Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 24 maja 2006, 15:05

autor: eJay

Wyznawca #cebuladeals za 1$ i tytułów, w które nikt nie gra. Chory na kinomanię.

Terrorist Takedown: Wojna w Kolumbii - recenzja gry

Bohaterem historii jest Jeff – członek sił specjalnych Stanów Zjednoczonych. Jeff niczym Chuck Norris zostaje zrzucony w głąb kolumbijskiej dżungli. Jego zadaniem jest walka z lokalnym kartelem narkotykowym Benedictions.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Seria gier z Terrorist Takedown w tytule liczy sobie już kilka tytułów. Najmilej wspominam Konflikt na Bliskim Wschodzie, gdyż resztę można nazwać kiepską próbą odcinania kuponów i nabijania kabzy pieniędzmi przy minimalnym wysiłku programistów. Reklamy Wojny w Kolumbii jako pierwszego, rasowego FPS-a ze stajni City Interactive przyjąłem z lekkim niedowierzaniem. Jednak z pomocą promujących screenshotów i filmów przekonano mnie do zakupu gry, albowiem jako fan gier akcji nie mogłem przejść obok tego wydarzenia obojętnie. I nabrałem się. Wojna w Kolumbii to oczywiście – tak jak zapowiadali twórcy – shooter, jednak jest to tak naprawdę nieco bardziej rozbudowana wersja poprzednich „celowniczków”.

Dżungla to jest to co się udało...

Terminator w kolumbijskiej dżungli

Bohaterem historii jest Jeff – członek sił specjalnych Stanów Zjednoczonych. Jeff niczym Chuck Norris zostaje zrzucony w głąb kolumbijskiej dżungli. Jego zadaniem jest walka z lokalnym kartelem narkotykowym Benedictions. Fabuła to jednak najmniej ważny aspekt gry traktującej o strzelaniu do wroga. To, co mnie interesowało najbardziej, to sposób, w jaki posuwać się będzie akcja. I tu Wojna w Kolumbii twardo stoi na zasadach nakreślonych przez szereg innych strzelanek. Mamy więc wszechmocnego bossa, liczne oddziały najemników, misje ratunkowe i sabotażowe. Wszystko sprowadza się jednak do jednej czynności – strzelania. Broń Boże, nie mam tego twórcom za złe, aczkolwiek dali nam tego w zdecydowanym nadmiarze. Może przesadzam, ale liczba osobników przeznaczonych do eksterminacji przekroczyła tu wszelkie granice. Dodajcie do siebie liczbę wrogów w Seriuos Samie i Call of Duty, przemnóżcie razy 3 i macie ich liczbę w WwK. Gra momentami staje się przez to uciążliwa i męcząca dla oczu. Każdy problem rozwiązujemy wystrzeleniem 500 nabojów z karabinu. Szkoda, że twórcy nie silili się, aby gracz część zadań wykonał w możliwie najcichszy sposób. Nie wcielamy się więc w członka sił specjalnych, a w Rambo. Po co więc dorzucono kompanów w niektórych misjach, skoro wszystko możemy zrobić sami? Gdyby jeszcze wspomniani towarzysze umieli strzelać – a zachowują się jak kompletni nowicjusze, którzy po raz pierwszy dostali do ręki broń. Na domiar złego, mają problemy z zastrzeleniem wroga z odległości 10 metrów. Oczywiście nasza osoba nie może stać obok tego obojętnie i zabija oddział kartelu. Czy tak zachowują się wyćwiczone oddziały specjalne?

Ninja Gaiden Master Collection - recenzja. Przy nich Dark Souls to bułka z masłem
Ninja Gaiden Master Collection - recenzja. Przy nich Dark Souls to bułka z masłem

Recenzja gry

Tomonobu Itagaki wielkim deweloperem był. Trzymał pieczę nad jednymi z najlepszych gier z gatunku slasherów w dziejach. Dziś mamy szansę ocenić, czy zawierający je pakiet Ninja Gaiden Master Collection jest nadal atrakcyjny dla współczesnego gracza.

Recenzja Ratchet & Clank: Rift Apart - dziewiąta generacja zaczyna się teraz
Recenzja Ratchet & Clank: Rift Apart - dziewiąta generacja zaczyna się teraz

Recenzja gry

„Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność”, napisał kiedyś Stan Lee, wkładając te słowa w usta wujka Bena. Dziś to samo można powiedzieć o PS5 i pierwszym prawdziwie nextgenowym tytule, który wychodzi spod ręki prawie niezawodnego Insomniac Games.

Recenzja gry Sniper Ghost Warrior Contracts 2 - dobra „snajperka”, jeszcze lepsza skradanka
Recenzja gry Sniper Ghost Warrior Contracts 2 - dobra „snajperka”, jeszcze lepsza skradanka

Recenzja gry

Druga część snajperskich kontraktów to generalnie pakiet nowych misji i mała ewolucja serii Sniper Ghost Warrior Contracts. A oprócz nowości w postaci strzałów na kilometr, jeszcze lepiej udały się etapy skradankowe.