca orientalizującego cyklu Opowieść Piasków, wyróżnianej alternatywnej historii „Zadra”, a także licznych opowiadań publikowanych w antologiach oraz magazynach. W roku 2009 nominowany do nagrody literackiej im. Janusza A. Zajdla. Laureat ESFS Encouragement Award oraz złotego wyróżnienia nagrody literackiej im. Jerzego Żuławskiego. Obecnie mieszka razem z żoną w Belfaście.


KRAWĘDŹ CZASU
KSIĘGA SMOKÓW
KSIĘGA STRACHU
KSIĘGA WOJNY
NAJEMNIK
PROROK
WYGNANIEC
ZADRA. Tom I
ZADRA. Tom II

WOLTA

Załoga G — Daga Gorczyńska

Daga Gorczyńska: Jesteś postacią dość tajemniczą. Publikowałeś już krótkie formy i pisałeś scenariusze RPG, ale w zasadzie wszystko, co o Tobie wiedzą czytelnicy, zamyka się w krótkiej notce biograficznej Runy. Opowiedz nam coś o sobie.

Krzysztof Piskorski: Tajemnicza postać? Naprawdę, nic we mnie tajemniczego, po prostu kiedy wróciłem z nieudanej misji na bliskim wschodzie, postanowiłem na jakiś czas przyczaić się pod przykrywką pisarza fantasy. No dobra, mam nadzieję że wybaczysz mi te żarty — nie mogłem się powstrzymać.

Podchodząc do sprawy całkiem serio — mam dwadzieścia trzy lata i mimo młodego wieku robiłem już w życiu sporo rzeczy. Jakoś tak mam poukładane w głowie, że ani w jednej pracy, ani na jednych studiach nie potrafię usiedzieć długo. Studiowałem archeologię, teraz studiuję informatykę, ale kto wie, jak długo to potrwa? Zarabiałem na wiele różnych sposobów — ostatnio na przykład przez cztery miesiące byłem dziennikarzem komputerowym (w magazynie CHIP — napisałem tam parę większych tekstów). Robiłem już scenariusze do RPG, artykuły o grach fabularnych, same gry fabularne, opowiadania, a teraz — powieść, pierwsza część cyklu. To bynajmniej nie koniec literackich przygód...

czytaj dalej
Valkiria Network — Mateusz Budziakowski

MB: Wielu doświadczonych stażem pisarzy daje tzw. „dobre rady" dla debiutantów. Ja natomiast mam okazję zapytać samego debiutanta — co było dla Ciebie największym problemem podczas pisania? Na czym powinni skupić się początkujący pisarze? Czego unikać? Jak sądzisz?

KP: Największy problem, to przemóc się i niezależnie od nastroju, chcenia i niechcenia odwalić dziennie z góry jakąś określoną działkę tekstu. Tutaj mogą się odezwać głosy, że nie zawsze ma się natchnienie i pomysły. Otóż natchnienie, moi drodzy, to mit. Na natchnienie będziecie sobie mogli pozwolić gdzieś między Nike a Noblem, czyli najpewniej nigdy. Pomysły zaś nie są od wpadania do głowy samoistnie. Jak sama nazwa mówi, trzeba trochę pomyślunku, żeby mieć dobry pomysł (najlepiej z kubkiem kawy przy klawiaturze, choć mnie świetnie wychodzi też w środkach komunikacji miejskiej). Gdyby wpadały same, zwałyby się pewnie „wpadmysły", czy coś takiego. Jeśli więc mamy pustą głowę, to zamiast rozkładać ręce, trzeba siąść i coś wymyślić. Prawda jest, bowiem okrutna: bez ćwiczeń nie ma progresji. Nawet, jeśli „wymuszony" tekst będzie się nadawał do śmieci, to z kamienną twarzą go wyrzucamy, ale co się naćwiczyliśmy przy nim, to nasze. Ktoś, kto nie poświęca pisaniu przynajmniej godziny dziennie, nie może poważnie myśleć o publikowaniu czegokolwiek. No chyba, że ma talent, którego mogę mu tylko pozazdrościć.
Od samego pisania ważniejsze jest tylko czytanie — i to z kilku przyczyn...

czytaj dalej
FkM — Mateusz Młyniec

Mateusz Młyniec: Jak to z Tobą było Krzysztofie? Masz dwadzieścia trzy lata, dwa razy zmieniałeś kierunek studiów, grasz na perkusji. Co podkusiło Cię do rozpoczęcia kariery pisarskiej?

Krzysztof Piskorski: To trochę na odwrót. Powinieneś raczej zapytać, co mnie podkusiło do grania na perkusji i studiowania, bo pisanie było znacznie wcześniej. Na dobrą sprawę — wcześniej niż cokolwiek innego. Już w podstawówce katowałem nauczycielkę od polskiego czterdziestostronicowymi wypracowaniami. Kiedy zdałem na pierwsze studia, miałem już na koncie publikacje w Magii i Mieczu. W wymyślanie i spisywanie historii bawiłem się po prostu odkąd sięgam pamięcią.

czytaj dalej
Studencka Gazeta Internetowa Uniwersytetu Wrocławskiego — Ewa Hartman, Marta Kisiel

EH, MK: Jaki jest wzorzec literatury, który przyjąłeś?

KP: Na razie chcę robić przygodowe książki historyczne w światach wymyślonych. Rozumiem przez to powieść, która jest literaturą rozrywkową, natomiast opiera się na świecie bardzo mocno zdefiniowanym, rozwiniętym według reguł historycznych, na podstawie realnie istniejących, historycznych podstaw. Nie, że umieścimy sobie pseudośredniowieczne miasto nie wiadomo skąd w środku lasu, dodamy jakieś elfy, krasnoludy, latające wróżki, nie wiadomo co jeszcze, no i w tym osadzimy fabułę o niszczeniu złego artefaktu. Zamiast tego wymyślam jakiś spójny, ale nietypowy świat, konstruuję go według logicznych reguł historycznych i ustawiam fabułę, która jest bardzo związana z tym światem. Świat nie jest gdzieś w tle, fabuła ma z nim poważne interakcje, zmienia go. Świat również wpływa na przebieg fabuły, co wbrew pozorom nie jest standardem w fantastyce. W wielu pozycjach mamy fabułę praktycznie odciętą, świat to jest tylko ozdobnik, na bohaterów praktycznie nie wpływa, tak samo, jak bohaterowie nie wpływają na niego.

czytaj dalej
Katedra — Mateusz Wodyk

Mateusz Wodyk: Stworzyłeś złożony, imponujący rozmachem świat. Fabuła trylogii w znacznej mierze zasadza się na odkrywaniu kawałek po kawałku — i przed bohaterami, i przed czytelnikami — kosmogonii całego uniwersum. Gdy zaczynałeś pisać „Wygnańca”, miałeś już ontologię świata opracowaną, czy może to Twoje continuum ewoluowało wraz z pisaniem kolejnych tomów „Opowieści Piasków”?

Krzysztof Piskorski: Pomysł na świat i ogólny szkic trylogii był najpierw. Po prostu nie wyobrażam sobie stworzenia wielowątkowej fabuły, która toczy się na przestrzeni paru lat w trzech rejonach geograficznych i uruchamia przy tym kilkunastu bohaterów, bez dobrego konspektu. Tym bardziej w wypadku, gdy — jak piszesz — fabuła jest bardzo silnie związana z samą koncepcją świata.
Wielu pisarzy pogardza planami, a potem zostawiają cykle w połowie. Zresztą zastanów się — ile w polskiej fantastyce rozpoczęto cykli powieściowych? Ilu nie dokończono? A jeśli już jesteśmy przy skończonych, to sam powiedz, ile zamknięto „na odwal się”, tylko ku zaspokojeniu wydawcy i czytelników? Dobry plan pomaga tego uniknąć.
Przy wielotomowej całości metodyczne, rzemieślnicze podejście jest szczególnie ważne. Gdybym nie zbudował rysu ontologii wpierw, już w trakcie mogłoby się okazać, że cokolwiek nie stworzę, nie pasuje mi to do jednego lub drugiego elementu książki. Kładąc kolejne warstwy fabuły, ograniczamy sobie coraz bardziej pole manewru. Im więcej tekstu, tym łatwiej napisać coś, co będzie sprzeczne z jakimś elementem całości. Dlatego rys świata powstał u mnie równocześnie z rysem fabuły i wzajemnie się uzupełniały.
Nie mówiąc już o tym, że plan całości — chcąc nie chcąc — i tak musiałem stworzyć. Wydawnictwa wymagają takich rzeczy od debiutantów. Nikt nie podpisze z tobą umowy, jeśli masz pierwsze trzy rozdziały i ledwie blade pojęcie, co napisać dalej.

czytaj dalej
Creatio Fantastica — Michał Cetnarowski

Michał Cetnarowski: Twoje najbardziej znane dokonania fantastyczne to póki co trylogia Opowieść Piasków. Opowiedz może o tym trochę więcej — jak zaczęła się u Ciebie przygoda z pisaniem fantastyki?

Krzysztof Piskorski: Zaczęła się chyba w wieku pięciu lat, kiedy zacząłem rysować komiksy. Większość była wariacjami na temat Kapitana Klossa i Czterech pancernych, ale zdarzały się takie o smokach oraz mieczach (księżniczkami się jeszcze nie interesowałem). No ale nie chodzi o komiksy, tak? W takim razie chyba zaczęło się w wieku lat dwunastu, kiedy zacząłem pisać pierwszą powieść SF. Na całe szczęście jedyna kopia wyparowała dawno temu, podczas awarii twardego dysku. Nikt więc nie będzie mnie mógł nią szantażować.
Jak widzisz, pisaniem interesowałem się od małego. Szlifowałem styl na tekstach do RPG, opowiadankach, różnych artykułach. Wreszcie się udało. Moje opowiadanie poszło w wydaniu specjalnym NF. To był dla mnie znak, zielone światło. Uznałem, że mam już dostatecznie dobry warsztat, żeby wejść w fantastykę na poważnie. I tak jesienią roku 2004 przejrzałem wszystkie szkice oraz pomysły, wybrałem jeden, siadłem do klawiatury i zacząłem pisać. Po trzech miesiącach ciężkiej pracy miałem przed sobą pierwszą wersję Wygnańca. Potem już się potoczyło.

czytaj dalej
Zaginiona Biblioteka — Maria „Metzli” Roszkowska

Zaginiona Biblioteka: Na początku chciałam pogratulować Ci nominacji do nagrody im. Żuławskiego. To już kolejne w tym roku wyróżnienie dla „Zadry”. Liczyłeś po cichu na taki sukces?

Krzysztof Piskorski: Dziękuję. Wiesz, książki z reguły pisze się z takim założeniem, żeby były dobre. Mało znam autorów, którzy, wypuszczając nowy tekst, nie wiążą z nim jakichś nadziei. A do „Zadry” dużo się przygotowywałem, potem bardzo długo pracowałem, wypuściłem ją z rąk dopiero, kiedy uznałem, że jest dobra, moim zdaniem lepsza od większości tego co się ukazuje. Oczywiście autor przeważnie się myli w takich sprawach, obiektywnie książkę widzą dopiero czytelnicy i recenzenci. Dlatego cieszę się, że tak wielu podzieliło moje zdanie o „Zadrze” — i tyle.

ZB: Podobnie było z nagrodą ESFS Encouragement Award, która została ci przyznana na Euroconie? Któraś z tych nagród jest dla ciebie najbardziej istotna, włączając w to również zestawienia Esensji i Katedry?

KP: Wszystkie są bardzo istotne, bo pozwalają mi ocenić czy idę w dobrym kierunku, no i motywują do dalszej pracy, co jest szczególnie ważne, jeśli pisanie nie jest głównym zajęciem i każda chwila spędzona przy klawiaturze jest ciężko wywalczona. Po pewnym czasie nawet najwięksi twardziele się poddają, a ja miałem za sobą już cztery książki i — jak dotąd — żadnego większego sukcesu. Dzięki recepcji „Zadry” dostałem kopa na następnych parę powieści.

czytaj dalej
Salon im. Żuławskiego — Tymoteusz Wronka

TW: Na Polconie w Łodzi mówiłeś o swych próbach wydania powieści na Zachodzie; diametralnie różnych od sposobów, na jakie decydowali się dotychczas polscy twórcy fantastyki. Mógłbyś przybliżyć swoje starania i powiedzieć czy coś się zmieniło od początku września w tej kwestii?

KP: Wolałbym za dużo nie mówić, bo to tylko projekt, a wiadomo jak to jest z projektami — wypala jeden na dziesięć. Ale ogólnie chodzi o to, żeby spróbować wejść na zachodni rynek „od dołu”. Czyli zamiast przekonywać zachodniego wydawcę do tego, że dany tekst został w Polsce dobrze przyjęty i warto zrobić jego tłumaczenie, chcę pójść drogą, którą idą debiutujący autorzy angielscy. Jednym słowem, rzucić agentowi literackiemu gotowy, anglojęzyczny manuskrypt — mocny i doszlifowany. Bo u nich, tak samo jak u nas, wydawnictwa ciągle szukają dobrych tekstów. Większość tego, co przychodzi na tzw. slush pile, to pierwszej wody grafomania.

czytaj dalej
Efantastyka i Kawerna — Anna Tess Gołębiowska i Patryk Sadowski

Książka, jeszcze ciepła, znajduje się na księgarnianych półkach, a w sieci pierwsze recenzje, opinie. Jak Ty reagujesz na odbiór powieści?

Kiedyś traktowałem recenzje osobiście, ale powoli się tego oduczam. Myślę, że po iluś wydanych książkach autor ma już tyle doświadczenia, że nie oburza się, jeśli coś się komuś nie podoba. Bo przecież nigdy nie zadowolisz wszystkich.
Ale przyznam, że w wypadku „Krawędzi czasu” moje mechanizmy obronne okazały się zbędne. Wszystko idzie niespodziewanie gładko. Do tej pory miałem siedem recenzji — najgorsza z nich mówi, że to dobra książka, i że warto ją przeczytać. Nie miałem zatem wielu okazji do zżymania się na krytyków. Oczywiście, sporo jeszcze przede mną, ale z tej startowej próbki można wydedukować, że książka trafia do czytelników każdego rodzaju, z różnych środowisk. Trzymam kciuki.

czytaj dalej

[KOSZYK]
Koszyk jest pusty.  
[NOWOŚCI]
[NADZIEJA CZERWONA JAK ŚNIEG]
Andrzej W. Sawicki
NADZIEJA CZERWONA JAK ŚNIEG
Cena det.: 39,00 zł
Nasza cena: 32,00 zł
dodaj do koszyka
 

[POLECAMY]
[KRÓLIKARNIA]
Maciej Guzek
KRÓLIKARNIA
Cena det.: 34,50 zł
Nasza cena: 28,00 zł
dodaj do koszyka
 

[KRAWĘDŹ CZASU]
Krzysztof Piskorski
KRAWĘDŹ CZASU
Cena det.: 34,50 zł
Nasza cena: 28,00 zł
dodaj do koszyka
 

KRZYŻ POŁUDNIA. ROZDROŻA
Jakub Ćwiek
KRZYŻ POŁUDNIA. ROZDROŻA
Cena det.: 29,90 zł
Nasza cena: 24,50 zł
dodaj do koszyka
 

Copyright (C) Agencja Wydawnicza RUNA A. Brzezińska, E. Szulc sp.j. NIP 759-15-71-926. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Przedruk lub kopiowanie całości albo fragmentu materiałów zawartych na niniejszej stronie możliwe są tylko na podstawie pisemnej zgody wydawcy.
Projekt i wykonanie strony: InteliMedia